Sport
archiwum
archiwum

Maszeruje w czołówce

Rozmowa z Piotrem Wetoszką z Białej Podlaskiej uprawiającym nordic walking, reprezentującym klub Victoria Potęgowo z Pomorza.

Na początku lipca osiągnął Pan kolejny duży sukces, wywalczając wicemistrzostwo Europy w półmaratonie w nordic walking. Proszę opowiedzieć o tych zawodach.

Były to zawody organizowane przez ONWF - Original Nordic Walking Federation, jedną z największych federacji nordic walking na świecie, a odbyły się na warszawskim Bemowie.

W ramach zawodów rozegrano dystanse na 5, 10 km, półmaraton oraz do tego sztafety 4 x 5 km. Osobiście wystartowałem na dystansie indywidualnym – półmaratonie na 21 km.

 

Ile czasu potrzebował Pan, by przejść ten dystans?

Na tych zawodach temperatura nie sprzyjała szybkim wynikom, chociaż zwycięzca zawodów osiągnął niesamowity czas. Ja, by zająć drugie miejsce, potrzebowałem niespełna 2 godzin i 17 minut.

 

A kto wygrał?

Hiszpan Pedro Romero Delagado, który uzyskał czas poniżej 2 godzin i 6 minut. Czas naprawdę światowy.

 

To był największy Pana sukces?

Nie, ale największy na arenie europejskiej. Z kolei w ubiegłym roku podczas zawodów w miejscowości Choczewo na Pomorzu – też w półmaratonie, w kategorii open – zdobyłem wicemistrzostwo świata.

 

Czyli jest Pan w ścisłej czołówce światowej?

Staram się utrzymywać ten poziom. Podczas mistrzostw świata uzyskałem zdecydowanie lepszy czas, bo 2 godziny 11 minut i 32 sekundy.

 

Ostatnie mistrzostwa świata i Europy zorganizowane zostały w naszym kraju – dlaczego?

Nasz kraj przoduje w organizacji dużych imprez i stąd największe światowe organizacje lubią robić je w Polsce. Zawody przeprowadzane w naszym kraju są na dobrym poziomie i z rozmachem

 

Jakie główne zasady obowiązują podczas rozgrywania marszu nordic walking?

Podczas zawodów są sędziowie, którzy oceniają technikę marszu, gdzie kategorycznie zabroniony jest bieg. Jeżeli ktoś zostanie złapany na bieganiu, to automatycznie zostaje zdyskwalifikowany i otrzymuje czerwoną kartkę.

 

Za pierwszym razem?

Tak. Upomnienia są dawane np. za błędną pracę ramion i wiele innych elementów technicznych, za które sędziowie upominają lub każą żółtymi kartkami. Trzy żółte kartki, tak jak w chodzie sportowym, oznaczają dyskwalifikację. Podobne zasady, ale w tej dyscyplinie zawodnicy pokonują dystans szybciej, 1 km w około 4 minuty, z kolei w nordic walking, gdzie się chodzi z kijkami i jest inna technika, potrzeba na to około 6 minut.

 

Wynika z tego, że trzeba się pilnować na trasie?

Oczywiście, zwłaszcza że sędziów jest wielu. Na mistrzostwach Europy na dystansie 5 km było ich 14 czy nawet 15. Pilnować się trzeba, ale tak naprawdę dobra technika w nornic walking pomaga w szybkim chodzeniu.

 

Porównując technikę najlepszych zawodników do osób, które rekreacyjnie chodzą z kijkami – jest duża różnica?

Zdecydowaną różnicę stanowi szersza praca ramion i dużo szybsze tempo u zawodników. Jestem również instruktorem i wraz z kolegami staramy się wprowadzać sportowy nordic walking, ale też ten rekreacyjny, w poprawnej formie. Chodzi o to, by na ulicach coraz rzadziej widzieć osoby podpierające się kijkami, a częściej te, które pracują nimi i mają z tego korzyść.

 

W nordic walking ważna jest praca ramion?

