Darowana i wzięta na Podlasie
Zgromadzonych na kodeńskiej kalwarii powitał ks. Paweł Siedlanowski, odpowiedzialny w diecezji za duszpasterstwo chorych. - Dzisiaj przeżywamy odpust kodeński. Od kilkudziesięciu już lat jest to także dzień, kiedy chorzy pielgrzymi, osoby w starszym wieku i osoby opiekujące się nimi przybywają właśnie tutaj, aby modlić się i prosić o zdrowie i siłę, aby prosić naszą Matkę Kodeńską o to wszystko, co jest potrzebne, by nasz duch i nasze ciało były zdrowe, byśmy mieli jasność spojrzenia, po co żyjemy i jak mamy przeżyć nasze życie w tych trudnych czasach, aby nie zgubić drogi do Boga, do nieba i do świętości - mówił ks. P. Siedlanowski.
Kolejnym punktem była modlitwa różańcowa i konferencja wygłoszona przez o. Pawła Tomysa OMI. Zakonnik opowiadał o losach obrazu Matki Bożej Kodeńskiej. Mówił o tym zarówno z perspektywy historycznej, jak i duchowej. Przypominał, że wizerunek Maryi przybył z pięknego Rzymu na porośnięte lasami Podlasie, które w tamtym czasie nie miało ani sieci kościołów, ani dobrych dróg. – Nikt tu nie wiedział, czym jest sanktuarium, ani nie widział wcześniej tak dużego obrazu. Ludzie przychodzili z ciekawości, by ujrzeć ten monumentalny wizerunek, ale też aby się przed nim modlić i przeżywać swoją wiarę. Zaczęło rodzić się poczucie nadprzyrodzoności i świadomość, że tu, w to miejsce, razem z obrazem przybyła sama Matka Boża – zaznaczał o. Paweł.
Prawda i legenda
Pochodzenie obrazu, 90 lat po jego przywiezieniu do Kodnia, jako pierwszy opisał Jan Fryderyk Sapieha. ...