Sport
R. SZELECH/FB ORLĘTA SPOMLEK
R. SZELECH/FB ORLĘTA SPOMLEK

Uświetnić jubileusz

Rozmowa z Arturem Fijałkowskim, wiceprezesem Orląt Radzyń.

W rundzie jesiennej sezonu 22/23 radzyńskie Orlęta dobrze sobie radziły w rozgrywkach III ligi, grupy IV, zdobywając 32 pkt i zajmując piąte miejsce. Runda rewanżowa była jednak zdecydowanie słabsza - zespół na wiosnę zgromadził tylko 11 pkt i ostatecznie skończył rozgrywki na 11 pozycji. Dlaczego tak się stało?

To pytanie często pada w naszym  w klubie. Mówiąc szczerze, nikt z nas nie ma nie odpowiedzi. Miałem taki czas, że budząc się rano, zadawałem sobie pytanie, co stało się z Orlętami. Odpowiedź jest o tyle trudniejsza, ponieważ w rundzie jesiennej zespół dobrze punktował i zajmował wysokie miejsce. Niestety nie mieliśmy szczęścia jeśli chodzi o zdrowie piłkarzy - w każdym meczu brakowało nam kilku kluczowych graczy. Kontuzja Przemka Koszela wyeliminowała go praktycznie na całą rundę, z zespołu odeszli Sebastian Kaczyński i Mateusz Ozimek.

Ponadto różne urazy wyeliminowały kolejnych naszych zawodników. Do tego trzeba dodać końcówkę rozgrywek, kiedy w dwóch czy trzech meczach postawiliśmy  na młodzież i Pro Junior System, gdyż dla nas każda przysłowiowa złotówka jest na wagę złota. Zagraliśmy w tych meczach słabszym składem, aby zwiększyć budżet na obecny sezon.

 

Które ostatecznie miejsce zajęliście w Pro Junior System i jaka kwota wpłynęła na konto Orląt?

Na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek mieliśmy zagwarantowane czwarte miejsce, ale pojawiła się szansa na trzecią lokatę, a między tymi pozycjami jest 100 tys. zł różnicy. Zaryzykowaliśmy i udało nam się wywalczyć trzecie miejsce, dzięki czemu do klubu wpłynęło 200 tys. zł.

 

To nie pierwszy raz, kiedy Orlęta punktują w Pro Junior System i zdobywają środki.

Kilka lat temu zajęliśmy pierwsze miejsce. Wtedy do klubu wpłynęło 400 tys. zł. Teraz połowa tej kwoty. Są to dla nas bardzo duże środki.

 

W trakcie przygotowań do rundy wiosennej, podczas jednej z rozmów ówczesny trener Orląt Mikołaj Radzyński narzekał na uciążliwości związane z brakiem sztucznego boiska w Radzyniu i związaną z tym koniecznością dojazdów na taki obiekt do Lubartowa. Może to też miało wpływ na niepowodzenia w rundzie wiosennej?

Nie przykładałbym do tego większego znaczenia. Takie przygotowania mają u nas miejsce już od kilku lat. Niestety w Radzyniu nie ma sztucznego boiska, chociaż dochodzą do nas sygnały, że władze miasta pracują nad tą kwestią. Cieszymy się, że problem został dostrzeżony.

Gdzie może powstać to boisko? Gdzieś w okolicach obiektu, na którym grają mecze i trenują piłkarze Orląt ?

Ciężko mi mówić na ten temat, bo to inicjatywa władzy lokalnej. Nie będzie to miejsce przy stadionie, raczej na terenie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych, odległego od stadionu o ok. 400-500 m.

 

Trzeba zatem trzymać kciuki, żeby powstało to boisko.

Oczywiście, że tak. Byłoby to z korzyścią nie tylko dla Orląt, ale też dla wszystkich lokalnych klubów.

 

Przed Orlętami nowy sezon, rozpoczęły się przygotowania. Pojawił się także nowy trener – Marcin Popławski. Czy zdradzi Pan kulisy jego zatrudnienia ?

Dostaliśmy sygnał od naszego ostatniego trenera Pawła Babiarza, który zrezygnował z pracy u nas ze względów rodzinnych, o możliwości zatrudnienia M. Popławskiego. Mieliśmy kilku kandydatów, a do trenera Popławskiego było to już nasze trzecie podejście. Dwa razy się nie udało, a teraz wszystko zostało dopięte.

 

Pojawiła się informacja, że być może trenerem zostanie Damian Panek, związany przez lata z Orlętami jako zawodnik, a potem trener, który zakończył pracę z Huraganem Międzyrzec Podlaski. Czy jego kandydatura była rozpatrywana?

