Historia po latach spisana
To tam płynie Liwiec - niby niewielka rzeka, ale jakże ważna. Była ongiś granicą, która dzieliła Koronę i Litwę. Nad tą rzeczką po lewej jej stronie ludzie zaczęli osiedlać się i tak zrodziły się Zaliwia. Są trzy: Zaliwie Piegawki, Zaliwie Szpinki i Zaliwie Brzozówka. „Dziwne te nazwy” - każdy obcy powie. „A i cóż w tym dziwnego” - powiedzą tutejsi. To początek pięknej opowieści, bo spisanej z potrzeby serca. Te trzy miejscowości - wszystkie leżące nieopodal Mokobód w powiecie siedleckim - oraz Ostaszewizna stały się bohaterami książki autorstwa Marii Krasowskiej pt. „Nasze Zaliwia”. Publikacja składa się z 15 rozdziałów. Czytelnik znajdzie w niej informację o początkach kształtowania się osadnictwa w Zaliwiu, okoliczności ich podziału, etymologię nazw.
Następne rozdziały poświęcone są kolejno: Piegawkom, Szpinkom, Brzozówce oraz Ostaszewiznie. Za redakcję techniczną oraz graficzną publikacji odpowiada Krzysztof Kleszcz, były sołtys Zaliwia Szpinek.
Po 600 latach
Okoliczności powstania książki sięgają 2019 r., kiedy doszło do spotkania integracyjnego nowo wybranych reprezentantów lokalnej społeczności do różnych instytucji. To wtedy padła informacja, że w czerwcu 2019 r. minie 600 lat od pierwszej pisanej wzmianki o Zaliwiu. Okazała się ona na tyle ciekawa, że postanowiono tę rocznicę odpowiednio uczcić. – Padały różne propozycje, ale najbardziej realną okazała się organizacja pikniku rodzinnego nad rzeką Liwiec – wspomina Witold Kąkol, który jest autorem dwóch rozdziałów o współczesnych Zaliwiach. Dlaczego? – Chociażby ze względu na to, że we wszystkich trzech Zaliwiach nie ma świetlic wiejskich ani innych lokali, w których można byłoby zorganizować uroczystość. Ponadto świętowanie nad rzeką to odwołanie się do tradycji przodków, którzy każdy czas wolny spędzali nad wodą – tłumaczy, dodając, że podczas opracowywania scenariusza imprezy uznano, że w programie powinien znaleźć się również motyw historyczny nawiązujący do rocznicy. – Zwróciliśmy się do mojej kuzynki Marii Krasowskiej, która wcześniej napisała podobne opracowanie dla parafii Kock, o przygotowanie krótkiego referatu nt. historii tych ziem. Został on odczytany podczas uroczystości 22 czerwca 2019 r. Potem uznaliśmy, że dobrze byłoby opublikować ten materiał, aby mogli zapoznać się z nim wszyscy mieszkańcy. Początkowo myśleliśmy o wydaniu małej, kilkustronicowej broszury ze zdjęciami z imprezy, ale w trakcie uzupełniania materiału opracowanie rozrosło się do kilkudziesięciu stron i tak powstała książka.
Osobiste motywacje
Zainteresowanie pani Marii Zaliwiami, szczególnie Zaliwiem Szpinkami, ma źródło bardzo osobiste. – Moja mama Julianna Czesława z Kąkolów Krasowska pochodziła właśnie z tej miejscowości – tłumaczy M. Krasowska. – Często, szczególnie w ostatnich latach życia, powracała w opowiadaniach do swojego dzieciństwa. Opowieści o Zaliwiu Szpinkach, o ludziach, którzy tam mieszkali, uzupełniały jej siostry: Jadwiga Królakowa i Helena Kąkolowa. Kiedy spotykały się u Królakowej na pogawędkach, przysłuchiwałam się tym rozmowom, wspomnieniom. Szkoda, że ich nie nagrywałam – dodaje z sentymentem.
Autorka podkreśla, że książka nie jest pracą naukową. – Ma być dla starszych mieszkańców Zaliwiów i Ostaszewizny świadectwem ich przeszłości, zaś młodemu pokoleniu przypominać, że „Historie życia nie są tematem do dyskusji. Powinno się ich wysłuchać i zrewanżować się tym samym” – tłumaczy swój zamysł, cytując Olgę Tokarczuk. Dlatego skoncentrowała się na dziejach najstarszych, starając się skupić na faktach, czy też pokazać historię zawartą w dokumentach. Materiałów do książki poszukiwała w Archiwum Państwowym w Siedlcach, w różnych opracowaniach historycznych, etnograficznych. – Moje zadanie polegało przede wszystkim na uporządkowaniu dostępnych materiałów – podkreśla, dodając, że autorzy książek związanych z historią i kulturą regionu wspominają o tych miejscowościach, ale nie ma pozycji poświęconej tylko i wyłącznie Zaliwiom. – Chciałam zgromadzić możliwie wszystkie historyczne wiadomości i uporządkować je w sposób chronologiczny – dodaje.
