Produkować, a nie psuć
Za organizacją konkursu, którego ideą jest promowanie rolnictwa ekologicznego i lubelskiej wsi oraz nagradzanie najlepszych rolników i przetwórców, stoi urząd marszałkowski województwa lubelskiego. - Lubelskie jest liderem wielu upraw rolniczych i sadowniczych. Jesteśmy największym w Polsce producentem owoców jagodowych i dostawcą zbóż. Cieszę się, że z oku na rok jest państwa coraz więcej. Bez ciężkiej pracy nie moglibyśmy chwalić się sukcesami w rolnictwie. To państwa zasługa i za to jestem wdzięczny.
Serdecznie gratuluję wszystkim laureatom i wyróżnionym – mówił Zdzisław Szwed, członek zarządu województwa lubelskiego, podczas gali, która odbyła się 3 października w Lubelskim Centrum Konferencyjnym w Lublinie.
Aktualnie w województwie lubelskim funkcjonuje ponad 1,6 tys. gospodarstw ekologicznych, a ok. 400 kolejnych przestawia się na działania eko. Laureaci zostali wybrani spośród rolników i przetwórców prowadzących certyfikowaną produkcję ekologiczną. Na konkurs „Ekolubelskie” zgłosiło się ok. 40 kandydatów. Pierwsze miejsce zdobyli E. i D. Pastusiakowie, a wśród wyróżnionych znaleźli się m.in.: Bernard Chilczuk z gminy Sosnówka w powiecie bialskim oraz Beata Perepeczo z gminy Hanna w powiecie włodawskim.
Co roku certyfikacja
E. i D. Pastusiakowie już od 23 lat w swoim gospodarstwie o powierzchni 260 ha uprawiają metodami ekologicznymi: owies, grykę, żyto i łubin. – Takie uprawy wymuszają na nas słabe gleby, które dominują na naszym terenie. Popularne jest powiedzenie: „laski, piaski i karaski to powiat włodawski”. Wykorzystujemy więc takie warunki, jakie mamy – podkreśla pani Ewa, która przyznaje, że nagroda była dla niej i męża sporym zaskoczeniem, ale jednocześnie miłym wyróżnieniem i uznaniem dla ich pracy.
Państwo Pastusiakowie oprócz prowadzenia gospodarstwa ekologicznego zajmują się także agroturystyką i wydobyciem piasku. Gospodarstwo jest co roku certyfikowane, dzięki temu duża część zbiorów trafia na rynek zagraniczny: do Austrii, Niemiec, Holandii. – Ten rok jest bardzo słaby ze względu na sytuację na rynku światowym związaną z wojną na Ukrainie i importem zboża od naszych wschodnich sąsiadów. Spadły ceny i zainteresowanie, ale radzimy sobie. Dodatkowo współpracujemy z firmą, która produkuje makarony i płatki na terenie województwa lubelskiego. Do tego wszystkiego dochodzą w ostatnim czasie anomalie pogodowe, które nie sprzyjają uprawom, zwłaszcza że wszystkie są pod chmurką. Jest sucho i bardzo sucho, stąd konieczność przeprowadzenia zabiegów agrotechnicznych – zaznacza pani Ewa. Gospodarstwo cały czas się rozwija i rozszerza działalność. – Korzystamy ze środków unijnych na jego modernizację. Kupiliśmy nowe ciągniki, agregaty uprawowo-siewne i przyczepy. Otrzymaliśmy również pieniądze na nową inwestycję – budowę budynku gospodarczego do przechowywania płodów rolnych o wielkości 500 m² – wylicza E. Pastusiak.
Pokazuje i promuje
Od 2009 r. produkcję ekologiczną prowadzi B. Chilczuk. – Pamiętam, że jeszcze przed wstąpieniem Polski do Unii przyjeżdżał do nas pan z Akademii Rolniczej i promował gospodarstwa ekologiczne. Wtedy zacząłem się nad tym zastanawiać – przyznaje rolnik. Aktualnie na ok. 60 ha prowadzi produkcję zwierzęcą: owce rasy zachowawczej i uhruskiej, oraz roślinną: zboża, warzywa. – Czyli dynię na pestkę, a także rośliny strączkowe czy trawy, które zabezpieczają paszę albo służą jako przerywnik w uprawach. Co roku to się zmienia – podkreśla pan Bernard, który może pochwalić się wieloletnimi kontraktami z zachodnimi firmami. – Jeśli mam produkt o określonych w umowie parametrach, to nigdy nie ma problemu z odbiorem – podkreśla.
B. Chilczuk swoje gospodarstwo pokazuje także innym rolnikom. – To są cykliczne spotkania: od siewu aż do zbioru. Przyjeżdżają do mnie kilkunastoosobowe grupy. Chodzimy na pole, oglądamy uprawy. Omawiam, do czego służą poszczególne maszyny. Pokazuję możliwości, rynki zbytu czy zdobywania materiałów do produkcji, jakie można stosować nawozy, w jaki sposób i gdzie je kupić. W Polsce dystrybucja jest droga, najlepiej sprowadzić z Zachodu, bo jest dużo taniej, ale wtedy trzeba kupić duże partie. U nas jest duża marża, bo handlowcy chcą na tym skorzystać – wyjaśnia prawa rynku pan Bernard.
Naturalne procesy i substancje
W rolnictwie ekologicznym stosuje się metody uprawy, których celem jest produkcja żywności przy zastosowaniu naturalnych substancji i procesów. – Przestawienie się na metody ekologiczne było naszą świadomą decyzją. Zaczęliśmy się zastanawiać: po co nam chemia, opryski. Skoro i tak mamy ogólnie do czynienia z nadprodukcją żywności, to spróbujmy bez nawozów – tłumaczy E. Pastusiak i zaznacza, że proces trwał kilka lat. – Stosowaliśmy poplony, przedplony. W tej chwili jakość naszych zbóż jest nieporównywalna ze zbożami konwencjonalnymi. W przypadku żyta, które oddajemy do piekarni, tym parametrem jest wypiekowość, a w przypadku owsa – gęstość – zaznacza pani Ewa. Gospodarowanie metodami ekologicznymi przynosi efekty. – Może nie ilościowe, ale liczy się jakość. Zdajemy sobie sprawę, że wokoło mamy do czynienia z pestycydami czy chemią. Od tego nie uciekniemy, ale my świadomie produkujemy zdrową żywność – podkreśla. Innych rolników również zachęcałaby do przejścia z rolnictwa konwencjonalnego na ekologiczne. – To wymaga więcej nakładów pracy fizycznej, jest bardziej czasochłonne, ale z drugiej strony nie wydajemy na chemię, na nawozy. Trzeba po prostu stosować więcej płodozmianów, pamiętając przy tym przykładowo, że łubin wiąże wolny azot z powietrza, a nie pobiera z gleby, zaś gryka zagłusza chwasty, a potem można ją wykorzystać jako nawóz zielony – zaznacza pani Ewa.
Dla B. Chilczuka ekologia oznacza produkować, a nie psuć. – Produkować zdrową żywność zgodnie z naturą – precyzuje pan Bernard. I dodaje: – A do tego obserwować, bo każda gleba jest inna: kiedy najlepiej odchwaszczać, stosować odpowiednie płodozmiany, wsiewki, użyźniacze, polepszacze, sprawdzać, czy jej pH jest właściwe. Po prostu gleba musi żyć, bo jak żyje, to da z siebie plon. To tak, jak z ludzkim organizmem – jeżeli parametry są w normie, to człowiek rano wstaje wyspany i jest w stanie pracować.
HAH