Liczy się narracja
Posiłkowały się nią w przeszłości wszystkie największe światowe totalitaryzmy, z marksizmem na czele. Do niego nawiązuje dziś wprost postępowa lewica. Wiele już zostało napisane o filmie „Zielona granica”. O przekłamaniach i manipulacjach wygenerowanych na polityczne zamówienie. Nie liczy się prawda obiektywna, sprawiedliwość, protesty Straży Granicznej, mieszkańców Podlasia - ważna jest hagada Agnieszki Holland. I to owa opowieść, nie fakty, zastępuje rzeczywistość. Podobnie dzieje się podczas demonstracji politycznych i na wiecach wyborczych, manifestach wygłaszanych w studiach telewizyjnych - jeśli wypowiadane hasła nie zgadzają się z prawdą, tym gorzej dla prawdy. Zawsze celem owego zakłamywania jest władza. Nie o filmie jednak chcę dziś napisać.
Sprawa nie jest nowa. Choć swego czasu pisało się o niej dużo, gdy okazała się mistyfikacją, niewiele mediów raczyło o tym wspomnieć. Warto do niej nawiązać, ponieważ stanowi modelowy przykład manipulacji, mających na celu uderzenie w konkretne środowisko.
Najpierw fakty
W 2021 r. Indianie z plemienia Tk’emlups te Secwepemc ogłosili, że posługując się radarem, odkryli masowe groby zwierające ciała 215 dzieci na terenie dawnej szkoły rezydencjalnej w Kamloops. Wkrótce potem pojawiły się informacje, przekazane przez plemię Cowessess, iż podobne makabryczne „znaleziska” zidentyfikowano na terenie szkoły w Saskatchewan (715 szkieletów), innych szkół katolickich z terenu Kanady. Media podjęły szybko temat (pomimo tego, że już wtedy pojawiały się przestrogi, iż bez dokładniejszych badań oskarżenia są nie do udowodnienia), zwielokrotniając liczbę rzekomych ofiar do dziesiątek tysięcy (!) i nakręcając antykatolicką histerię. Pojawiły się tezy o kościelnym ludobójstwie na rdzennych mieszkańcach Ameryki. ...
Ks. Paweł Siedlanowski