Zdecydowanie. Krok jak krok – jedni go wydłużają, drudzy idą krótszym. Natomiast praca ramion ma odciążyć cały dół, stawy skokowy, kolanowy, biodrowy. Przy poprawnej technice pracy ramion nawet 30% ciała zostaje przeniesione na obręcz barkową i to jest naprawdę dobre, zarówno przy codziennej rekreacji, ale też rehabilitacji. Nordic walking, jako trening uzupełniający, jest też bardzo dobry dla sportowców innych dyscyplin.

 

To dyscyplina prorozwojowa?

Zdecydowanie tak, ponieważ przy prawidłowej technice potrafi uruchomić aż 90% mięśni. Jest też świetna przy gubieniu masy ciała. Ja stanowię tego dowód, bo szykując się do zawodów (a potrzebowałem po kontuzji zbić wagę), udało mi się w ciągu 3 miesięcy zgubić 15 kg. Polecam!

 

Naprawdę imponujący wynik, ale możliwy chyba przy zachowaniu odpowiedniej diety?

Dieta to, moim zdaniem, podstawa. Natomiast dieta plus wysiłek fizyczny, oczywiście dozowany i racjonalny, dają niesamowite efekty. Z kolei nordic walking przez to, że uruchamia większość mięśni, pozwala na równomierne schodzenie zbędnych centymetrów.

 

Osiąga Pan sukcesy na dłuższych dystansach. Na krótszych jest z tym gorzej?

Otóż nie. To w ostatnim czasie przestawiłem się na dłuższe dystanse, natomiast w swoim dorobku trzykrotnie zajmowałem 4 miejsce na 10 km. Potem przeszedłem na 21 km, gdzie zacząłem od 4 miejsca, a potem było już lepiej. W tym roku w mistrzostwach Polski wystartowałem na 5 km i zdobyłem brązowy medal. Zatem na krótkich też daję radę.

 

Czyli jest Pan specjalistą od różnych dystansów?

Tak naprawdę to i 5 km jest pracą około półgodzinną, nie jest więc typowym sprintem, który zajmuje nam kilkanaście sekund, a jest to wysiłek wytrzymałościowy. Jak pokazują wyniki, czy się pokonuje 5 km  czy półmaraton, cały czas trzeba utrzymać wysokie tempo.

 

Jak przygotowuje się Pan do zawodów?

Na osiem tygodni przed zawodami w swoim planie treningowym mam sześć zajęć w tygodniu, średnio pokonuję jednorazowo od 8 do 12 km, w tym są treningi tempowe i interwałowe. Wiadomo, że jest to sport niezawodowy i wszystko muszę łączyć z pracą oraz rodziną.

 

Najważniejsze zawody, jakie oczekują Pana w tym roku?

Będę miał jeszcze jedne mistrzostwa Europy, ale innej organizacji. Nordic walking nie jest jeszcze sportem w każdym kraju, tylko rekreacją ruchową, jak ma to miejsce w Polsce. Hiszpania, Francja czy Włochy wzięły tę dyscyplinę pod skrzydła krajowych federacji. Przez taką sytuację są dwie duże federacje światowe i obie robią zawody tej samej rangi. Na te mistrzostwa bardzo się nie nastawiam, ale wiadomo: jestem wicemistrzem Europy i byłoby ciężko całkowicie odpuścić te zawody. Mistrzostwa odbędą się na początku września w Jedlińsku k. Radomia.

 

A jak Pan widzi przyszłość dyscypliny w naszym kraju – ma szansę przerodzić się w bardziej profesjonalną?

Marzy mi się, by była to dyscyplina w pełni sportowa. Obecny poziom nordic walkingu sprzyja temu, a patrząc na wyniki, jakie osiągają nasi zawodnicy, nie jest to już tylko rekreacja. Dobrze by było dla tej dyscypliny, by była sportem, bo uprawiają ją – na różnym poziomie – setki tysięcy ludzi w Polsce. Na razie nie widzę tego wszystkiego w jasnych barwach, chociaż przyciąga ona wielu ludzi. Jednak póki ktoś tego nie zjednoczy i będą różne organizacje, chcące robić swoje zawody rangi ogólnopolskiej, to nordic walking nadal pozostanie rekreacją.

 

Dziękuje za rozmowę.

Andrzej Materski