Po latach spisane
Biblioteczne archiwa to jedno źródło informacji, ale o wiele ciekawsze są rozmowy z tymi, którzy jeszcze pamiętają dawne czasy. Dlatego obok archiwów M. Krasowska korzystała z pomocy samych mieszkańców opisywanych wsi, m.in. ciotecznego rodzeństwa. – Informacje o Ostaszewiznie otrzymałam od Edyty Talachy-Więch i Zdzisława Sawickiego. Serdecznie im dziękuję za podzielenie się rodzinną historią i udostępnienie zdjęć na temat rodziny Mokrzyckich – właścicieli młyna na Ostaszewiznie – mówi autorka książki.
Informacje zawarte w rozdziale opisującym historię Zaliwia Szpinek pochodzą nie tylko z dokumentów archiwalnych, ale też od rodziny i z własnych wspomnień. – Od dzieciństwa miałam kontakt zarówno z Zaliwiem Piegawkami jak i Zaliwiem Szpinkami – M. Krasowska tłumaczy źródła inspiracji tego, co znalazło się w książce. – W Zaliwu Szpinkach mieszkali moi dziadkowie: Stefania i Bolesław Kąkolowie, wuj Tadeusz z rodziną, ciocia Helena z rodziną. Z dzieciństwa pamiętam drzewa owocowe wokół domu babci i dziadka, kapliczkę przed ich domem; smak miodu wysysanego bezpośrednio z plastrów, które nam podawał wuj pszczelarz. Mieszkałam w Mokobodach i każda wizyta w Zaliwiu była niezapomnianym przeżyciem. Zaliwie było inne niż Mokobody, było w nim coś urokliwego… Znałam też Zaliwie Piegawki, bo tam przez wiele lat mieszkała siostra ojca – ciocia Aniela, która wyszła za mąż za Wincentego Zaliwskiego. Wielokrotnie odwiedzałam Zaliwskich w ich domu, gdzie żyły obok siebie dwie rodziny: Wincentego i jego brata Henryka. Utkwiło mi w pamięci, w jaki sposób zwracały się do siebie żony dwóch braci. Nie posługiwały się imionami, tylko – jak w tradycji szlacheckiej – używały słowa: bratowo – wraca myślami do przeszłości.
Na tropie zagadki
Był jeszcze jeden motyw, który skłonił M. Krasowską do napisania tej książki. – Śledząc różne materiały, miałam nadzieję, że wyjaśnię zagadkę, dlaczego Zaliwie Piegawki nazywane są wsią szlachecką, zaś Zaliwie Szpinki chłopską, skoro na początku było to jedno Zaliwie – tłumaczy, zdradzając, że po części udało się jej to odkryć. – Chciałam pokazać, jak wywodzące się z jednego korzenia wsie stały się odrębnymi jednostkami administracyjnymi i po części kulturowymi. Do rozdziału o Piegawkach dołączyłam dość obszerną informację ogólną o szlachcie zaściankowej i rodzie Zaliwskich. Ta informacja o szlachcie zaściankowej jest ważna, bo funkcjonuje stereotyp negatywny tego pojęcia. Ja zwracam uwagę za etnografką M. Biernacką, że używane określenia szlachta zagonowa lub zaściankowa w żadnym wypadku nie może być przyczyną wstydu ani synonimem zacofania. Szlacheckość czy zaściankowość to nie tylko pojęcia z odległych czasów, ale dziedzictwo historyczne, tradycja i powód do dumy – dodaje.
Ponieważ autorka przez wiele lat pracowała jako dialektolog, w książeczce znalazł się rozdział o dawnym i współczesnym języku Zaliwiów. Z kolei pobieżne omówienie okupacji i lat powojennych tłumaczy tym, że jest to historia najnowsza, która musi zmierzyć się z czasem.
Po publikację na pewno warto sięgnąć, bo nie tylko pokazuje, “jak drzewiej bywało”, ale też zwraca uwagę na to, jak bardzo można kochać miejsca, z których wywodzą się nasze korzenie.
JAG