Komentarze
Chce przeczytać?

Chce przeczytać?

Ile to ludzie są w stanie zrobić dla choćby krótkiej sławy! No bo inaczej o tym nie da się powiedzieć. Ale - od początku.

Wysoko postawiony w hierarchii Kościoła Anglii duchowny ogłosił, że ma problem z „Modlitwą Pańską”. A w zasadzie nie tyle on, co niektórzy wierni. Polega to na trudzie zaakceptowania pierwszych słów modlitwy, czyli „Ojcze nasz”. Otóż, zdaniem duchownego, dla niektórych osób mogą być one problematyczne. Mają bowiem patriarchalny kontekst i są trudne do przyjęcia ze względu na ojców rodziny. Jeśli bowiem doświadczenia z ojcami były destrukcyjne i przemocowe, to słowo „ojciec” może być problematyczne. No i jeszcze ten kulturowy patriarchat - totalny ucisk nie do zaakceptowania przez postępowych ludzi. Taka postawa to, ma się rozumieć, przejaw troski o anglikański Kościół. Bo - zdaniem wspomnianego duchownego - mocno on jest podzielony: w kwestiach seksualności, tożsamości płciowej i równości.

Zatem usunięcie albo jakieś inne sformułowanie słów „Ojcze nasz” mogłoby temu podziałowi zaradzić, czyli doprowadzić do jego jedności. Póki co jednak słowa duchownego tylko ten podział utrwaliły, a nawet go wzmogły, co należy uznać za niewątpliwą oznakę, że sporo jeszcze rodzin z niedestrukcyjnymi ojcami tam jest. I że pomysł z wyrzuceniem słów „Ojcze nasz”, po chwili wątpliwej sławy, umrze śmiercią naturalną, podobnie jak zakusy na zaprzestanie używania wobec Boga słowa „On” i zastąpienie go zwrotem neutralnym płciowo. Znowu w imię nieobrażania tej trzódki, która musi epatować zarówno niemożnością ogarnięcia swojej przynależności płciowej, jak i brakiem pewności, że Bóg mężczyzną jest. No i jeszcze ten pompatyczny „Pan”. Bez przesady z tym niewolnictwem. Mamy XXI wiek. Liberté, égalité, fraternité! Niech żyje słownictwo neutralne płciowo!

Przewodniczący Rady Języka Polskiego przekonuje, że z gramatycznego punktu widzenia nie jest to żaden problem. Ot, wystarczy formy „byłam/em”, „robiłam/em”, „widziałam/em” zamienić na „byłom”, „robiłom”, „widziałom”. Co ważne – są one poprawne i zgodne z polskim systemem językowym. Też mi odkrycie. Już dawno (a i też niedawno) temu polscy chłopi (to określenie obejmuje zarówno mężczyzn, jak i kobiety) mówili: „byłom”, „robiłom”, „widziałom”. A niektórzy to jeszcze dalej szli i mówili: „bułom” albo „robiułom”. Wygląda jednak na to, że powodem niekoniecznie niebinarność była.

Dodać też należy, że są i dzisiaj takie awangardy, co bardzo już swobodnie nowych form używają. „Za kim stoi?” – pytają mnie w kolejce. Nie precyzują – on, ona, ono. Albo: „Gdzie pracuje?” – to ciekawi mojego losu. Dyskretnie, kulturalnie, bez sugerowania płci. Taka językowa ekonomia. Zamiast strzępić po próżnicy język zapytaniem: „Czy chce pani/pan to zobaczyć?” można zagaić: „Chce zobaczyć?”. Albo całkiem krótko: „Chce?” Prosto, jasno, ekonomicznie i – co najważniejsze – całkiem bez podtekstów.

Chce? Niech sobie form używa. Ale przy Panu Bogu niech majstrować przestanie. Dobrze onu radzę.

 

Anna Wolańska