Osoba Damiana Panka zawsze jest brana pod uwagę w Orlętach, gdyż jest to człowiek związany z naszym klubem. Nie możemy więc mówić, że takiej opcji nie było. Z tego co wiem, to trener Panek chciał odpocząć od piłki i miał inne plany. Jest blisko Orląt i mam nadzieję, że nigdy nie będzie pomijany.

 

Przygotowania Orląt do nowego sezonu trwają od 5 lipca. Jak Pan je ocenia?

Przed nami bardzo historyczny sezon 23/24. Orlęta powstały w 1924 r., wiec łatwo policzyć, że w przyszłym roku obchodzimy 100-lecie istnienia klubu. Z tego względu przygotowania i budowanie kadry ma dla nas szczególny wymiar. Mamy krótki czas pomiędzy zakończeniem poprzedniego sezonu a rozpoczęciem przygotowań do nowego. Ostatni mecz graliśmy 17 czerwca i praktycznie po dwóch tygodniach wróciliśmy do treningów. Trenujemy, testujemy zawodników i rozgrywamy mecze sparingowe – w ten sposób szykujemy się do ligi.

 

Z Orląt odeszło wielu piłkarzy. Jak w tej sytuacji budujecie kadrę zespołu na nadchodzący sezon?

Odeszło kilku kluczowych graczy. Mowa o Szymonie Kamińskim, który przeniósł się do Podlasia Biała Podlaska, Pawle Czeladko wracającym na Białoruś, Arkadiuszu Maju odchodzącym do Avii Świdnik czy Michale Kobiałce reprezentującym od nowego sezonu barwy Chełmianki Chełm. Będziemy chcieli uzupełnić kilka pozycji doświadczonymi zawodnikami. Jeżeli jednak ktoś się spodziewa, że będziemy mieli 21 takich zawodników, to niestety nie, bo nie jesteśmy tak bogatym klubem. W związku z tym kadrę naszego zespołu uzupełnimy młodzieżą, która jest selekcjonowana. Jak widać, całkiem dobrze nam to wychodzi.

 

Czyli grupa doświadczonych piłkarzy obudowana młodzieżą.

Tak to można określić.

 

W przyszłym roku Orlęta będą obchodzić piękny jubileusz 100-lecia istnienia. Jakie zadanie stawiacie trenerowi i zespołowi na ten szczególny nadchodzący sezon?

Patrząc na inne zespoły w lidze, ciężko mówić o konkretnym zadaniu. Widzimy, że faworyci mocno się zbroją. Mam tu na myśli Wieczystą Kraków, Avię Świdnik, nietuzinkowym zespołem wydaje się być beniaminek Star Starachowice. Inne kluby też są mocne. Zobaczymy, najpierw skompletujmy kadrę, rozpocznijmy sezon, a potem, jak zawsze, będziemy walczyć z charakterem.

 

Wspomniał Pan o faworytach, do których zapewne trzeba też zaliczyć spadkowiczów z II ligi: Siarkę Tarnobrzeg i Garbarnię Kraków. Konkurencja będzie więc mocna.

Myślę, że nadchodzący sezon może być jednym z najsilniejszych w ciągu ostatnich lat. Nie będzie łatwych przeciwników, ale my nigdy nie składamy broni.

 

A jak Pan oceni kondycję finansową radzyńskich Orląt?

To trudne pytania. Nie jesteśmy krezusami w tej lidze. Warto wspomnieć, że nasz zarząd jako jeden z nielicznych pracuje całkowicie społecznie, nie pobieramy z klubu wynagrodzeń czy delegacji. Większość z nas lokuje w klubie własne siły i pieniądze oraz czas. Oprócz trzecioligowego klubu mamy też fajnie prosperującą akademię, z której jesteśmy dumni. Trenuje u nas w sumie 200 młodych piłkarzy. Patrząc na budżet, jest jeszcze miejsce na nowych sponsorów.

 

Domyślam się, że korzystacie z różnych źródeł finansowania.

Tak, kieruję ukłony w stronę naszych sponsorów i władz, dla każdej ze stron, z której spływają pieniądze.

 

Czego życzyć Panu i klubowi na ten jubileuszowy sezon?

Życzyłbym sobie, aby w klubie nikomu nie zabrakło sił, abyśmy dopięli udanie jubileusz i zrobili dobry wynik, aby każdy, kto spojrzy w 2024 r. na tabelę i naszą akademię, stwierdził, że fajny klub jest w Radzyniu. Chcemy, aby społeczność mogła być dumna z Orląt.

 

A jeżeli do tego czasu udałoby się zrealizować inwestycję w postaci budowy sztucznego boiska…

To byłaby pełnia szczęścia.

 

Dziękuję za rozmowę.

Andrzej Materski