Komentarze
Pielgrzymkowy sierpień

Pielgrzymkowy sierpień

Sierpniowe niebo, o którym sporo ostatnio pisaliśmy, jest wyjątkowym świadkiem jeszcze jednej pięknej tradycji. Też zresztą szczególnej i wyjątkowej.

To właśnie w sierpniu przecież dziesiątki tysięcy ludzi w naszym kraju wyruszają na pielgrzymie szlaki w kierunku Jasnej Góry, by pokłonić się przed tronem Madonny. Są też pielgrzymki w innych miesiącach i jest też wiele innych miejsc, do których pielgrzymi podążają, ale „epicentrum” pielgrzymkowego ruchu to właśnie sierpień i właśnie częstochowskie sanktuarium. Ta tradycja ma już wiele lat. We wrześniu 1626 r. wyruszyła pielgrzymka z Gliwic do Częstochowy. Mieszczanie powędrowali na Jasną Górę, aby podziękować Matce Bożej za cudowne ocalenie miasta przed wojskami duńskimi w czasie wojny trzydziestoletniej.

Określenia „najstarsza” używa się jednak również w przypadku pielgrzymki z Kalisza, która pierwszy raz wyruszyła w 1637 r. Doprecyzowanie tego drobnego szczegółu śmiało możemy pozostawić historykom. Podobnie jest zresztą w przypadku odległości, jaką pokonują pielgrzymi, i dokładnego określenia, która z pielgrzymek jest najdłuższa. Kaszubska wyrusza z Helu i pokonuje 638 km, z kolei ze Szczecina do Częstochowy jest „tylko” 523,5 km, ale niektórzy z pątników wyruszają z Pustkowa i wędrują przez 643 km. Niewątpliwie ciekawe są takie historyczno-statystyczne informacje, ale najważniejsze ciągle pozostaje źródło…

Piękne jest to, że na przestrzeni wieków, w tak bardzo rozmaitych czasach, niezmienne pozostają potrzeba i gotowość podjęcia pielgrzymiego trudu. Zmienia się świat wokół nas, zmieniają się ludzie, zmienia się też pielgrzymowanie, ale w każdych warunkach i zawsze jest to związane z gotowością wyjścia poza strefę własnego komfortu, a wcale nie jest to takie proste. Być może teraz nawet trudniejsze niż w czasach dawniejszych, bo współczesny pątnik ma tę strefę komfortu o wiele lepiej wyposażoną od strefy komfortu pątnika sprzed 200 na przykład lat. Jeżeli gotów jest ją opuścić, poświęcić się w pewnym sensie, robi to z określonej potrzeby. Wszystko ma przecież swoją przyczynę i powód.

Znany portal „Łonet” znalazł te przyczyny i powody, a pomógł mu w tym pewien 22-latek, który „obnażył ciemną stronę pielgrzymek”. Tytuł budzący wręcz trwogę, publikacja dwa dni przed 15 sierpnia, a zawartość oczywiście sensacyjna w tonie: no może i wielu pielgrzymuje, ale są też i tacy, którzy… Tutaj lista przykładów „głębokich” motywacji: rozrywka, zabawa, alkohol, seks. Niektórzy idą jeszcze po to, żeby schudnąć. Tamtych „wielu pielgrzymujących” nie ma znaczenia i o nich pisać nie było warto. Może po prostu lepiej wcale nie poruszać takich tematów i nie obrażać przy okazji ludzi? Bo te wyjątki, które zapewne się zdarzają, nie są obrazem całości.

To dobrze, że ciągle są ludzie, którzy chcą powędrować, wyruszyć w drogę. Taka wędrówka naprawdę może być czasem prawdziwego odkrycia i spotkania, może być pięknym świadectwem. I nie zmieni tego żaden sensacyjny tekścik napisany najgrubszą nawet czcionką.

Janusz Eleryk