Wszystko o cebulkach
Przy wyborze kierujemy się aspektami aranżacyjnymi, wymaganiami, tymczasem najważniejszym kryterium powinna być jakość produktu. Do najpopularniejszych kwiatów cebulowych, jakie sadzimy w ogrodzie jesienią, należą tulipany, krokusy, hiacynty i narcyzy. Oprócz nich mamy do dyspozycji wiele innych ciekawych gatunków roślin, takich jak: czosnki ozdobne, szachownice cesarskie czy cebulice, które urozmaicą ogrodowe rabaty. Wybór jest ogromny. W dodatku kuszą kolorowe zdjęcia na opakowaniach i ceny, które w przedsprzedaży są zwykle niższe niż w sezonie. - Nie ma chyba ogrodnika, który nie chce mieć pięknych, zdrowych roślin na działce. Niestety w tej kwestii często niewiele mamy do powiedzenia.
Nie mamy wpływu na pogodę, po części także na jakość materiału nasadzeniowego, w tym na choroby i szkodniki, jakie mogą się pojawić. Jest jednak coś, co zależy od nas: wybór zdrowego materiału roślinnego w momencie jego zakupu – mówi prof. Paweł Bereś z Instytutu Ochrony Roślin – Państwowego Instytutu Badawczego, pasjonat roślin i zapalony ogrodnik, a zarazem redaktor naczelny portalu „Działka i Ogród Naszą Pasją”.
Po pierwsze – przechowywanie
Kto się zna, ten wie, że cebulki i kłącza roślin pochodzące do producenta przez pewien czas muszą być magazynowane w odpowiednich warunkach. Tymczasem nie każdy sklep je posiada. Nikt przecież nie wie, jak przechowywane są np. w dyskontach, hipermarketach, na bazarach czy giełdach. – Typowym miejscem handlu cebulkami są sklepy i centra ogrodnicze. I tam warto się w nie zaopatrywać z uwagi na to, iż widzimy, co i w jakim stanie kupujemy. Wyjątkiem są opakowania zaciemnione, hermetyczne, z trocinami lub ziemią w środku, których nie wolno rozrywać, przez co musimy zaufać, że towar spełnia najwyższe standardy – radzi P. Bereś.
Zdjęcie prawdy nie powie
Popularnością cieszą się też zakupy online. Tutaj warto kierować się opinią danego sklepu, np. przeglądając fora. Nie można sugerować się jedynie zdjęciami na opakowaniach, gdyż nie zawsze odzwierciedlają one prawdziwy wygląd roślin, a u nieuczciwych sprzedawców są nawet fałszowane (np. zwiększa się kontrast zdjęć, przez co są bardziej wyraziste). – Niestety w tym przypadku nie mamy możliwości obejrzenia, jak wyglądają cebule danej partii. Musimy zatem liczyć się z tym, iż gdy zakupimy towar, rozerwiemy opakowanie, a okaże się, że nie spełnia on naszych oczekiwań, reklamacja nie zawsze zostanie przyjęta. Dlatego warto wybierać profesjonalne i sprawdzone sklepy internetowe prowadzone w sposób legalny. Sprzedaż nadwyżek z własnego ogrodu na portalach aukcyjnych nie jest sprzedażą profesjonalną. Poza tym nikt nie zna jakości materiału. Dodatkowo nie posiada on oryginalnych opakowań, więc nie mamy pewności, czy to, co nam zaoferowano, faktycznie dostaniemy – przestrzega prof. Bereś. Przypomina także, że obecne przepisy wymagają przy sprzedaży materiału rozmnożeniowego – w tym cebul, kłączy, bulw itd. – posiadania tzw. paszportu roślin. Potwierdza on, że zostały one skontrolowane i są najwyższej jakości oraz wolne od organizmów szkodliwych.
Luzem czy w opakowaniu?
Rośliny są sprzedawane luzem (opakowania zbiorcze) albo w opakowaniach jednostkowych (zawierają od jednej do kilkudziesięciu cebul). W pierwszym przypadku są one zwykle tańsze, ale – jak zwraca uwagę prof. Bereś – w dużych sklepach, gdzie nie ma kontroli personelu, cebulki mogą być uszkodzone przez klientów, którzy, np. sprawdzając czy jest ona twarda, wbijają w nią paznokieć bądź zdzierają ochronne łuski. Może to wywoływać przebarwienia, pleśń, a nawet gnicie. – Trzeba zdawać sobie sprawę, iż jedna spleśniała cebula roznosi zarodniki grzybów po innych w opakowaniu, a nawet po części sklepu. Podobnie gdy na uszkodzonym materiale rozwiną się bakterie patogeniczne wywołujące zgnilizny – te także mogą się przenosić, np. z naszych rąk na zdrowe jeszcze cebule. Kiedy takie chore cebule, kłącza kupimy i posadzimy, może się okazać, że choroba zaatakuje rośliny na działce, które mamy od lat – podkreśla ekspert.
