Bo orkiestra to nie tylko granie
Do godzin wieczornych 23 lipca w Branicy Radzyńskiej można było posłuchać orkiestr dętych.
Festiwal rozpoczął się zbiórką orkiestr na placu przed Szkołą Podstawową, które następnie przemaszerowały przed wzniesiony w 1884 r. przez właściciela dóbr radzyńskich Stanisława Szlubowskiego pałac. W pierwszej edycji udział wzięły orkiestry z Czemiernik - Radzynia, Łukowa, Żelechowa i Sokołowa Podlaskiego. Jako pierwsza zaprezentowała się działająca od dziesięciu lat Młodzieżowa Orkiestra Dęta Czemierniki - Radzyń Podlaski. W programie festiwalu były obchody jubileuszu pięciolecia MOD z Radzynia Podlaskiego. Te dwa zespoły założone zostały przez jednego człowieka - Tomasza Nurzyńskiego.
Większość osób w radzyńskiej orkiestrze stanowią młodzi, ale są także dzieci oraz dorośli. Zapraszani są ludzie, którzy po prostu chcą grać. – Są wśród nas i tacy, którzy nie mieli wcześniej możliwości nauki gry na instrumentach – mówi T. Nurzyński, dodając, że prowadzone są nabory, a chętnych nie brakuje. Przyciąga nie tylko możliwość rozwoju muzycznego, ale i wyjazdy integracyjne, organizowane spotkania oraz podróże do krajów europejskich na koncerty i festiwale, jak ten, który odbędzie się 31 lipca we Włoszech. Na festiwalu nie ma rywalizacji – zaznacza Nurzyński. – Każda orkiestra prezentuje oddzielny repertuar, inaczej przygotowuje się pod względem musztry, aby pokazać się z jak najlepszej strony – mówi kapelmistrz.
Ponad 100-letnia tradycja
W ramach festiwalu prezentowały się także zespoły o długiej historii. Jednym z nich była funkcjonująca przy Ochotniczej Straży Pożarnej od 1906 r. Orkiestra Dęta z Żelechowa. Tradycją tej orkiestry jest oprawa muzyczna wielu uroczystości gminnych, okolicznościowych i kościelnych. Kapelmistrz dba o wysoki poziom wykonywanych utworów o różnorodnej tematyce.
W skład orkiestry wchodzą zarówno dzieci, młodzież, jak i osoby dorosłe, w sumie 35 członków. Trzon zespołu stanowią aktualnie uczniowie z okolicznych miejscowości, którzy poświęcają swój czas, szczególnie w okresie wakacyjnym, na próby muzyczne oraz występy. A tych nie brakuje zwłaszcza latem – niemal w każdy weekend orkiestra gra na jubileuszach, przeglądach czy festiwalach. – Zdarzają się sytuacje, że w trakcie prób zawyje syrena i połowa zespołu wybiega na akcję ratowniczo-gaśniczą – mówi kapelmistrz dh Stefan Solarczyk. – Większość członków stanowią strażacy ochotnicy, tradycja strażacka jest bardzo silna u nas. Mamy też dużą publiczność, zarówno na różnych wydarzeniach kulturalnych, jak i w kościołach. Kiedy idziemy w paradzie ulicą, ludzie do nas machają. To cieszy.
W Żelechowie nie ma szkoły muzycznej, dlatego osoby zgłaszające się do orkiestry rozpoczynają naukę gry na instrumentach od podstaw. Jest w nich dużo zapału, ale długoletnia tradycja strażacka zobowiązuje.
111-letnią historię ma Orkiestra OSP z Sokołowa Podlaskiego. Jak podają kroniki, starania o jej utworzenie rozpoczęto w latach 1910-1912. Wysiłkiem członków straży zostały zakupione instrumenty, nastąpił nabór i odbyło się szkolenie instrumentalistów. W 1951 r. orkiestra została podporządkowana organizacji Służba Polsce, jednak wraz z likwidacją jej hufców rozpadła się i orkiestra, a instrumenty przekazano do Państwowych Ośrodków Maszynowych w Nowym Dworze Mazowieckim i Sokołowie Podlaskim. Na taką sytuację nie zgodzili się z kolei druhowie, którzy podjęli działania zmierzające do odtworzenia orkiestry i odzyskania instrumentów. Z dobrym skutkiem – w lutym 1957 r. instrumenty wróciły do straży i orkiestra podjęła dalszą pracę. W latach 1970-1978 została podporządkowana cukrowni w Sokołowie Podlaskim, jednak we wrześniu 1978 r., ze względów ekonomicznych, dyrekcja zakładu podjęła decyzję o likwidacji orkiestry przy cukrowni, która powróciła pod opiekuńcze skrzydła OSP. Począwszy od 1979 r. zespół brał udział w konkursach i przeglądach, orkiestra systematycznie się rozwijała pod kierunkiem dh. Marka Zajfryda i dh. Włodzimierza Krasnodębskiego. Od 1988 r. kapelmistrzem był dh Kazimierz Soszka, który kierował orkiestrą do końca 2006 r. W 2007 r. zespół prowadził dh Damian Wołyniec, jednak ze względu na młody wiek kapelmistrza funkcję tę powierzono dh. Adamowi Pleskaczowi, który ze względów zdrowotnych zrezygnował. Po raz kolejny kapelmistrzem został D. Wołyniec, który wraz z grupą znajomych osób postanowił odrodzić liczący wówczas zaledwie ośmiu członków zespół.
