Bóg powołuje do szczęścia
Msza św. pogrzebowa sprawowana była 14 lipca w parafii Chrystusa Króla w Jedlance, którą śp. ks. Z. Hackiewicz kierował zaledwie rok. Ks. Z. Hackiewicz zmarł 11 lipca. W czwartek 13 lipca w parafii św. Józefa Oblubieńca NMP w Międzyrzecu Podlaskim pod przewodnictwem ks. infułata Kazimierza Korszniewicza odprawiona została Msza św. żałobna. Następnego dnia w parafii Jedlanka sprawowana była Msza św. pogrzebowa. Przewodniczył jej bp Kazimierz Gurda, a homilię wygłosił bp Grzegorz Suchodolski, dla którego ks. Zbigniew był kursowym kolegą z czasów studiów seminaryjnych. Na początku homilii biskup Grzegorz nawiązał do odczytanej Ewangelii obrazującej odczucia uczniów idących do Emaus.
– Teraz się wszystko skończyło – mówią. Niezrozumiała męka, cierpienie, nagła śmierć, pogrzeb – wywracają ich życie do góry nogami; jedyną słuszną decyzją wydaje się opłakiwanie straconych nadziei oraz powrót do starego życia. Nogi Kleofasa i drugiego ucznia biegną już w stronę Emaus, serce jednak nie nadąża – zostaje w Jerozolimie, tam, gdzie kobiety i inni uczniowie nie znajdują już Pana. Kleofas i drugi uczeń idą nogami, ale sercem rozważają cały czas to, co się wydarzyło. Ich cielesne oczy, będące jakby na uwięzi, nie rozpoznają w nieznajomym pielgrzymie Jezusa. Serce i umysł prowadzą więc dialog i wtedy, kiedy serce staje, nie rusza za idącymi nogami, do wybranych uczniów przyłącza się Pan i wyjaśniając wszystko po kolei, prowadzi do takiego spotkania, które kończy się pełnym zrozumieniem. Spotkania, w którym łamiąc siebie, przywraca nadzieję i otwiera na dar życia bez końca – mówił bp G. Suchodolski. I dodał: – Uczestniczymy w liturgii pogrzebowej naszego brata – śp. ks. Z. Hackiewicza i wyrażamy tę nadzieję, która jest istotą spotkania uczniów idących do Emaus z Jezusem – że dał mu się już poznać bez żadnej zasłony, twarzą w twarz, że teraz łamie dla niego Siebie, jak przez całe życie doczesne łamał Siebie w postaci chleba konsekrowanego. Karmi go Sobą i pozwala, by jeszcze bardziej pałało jego serce, kiedy daje mu zrozumieć pisma, całą historię zbawienia, ale też historię jego życia, które po ludzku nie było zbyt długie: 62 lata, z czego 35 lat w Chrystusowym kapłaństwie.
W rytm tajemnic Różańca św.
– Odczytujemy dzisiaj z nadzieją tę Ewangelię, otaczając trumnę ks. Zbigniewa, i prosimy Jezusa, by także nas pocieszył, by dał pełniejsze zrozumienie tego, co się wydarzyło. Pierwszą wskazówką, która wypływa z Ewangelii, jest to, żeby historię, która dzieje się wokół nas, i historię naszego życia zawsze rozpatrywać w świetle Bożego słowa; żeby nie uważać, że Bóg jest daleki, że Go nie ma, ale by starać się rozmyślać nad tym, co mówili prorocy i co mówi Ewangelia. Bo Bóg, jeśli kogoś powołuje, powołuje do szczęścia – podkreślił bp G. Suchodolski, odwołując się do ziemskiego życia zmarłego potwierdzającego, że zawsze był otwarty na Bożą historię życia względem siebie. Zwrócił też uwagę, że w każdym z nas rozgrywają się poszczególne części Różańca św. Tajemnice radosne z życiu śp. ks. Zbigniewa to radość wynikająca z prostych rzeczy: zamiłowania do techniki, ogrodnictwa czy gotowania. O tajemnicach światła można mówić, gdy w działalności duszpasterskiej wypłynął na szersze wody: obejmował kolejne probostwa, został wicedziekanem dekanatu międzyrzeckiego, a później dziekanem dekanatu terespolskiego. W tajemnice bolesne wszedł, gdy – posługując w Terespolu – musiał zmierzyć się z różnymi trudnościami m.in. związanymi z zamieszaniem na granicy i pandemią. Także wtedy przyszło zwieńczenie tajemnic bolesnych – choroba. 11 lipca, w święto św. Benedykta, patrona Europy, jego oczy już się nie otworzyły. Czekał na kolejną chemię. Odszedł we śnie. Jego serce nie wytrzymało. – Wierzymy, że to nie koniec. On od chrztu był zanurzony w życie, śmierć i zmartwychwstanie naszego Pana Jezusa Chrystusa. Dlatego przychodzą i tajemnice chwalebne. Przez śmierć Jezus staje się dla niego Tym, którego poznawał, słuchał, odkrywał – jak tych dwóch uczniów idących do Emaus. Teraz On jest jego najlepszym pasterzem, jedynym przewodnikiem – akcentował bp G. Suchodolski. Podkreślał też, jak ważne jest godzenie się w wolą Bożą – także w obliczu śmierci, gdy tak wiele osób nie miało okazji pożegnać się z ks. Zbigniewem.