Kupowane w opakowaniach jednostkowych cebulki, kłącza czy bulwy zwykle nie budzą zastrzeżeń, ale – jak zwraca prof. Bereś – wszystko zależy od warunków przechowywania. – Jeżeli są wyciągane z opakowań producenta i wrzucane do dużych skrzyń sprzedażowych w sklepach, wiadomo, iż w tak dużym pojemniku panują ścisk, wyższa temperatura i wilgoć. To sprawia, że cyrkulacja powietrza jest tam słaba, czemu dodatkowo sprzyja folia z opakowań. Do tego jeszcze przebierający w całości klienci. To wszystko powoduje przedwczesne kiełkowanie cebul, ich pleśnienie lub gnicie – zauważa redaktor naczelny portalu „Działka i Ogród Naszą Pasją”, dodając, iż w przypadku kiełkujących już roślin zazwyczaj pędy są poobrywane, a czasem zaschnięte. – Problem jest taki, że w opakowaniu jednostkowym zamknięta jest ich określona liczba, ponadto nie da się rozerwać opakowania w sklepie i wybrać lepszych sztuk. Pozostaje uważnie obejrzeć każdą cebulę przez siatkę lub folię – radzi.
Możemy sprowadzić chorobę
Zatem kupując bulwy lub cebule z defektem, musimy liczyć się z tym, że możemy nie doczekać się wymarzonej rabaty w swoim ogrodzie. O ile samo uszkodzenie mechaniczne czasem nie spowoduje zamarcia rośliny, to wniknięcie przez nie do wnętrza grzybów, bakterii, wirusów – już tak.
– Kupując chore cebulki czy kłącza sprowadzamy sobie na głowę kilka problemów. Po pierwsze – rośliny z nich wyrosłe same będą takie, w tym ich wzrost i kwitnięcie słabsze niż u osobników zdrowych. Po drugie – sadząc porażone przez grzyby lub bakterie rośliny, sprowadzamy choroby na grządkę. Tu warto podkreślić, iż zarodniki niektórych grzybów zachowują żywotność do kilku lat, stąd możemy zapaskudzić sobie patogenami całą rabatę. Z jednej cebuli wirus, grzyb czy bakteria zaczną opanowywać sąsiednie rośliny, w związku z czym wydajemy niepotrzebnie pieniądze na coś, co może w ogólne nie przetrwać zimy i przysporzyć nam nowych problemów – zauważa prof. Bereś.
Ryzykowne promocje
Wiele sklepów ogrodniczych jesienią sprzedaje cebulki kwiatowe w bardzo promocyjnych cenach. Bywa, że są nawet od 50 do 70% tańsze niż w sezonie. – Często okazuje się, że takie cebulki zostały tak przebrane przez klientów, iż pozostały tylko te z uszkodzeniami i chorobami. Gdyby pozostały w sklepie, trzeba byłoby je wyrzucić i odnotowano by stratę. Tymczasem dzięki promocji sprzedawca wpycha nam wadliwy towar. I to my ponosimy konsekwencje, jeśli „przytaszczymy” na działkę choroby, jakich do tej pory nie mieliśmy – uczula redaktor naczelny portalu „Działka i Ogród Naszą Pasją”, jednocześnie radząc, jak kupić zdrowe rośliny. Przede wszystkim wybierać najładniejsze cebulki czy kłącza – duże, bez plamek i nekroz. Nigdy nie kupować ani nie brać za darmo roślin pokrytych białą, szarą lub czarną pleśnią. – One zgniją, a my będziemy mieć w glebie zarodniki grzybów, które zainfekują inne rośliny cebulowe – przypomina ekspert. Ponadto absolutnie nie bierzmy miękkich, gnijących cebul. Ich miękkość bowiem to oznaka porażenia bakteriami.
Zaprawa rzecz ważna
Kupując cebulki z lekkimi uszkodzeniami mechanicznymi, warto je, ale także i te zdrowe, zaprawić przed sadzeniem zaprawą grzybobójczą. – Dzięki temu chronimy je przed rozwojem chorób. W sklepach można znaleźć środki biologiczne np. oparte na wyciągu z czosnku czy grapefruita, które mają ograniczać rozwój patogenów. Osoby preferujące metody domowe niekiedy do zaprawiania używają popiołu drzewnego, ziemi okrzemkowej, nadmanganianu potasu. Zawsze warto zapytać sprzedawcę, co mają obecnie na stanie do zaprawiania cebulek roślin ozdobnych, gdyż co sklep, to zupełnie inny asortyment. Należy także pamiętać, że nie każdą cebulę, kłącze, bulwę wolno zaprawiać chemicznie. Zalecenia zmieniają się wraz z doborem środków ochrony roślin – przypomina prof. P. Bereś.
DY