Komentarze
Słomiany zapał

Słomiany zapał

Jeszcze nie przetrawiliśmy ewentualnego pożegnania spalinowych aut i węglowych pieców, a tu już nowe rozstanie nam mateczka Unia szykuje.

Tym razem z… papierem toaletowym. A wszystko w imię ograniczenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Co ma piernik do wiatraka? Ano to, że wskutek epokowego odkrycia ustalono, że papier aktualnie produkowany szkodzi klimatowi. I że dla zaradzenia klimatycznemu kryzysowi nowy będzie wyrabiany ze słomy, która jest szybko odnawialna, czyli oszczędza naturalne zasoby. Unia to nawet zamyśla całkowitą rezygnację z papieru… Na rzecz wody i mydła.

Może nawet przypomni unijczykom, czego to ludzie zamiast papieru przez wieki używali i na te naturalne zachowania postawi. A wszystko, ma się rozumieć, pod hasłem: żyjmy długo i szczęśliwie.

Zaistnienie papieru toaletowego w przestrzeni publicznej w nie tak dawno minionych czasach nastąpiło w stanie wojennym. Którzy żyją ciut dłużej, pewnie pamiętają szczęśliwców dumnie – ku zawiści współplemieńców – paradujących z zawieszonymi na szyi rolkami papierowego szczęścia. I może też jeszcze takie sceny z wiejskich sklepów, gdzie dostawa kilku rolek była jako luksus sprzedawana tym, którzy udokumentowali, że korzystają z łazienki. Właściciele wygódek mieli sobie radzić wedle własnego uznania. Kto wie, czy na tym nie zyskali, bo zatroskani o dobro świata ekolodzy przekonują, że używanie dotychczas produkowanego papieru jest niekorzystne nie tylko dla środowiska, ale i dla zdrowia. Ciekawe, czy teoria idzie u nich z praktyką.

Faktem jest, że się dziś słoma marnuje. Jakby kto spojrzał na te co najmniej półmetrowe ścierniska, to samo by od razu przyszło mu to do głowy. Kiedyś słomą ścielono bydłu, dzisiaj bydła się trzeba pozbywać, bo przez nie ślad węglowy… No to może rzeczywiście warto słomę na papier przerobić. I koniecznie też tę z butów. Najlepiej – europejskich.

Policzono, że aktualnie jedna osoba zużywa rocznie 50 kg wiadomego środka. A w XIV w., kiedy już Chińczycy masowo produkowali miękki podcierkowy papier, sam dwór cesarski zużywał rocznie około 720 tys. arkuszy o wymiarach 2 na 3 stopy. Kto chce, niech sobie przeliczy.

Szary papier toaletowy, tak hołubiony przed laty, dziś nie za bardzo ma odbiorców. Ludkowie wolą perforowany, mięciutki, podzielony na listki – zdecydowanie mniejsze niż 2 na 3 stopy, z – najlepiej kolorowymi – wzorkami. Miękkość zawsze w cenie?

A wydaje się, że zupełnie niedawno mieliśmy boom na plastik. Plastikowe torby, plastikowe opakowania, plastikowe kubeczki, talerzyki i sztućce, plastikowe rurki do napojów… I to wszystko po zużytkowaniu można było tak po prostu wyrzucić. Konsekwencje plastikowej rewolucji długo jeszcze będziemy odczuwali. Może więc przed tą nową dobrze by było pomyśleć. Zanim nas ten papier ze słomy zacznie w d…ę kłuć.

Anna Wolańska