W dobrej atmosferze
Aktualnie w orkiestrze zrzeszonych jest 40 osób. – Podobnie było w latach 60 i 70 – mówi pan Damian, przyznając, że jeszcze nie było go wtedy na świecie. – Z przekazów wiem, że młodzi ludzie nie mieli tyle co teraz możliwości rozwoju swoich pasji. Dzisiaj dużo jest różnych zajęć i propozycji, dlatego trudno przyciągnąć do orkiestry młodzież – zaznacza, dodając, że im się udało głównie dzięki naborom prowadzonym na terenie całego powiatu.
Według kapelmistrza istotna dla działalności orkiestry jest panująca w zespole instrumentalistów atmosfera. – Ważne jest miejsce, gdzie możemy się spotkać, dobrze spędzić czas i czegoś się nauczyć – twierdzi. – Bo orkiestra to nie tylko samo granie. Kiedy organizowane są wydarzenia z udziałem orkiestr dętych, takie jak festiwal w Branicy Radzyńskiej, cieszymy się, że możemy się spotkać, posłuchać wykonań utworów orkiestrowych, wymienić się doświadczeniami muzycznymi i porozmawiać z członkami innych zespołów.
W sokołowskiej orkiestrze zrzeszeni są strażacy ochotnicy, nie prowadzą jednak jednostki ratowniczo-gaśniczej, tylko zespół orkiestrowy. Na festiwalu w Branicy zagrali m.in. marsza i utwór z repertuaru Zenka Martyniuka w aranżacji swojego kapelmistrza. – Gramy dla ludzi – podkreśla Wołyniec, wskazując na misję orkiestry dętej.
Zaproszenie do łukowskiej orkiestry
Jako jedyna na festiwalu niezwiązana z OSP wystąpiła Orkiestra Dęta z Łukowa. – Istnieje ona ponad 100 lat – mówi kapelmistrz Tadeusz Bochman. – W 1905 r. funkcjonowało tutaj liceum, przy którym była orkiestra. W różnych okresach swojej działalności działała pod patronatem kolejnych instytucji i zakładów pracy. Wstąpiłem do orkiestry w 1966 r., pamiętam dawne czasy, szczególnie rok 1989, kiedy trzeba było zawalczyć o tę orkiestrę.
W 1978 r. na wojewódzkim przeglądzie w Siedlcach orkiestra z Łukowa zajęła pierwsze miejsce. Po kolejnych eliminacjach: międzywojewódzkich, potem regionalnych znalazła się w finale ogólnopolskim, który odbył się w Opolu, i zajęła piąte miejsce. Ostatni koncert dała w 1989 r., w czasie przeobrażeń ustrojowych w kraju. Tamten okres dobrze pamięta pan Tadeusz. – Orkiestra działała przy zakładach obuwia, które upadły w tamtym czasie. Syndyk zabrał instrumenty, dlatego aby móc dalej funkcjonować, zawiązaliśmy stowarzyszenie – wyjaśnia.
Działalność została wznowiona w 1995, gdy powstało Towarzystwo Miłośników Orkiestry Dętej pod kierownictwem Zbigniewa Pasika. Trzy lata później powołano Towarzystwo Muzyczne im. Antoniego Próchniewicza. Patronem został wieloletni kapelmistrz, którego uczniem jest T. Bochman, pełniący swoją funkcję od 1995 r. – Obecnie orkiestra liczy ok. 40 osób, najmłodszy członek to uczeń trzeciej klasy szkoły podstawowej – wyjaśnia pan Tadeusz. – Próby odbywają się w Łukowskim Ośrodku Kultury, a ich uczestnicy nie ponoszą żadnych kosztów. Uczniowie otrzymują także instrumenty do nauki gry. Zapraszamy wszystkich chętnych do orkiestry.
I Festiwal Orkiestr Dętych przeszedł do historii, zespołom wręczone zostały dyplomy i puchary. Kolejna edycja już za rok.
JS