Wytańczyła sukces
Breaking to dynamiczny taniec, którego nazwa w dosłownym tłumaczeniu oznacza ,,łamanie”. - Zanim mi się spodobał, próbowałam innych rodzajów tańca. Pasja do breakingu zrodziła się po obejrzeniu kilku filmów w internecie. Rodzice zapisali mnie na zajęcia do trenera Grzegorza Żyluka i tak zaczęła się moją przygoda z tańcem. Miałam wtedy dziesięć lat - mówi N. Waszczuk. Grafik Nadii jest bardzo napięty i pełen treningów. Ostatnie tygodnie przepełnione są zawodami. - Tańczę praktycznie codziennie. Oprócz samego breakdancu, ćwiczę też hip-hop i akrobatykę. Pamiętam też o innych ćwiczeniach, które wpływają na moją kondycję i sylwetkę - przyznaje nastolatka. - Siła walki i postępy mojej podopiecznej są dla mnie inspiracją.
Stanowią też wzór do naśladowania dla moich innych podopiecznych, zarówno dziewczyn, jak i chłopców. Wiele z nich ma dopiero osiem lat. Widząc sukces starszej koleżanki, będą mieli doping do ciężkiej pracy, która przynosi sukces – zaznacza G. Żyluk.
Nadia przyznaje, że jej wielkim wsparciem są rodzice. Tancerka jeździ na liczne zawody, które odbywają się w całej Polsce. – Mam kilka sukcesów na swoim koncie. Często staję na podium. Ostatnio zajęłam czwarte miejsce w ogólnopolskich zawodach, pierwsze trzy miejsca zgarnęli chłopcy – podkreśla N. Waszczuk. – Często na turniejach dziewczyny mają kategorie łączone z chłopakami. A nie ma co ukrywać, że chłopcy mają więcej siły. Mam nadzieję, że wkrótce zmieni się podejście do tego tematu – zwraca uwagę nastolatka.
Zaproszenie do reprezentacji
Nadia wzięła udział w przesłuchaniach w Warszawie. Wykonując dwa sety, zapewniła sobie sukces i zaproszenie do reprezentacji Polski. Kolejnym krokiem będzie udział w obozie organizacyjnym i zgrupowaniach. – Jest to dla mnie duże osiągnięcie i wyróżnienie. Do wszystkiego podchodzę dość spokojnie, bo chcę robić systematyczne postępy. Wiem, że czeka mnie dużo pracy, wyrzeczeń i czasu poświęconego na treningi – przyznaje Nadia. I dodaje: – W przyszłości chciałabym reprezentować Polskę na igrzyskach olimpijskich. To byłby wspaniały awans.
Magdalena Frydrychowska