Liczy się wola Boża
W przemówieniach pożegnalnych wszyscy mówili o zaskoczeniu, jakim była śmierć ks. Zbigniewa, i zapewniali o modlitewnej pamięci. Dziekan dekanatu łukowskiego II ks. kan. Andrzej Kieliszek przypomniał, że w Jedlance ks. Zbigniew pracował niespełna rok, ale dał się poznać jako człowiek zatroskany o parafialną wspólnotę, otwarty, a zarazem nieskupiający na sobie uwagi, przez co o jego chorobie nie każdy wiedział. W imieniu kolegów z roku studiów zmarłego pożegnał ks. kan. Mirosław Łaziuk. – Chcemy dzisiaj Bogu dziękować za ks. Zbyszka, za to, czego dokonał na ziemi, prosząc, by jeszcze więcej dokonał tam, w domu Ojca. Zapewniamy cię o modlitwie – będziemy sprawować Mszę św. gregoriańską, będziemy pamiętać o tobie w osobistej modlitwie. Ucz nas pamiętać o tym, że zawsze i wszędzie liczy się wola Boża, a nie nasza – powiedział.
Przemawiający w imieniu rodziny ks. kan. Wojciech Hackiewicz zaznaczył, że ks. Zbigniewa cechowały trzy cnoty: ogromna pracowitość, niespotykana gościnność i rodzinność. Przypomniał, że wiara i kapłaństwo ks. Zbyszka wyrosła na gruncie duchowości unickiej – ich wspólny pradziadek wraz z rodziną należał do unickiej parafii w Chłopkowie.
– Jako wikariusz dziękuję ks. Zbigniewowi za wspólnie spędzony rok, za wprowadzanie mnie w życie kapłańskie, za cenne rady i wskazówki, wspólne rozmowy i pomoc. Dziękuję za to, że od chwili, kiedy dowiedział się o chorobie nowotworowej, pokazywał mi, jak znosić to cierpienie razem z Chrystusem jako ksiądz – powiedział ks. Adrian Kubak, wikariusz parafii w Jedlance. Justyna Rosa przemawiająca w imieniu społeczności parafialnej Jedlanki dziękowała swemu proboszczowi za duszpasterską posługę, modlitwę i mobilizowanie do dobra.
Ciało zmarłego zostało złożono na cmentarzu parafialnym w Międzyrzecu Podlaskim.
Ks. Zbigniew Hackiewicz (1961-2023)
Pochodził z parafii Chłopków należącej do diecezji siedleckiej czyli podlaskiej, a od 1992 r. do diecezji drohiczyńskiej. Urodził się 24 lutego 1961 r. w Puczycach, jego rodzicami byli Marian i Halina Hackiewiczowie mieszkający w Starych Litewnikach.
Po ukończeniu szkoły podstawowej kontynuował naukę w Technikum Radiowym w Pułtusku, gdzie w 1981 r. uzyskał tytuł technika elektronika i otrzymał świadectwo maturalne. Przez rok pracował w Zakładzie Podzespołów Indukcyjnych Polfer w Woźnikach k. Łosic. W 1982 r. złożył podanie do Wyższego Seminarium Duchownego w Siedlcach. Święcenia kapłańskie przyjął 11 czerwca 1988 r. w katedrze siedleckiej przez posługę bp. Jana Mazura.
Jako wikariusz posługiwał w parafiach: Prostyń (przez dwa tygodnie lipca 1988 r.), Stężyca (1988-1990), Międzyrzec Podlaski, par. św. Józefa (1990-1998), Siedlce, par. Bożego Ciała (1998-1999). Od września 1999 r. był prefektem w Zespole Szkół Zawodowych nr 1 w Siedlcach. W latach 2003-2009 był proboszczem parafii Krzewica. W 2005 r. nominację na dekanalnego wizytatora religii w dekanacie międzyrzeckim, został też wybrany na wicedziekana. Z powodów zdrowotnych otrzymał w 2009 r. roczny urlop. W latach 2010-2021 był proboszczem parafii Mszanna. W 2021 r. został mianowany proboszczem parafii Terespol i dziekanem dekanatu terespolskiego. Rozwijał pomoc charytatywną w parafii – był to czas pandemii oraz zamieszek wywołanych próbami przekroczenia granicy kraju przez migrantów. Dzięki życzliwości służb granicznych wspierał przejazdy graniczne duchowieństwa katolickiego z Białorusi; nuncjusz apostolski na Białorusi w liście z 2021 r. do bp. K. Gurdy wyrażał podziękowanie ks. Zbigniewowi, za ułatwienie w tym trudnym czasie „przeprawy” przez granicę.
Ze względów zdrowotnych ks. Zbigniew prosił o zwolnienie z parafii i w 2022 r. został mianowany proboszczem parafii Jedlanka. Ponieważ choroba nowotworowa zaczęła postępować, wielokrotnie przebywał na leczeniu szpitalnym. 11 lipca, podczas ostatniego pobytu w Szpitalu Wojewódzkim w Siedlcach, zmarł. Przeżył 62 lata, z czego 35 lat w kapłaństwie
opr. ks. Bernard Błoński
LI