Kultura
ARCHIWUM
ARCHIWUM

(Nie)chciane obrazy

Czczone z dziada pradziada. Dawniej obecne niemal w każdym domu, dziś często trafiają na śmietniki. Gminne Centrum Kultury w Konstantynowie postanowiło ocalić od zapomnienia dawne obrazy, z których w przyszłości ma powstać wystawa.

Kiedyś wystarczyło przekroczyć próg domu i od razu rzucały się w oczy obrazy z wizerunkami Jezusa i Maryi czy świętych. Bardzo popularny był obraz Matki Bożej Karmiącej, którym obdarowywano młode małżeństwa, co miało im zapewnić dostatek. Nad każdym dziecięcym łóżeczkiem wisiał obrazek Anioła Stróża. Z kolei św. Agata miała chronić dom przed pożarami. Dziś przeważnie przy okazji remontów domów, mieszkań otrzymanych po przodkach lub przeprowadzek pozbywamy się religijnych wizerunków.

Na oleodruki, litografie, pasyjki nie ma miejsca w nowoczesnych wnętrzach, nie pasują do obecnego stylu życia. Warto uświadomić sobie, że to nie tylko rodzinne pamiątki. Obrazy te – omodlone, opłakane – często towarzyszyły ludziom podczas różnych życiowych zawieruch. Wydaje się, że powinny być traktowane niczym relikwie, tymczasem często lądują na śmietnikach lub strychach. GCK w Konstantynowie postanowiło je ocalić, ogłaszając akcję ph. „Zbieramy dawne obrazy”.

 

Jest odzew

– Pomysł narodził się w mojej głowie już dość dawno. Zauważyłam, że obrazy, które kiedyś zdobiły nasze rodzinne czy babcine domy, stały się passé, w związku z czym zazwyczaj są po prostu wyrzucane. Trafiają, niestety, na śmietnik. Nie powinno tak być, nawet jeśli ktoś nie jest bardzo wierzący. Pomyśleliśmy, że możemy zachować je od zapomnienia i stworzyć wystawę – opowiada Ilona Niewęgłowska, dyrektor GCK w Konstantynowie.

Informacja o akcji pojawiła się na stronie internetowej i facebookowym profilu GCK na początku sierpnia, a do konstantynowskiego centrum kultury już dostarczono dziesięć obrazów. – Głównie to wizerunki Matki Bożej, m.in. z lilią, MB Częstochowskiej, Kodeńskiej. Ludzie znajdują je na strychach, w starych domach. Mówią, że nie wiedzieli, co z nimi zrobić, a wyrzucić było im szkoda. Cieszę się, że jest odzew – mówi I. Niewęgłowska, dodając, że GCK przyjmuje nie tylko religijne obrazy. – Właściwie bierzemy wszystko, także stare przedmioty, ponieważ to pamiątki z dawnych lat. Są dla nas cenne, gdyż mówią o tym, jak żyli nasi przodkowie. Liczymy, że w przyszłości odremontowany zostanie pałac w Konstantynowie, gdzie siedzibę znajdzie m.in. nasze GCK i będziemy mogli tam stworzyć galerię – podkreśla.

Na razie jednak jest plan, by dawne obrazy znalazły swoje miejsce w dawnej kaplicy przy kościele św. Stanisława Biskupa Męczennika w Komarnie. Urząd gminy w Konstantynowie wydzierżawił obiekt od parafii i zainwestował w rewitalizację. – Rozmawiałam już w tej sprawie z wójtem, który zgodził się, by powstała tam stała ekspozycja. Mam nadzieję, że wystawa zostanie otwarta w ciągu kilku miesięcy. Zamysł już jest – zapewnia dyrektor GCK.

 

Małe muzeum w kaplicy

Jak przyznaje wójt gminy Konstantynów Romuald Murawski, dzięki temu, iż diecezja siedlecka zgodziła się na udostępnienie obiektu, mógł on przejść gruntowny remont. Prace trwały od 2019 do 2020 r. – Kaplica przeszła wręcz rewolucję. Została wyremontowana od podstaw, począwszy od odwodnienia, odgrzybienia, przez wymianę dachu na miedzianą blachę, konserwację okien. Zachowane zostały jedynie ściany i stolarka drzwiowa. Odrestaurowano chór i odremontowano starą dzwonnicę i mur ogrodzeniowy – wylicza wójt. – Ta kaplica stała się wizytówką Komarna. Myślę, że to najładniejsze miejsce na terenie naszej gminy – dodaje R. Murawski.

Po rewitalizacji zdecydowano, że będzie to miejsce spotkań, organizowania wystaw. Pojawił się pomysł, by w kaplicy powstało małe muzeum krzyży. – Jest on wciąż aktualny. Ludzie mają w domach pasyjki z różnych okresów, które często leżą gdzieś zakurzone. Chcielibyśmy, by je wypożyczyli. Wrócimy do tego projektu po akcji z obrazami. Myślę, że to miejsce jest idealne na gromadzenie tego typu eksponatów. W końcu to obiekt sakralny. Poza tym powierzchnia jest na tyle wystarczająca, że pomieści zarówno krzyże, jak i obrazy – zapewnia wójt Konstantynowa.

 

Dziedzictwo kulturowe i religijne

Zdaniem proboszcza parafii św. Stanisława Biskupa Męczennika w Komarnie pomysł zorganizowania wystawy jest jak najbardziej trafny. – W przypadku starych czy zniszczonych obrazów, wizerunków czy dewocjonaliów Kościół zaleca je spalić, gdyż ogień raczej ze wszystkim sobie poradzi. Tak też robili nasi przodkowie. Praktykowano również zakopywanie dewocjonaliów, np. różańców czy figurek, często w poświęconych miejscach, m.in. przy krzyżach czy na cmentarzach. To, co dla tamtego pokolenia było święte, dzisiaj często bywa kłopotem, z którym nie wiadomo, co zrobić. Myślę, że obie formy, czyli spalenie i zakopanie, są właściwe także i dzisiaj – twierdzi ks. Wojciech Bazan. Przypomina jednocześnie, że dawne obrazy stanowią nasze dziedzictwo religijne i kulturowe. – Część z nich znajdziemy w izbach regionalnych czy miejscach pamięci. Mówią one nie tylko o poziomie artystycznym danych czasów, ale też o zaangażowaniu religijnym. Dzięki tej wystawie szczególnie młodzi poznają historię i wartości, jakie były istotne dla tamtych pokoleń – uważa proboszcz parafii w Komarnie. Podkreśla również, że nie będzie to pierwsza ekspozycja w dawnej kaplicy. W lipcu swoje prace wystawiał tam jeden z lokalnych twórców. – W środku nie ma ołtarza czy ławek. Spotykają się tam kółka różańcowe, organizowany jest dzień papieski i czasami apele pielgrzymkowe, zatem obiekt ma użyteczność społeczną. I jest to bardzo dobre miejsce pod tego typu wystawy – mówi ks. W. Bazan.

Kto chciałby przekazać stare obrazy, może kontaktować się z GCK w Konstantynowie, nr tel. 502-098-704, e-mail gckkon@op.pl.

DY