Nie tylko leki i zdrowy styl życia
Co roku blisko 80 tys. Polaków doznaje zawału serca. Objawia się on nagłym, silnym bólem w klatce piersiowej umiejscowionym za mostkiem i promieniującym do lewego ramienia, niekiedy także pleców, szczęki czy brzucha. W trosce o osoby, które doznały zawału mięśnia sercowego, kardiolodzy apelują o zmianę stylu życia zarówno do pacjentów, jak i ich rodzin. Dla serca istotny jest systematyczny trening, ponieważ powiększa on sieć naczyń krwionośnych, dzięki czemu więcej bogatej w tlen krwi może dotrzeć do serca. Wzmocnić ten mięsień pomogą regularne ćwiczenia.
Obniżają one poziom złego cholesterolu i cukru we krwi oraz ciśnienie tętnicze. Aby zachować zdrowe serce, należy zadbać o dietę, spożywając tłuszcze zawarte w rybach, orzechach, oliwie z oliwek. Należy również pamiętać o odpowiedniej ilości snu, unikaniu palenia oraz zadbać o aktywność fizyczną.
Obecność drugiej osoby
W ostatnich dekadach śmiertelność okołozawałowa znacznie się zmniejszyła, ale wciąż wyzwaniem dla służby zdrowia pozostaje przewlekła opieka nad pacjentami po zawale mięśnia sercowego.
Oprócz farmakoterapii, która jest ważnym elementem leczenia, a także zalecanej przez kardiologów pacjentom po przebytym zawale zmianie stylu życia, pomoc wnieść mogą członkowie rodziny i bliscy. – Dobrze, gdy jest ktoś w domu, kto przypomina o regularnym przyjmowaniu medykamentów, nadzoruje dawki oraz dba o wizyty kontrolne u lekarza – przyznaje Magdalena Kociuk, lekarz kardiolog z oddziału kardiologii inwazyjnej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej. – Mieliśmy pacjenta, który w momencie zawału był reanimowany przez żonę. Na szczęście kobieta była w domu. Jeszcze ktoś inny wezwał karetkę pogotowia. Nieprzytomnego pacjenta przyjęto w szpitalu, wykonano zabieg, udało się udrożnić tętnicę. Po dwóch dniach odzyskał przytomność i stopniowo powracał do zdrowia. Po dwóch tygodniach został wypisany ze szpitala – wspomina kardiolog.
Zanim Mirosław Daniluk przeszedł zawał, był przeciążony pracą, pełniąc służbę w systemie zmianowym jako funkcjonariusz Izby Celno-Skarbowej w Białej Podlaskiej. – Była to ciężka praca – przyznaje mężczyzna. – Od czasu tego nieszczęśliwego zdarzenia towarzyszył mi lęk. Bałem się być sam, zarówno w domu, jak i poza nim. Zawsze ktoś musiał być obok mnie. Osobą, która nie odstępowała mnie na krok, była żona. Jako małżonkowie prowadziliśmy dotąd aktywny tryb życia. Po moim zawale stopniowo wracaliśmy do naszych ulubionych sportów, m.in. jazdy na rowerze. Znam przypadki osób, którym nie było dane otrzymać pierwszej pomocy, ponieważ nikogo nie było w pobliżu, gdy tego potrzebowali – zaznacza M. Daniluk.
W procesie zdrowienia ważna jest obecność drugiej osoby, a nawet telefon od kogoś bliskiego. – Dobrze czułem się, gdy podczas pobytu w szpitalu ktoś do mnie zadzwonił. Cieszyłem się, że wielu znajomych o mnie pamięta w tak trudnych momentach – wyznaje pan Mirosław.
Więcej ryb, warzyw oraz ruchu
Wśród osób z dużą niewydolnością krążeniową zdarzają się nawet trzydziestokilkulatkowie. W przypadku młodych ludzi lekarze kardiolodzy zwracają uwagę na bezpośredni związek zawału mięśnia sercowego z prowadzonym przez nich trybem życia. Często w wielkim pędzie, w pogoni za karierę, sięgają po „śmieciowe” jedzenie, w którym jest dużo tłuszczów, węglowodanów, a mało warzyw i ryb. – Swój pierwszy posiłek spożywają po pracy, ok. 16.00, a kolejny o 22.00 – zwraca uwagę M. Kociuk. – Z myślą o takich osobach przygotowaliśmy przykładowe jadłospisy i porady dietetyczne, które dostępne są w wersji elektronicznej na stronie bialskiego szpitala w zakładce Akademia Zdrowego Serca.
Jedną z pacjentek bialskiej placówki medycznej jest nauczycielka Violetta Więckowska. – Siedzący tryb życia, szczególnie w czasie pandemii, palenie papierosów, stres – to wszystko skumulowało się w moim organizmie – opowiada kobieta. – Zawał był tego efektem. To był „prezent” na Dzień Matki w ubiegłym roku. Po zabiegu, ze wstawionymi stentami mającymi zapobiec zwężeniu naczyń w przypadku choroby niedokrwiennej serca, czułam się źle. Byłam słaba fizycznie i psychicznie. Pobyt w nałęczowskim sanatorium, który był kolejnym etapem powrotu do zdrowia, nie przyczynił się do wzmocnienia mojej kondycji. Widocznie organizm potrzebował więcej wysiłku fizycznego – stwierdza pani Violetta.
Pacjentka po konsultacji z kardiologiem podjęła wyzwanie – zaczęła korzystać z zewnętrznej siłowni i chodzić z kijkami do nordic-walking, które aktywują znacznie więcej mięśni niż zwyczajny spacer. Chodziarz ma szansę na oddychanie świeżym powietrzem, a co najważniejsze – jest w ruchu. Początkowo w przypadku pani Violetty były to 10-kilometrowe wyprawy. Z czasem chodzenie z kijkami było dłuższe – 30 km w dwóch etapach: po cztery i dwie godziny. – Miałam urlop zdrowotny. Moje koleżanki szły do pracy, a ja na spacer. Nie było dnia, abym nie wyszła z domu, nawet zimą zabierałam kijki. Kardiolog zauważyła, że moje serce szybko się regeneruje. Już w listopadzie była znaczna poprawa jego wydolności. Kiedy powróciłam do obowiązków zawodowych w szkole, zmieniłam sposób funkcjonowania. Nadal praktykuję chodzenie z kijkami czy jazdę na rowerze stacjonarnym – podkreśla kobieta.
Pod nadzorem kardiologa
Istotnym elementem u pacjentów po zawale jest zmiana stylu życia, która dotyczy zarówno chorych, jak i ich rodzin. – Podstawą jest aktywność fizyczna – zaznacza M. Kociuk zajmująca się diagnozowaniem i leczeniem chorób serca i układu krążenia. – Pacjenci myślą, że po zawale trzeba się oszczędzać. Tymczasem to ruch i ćwiczenia fizyczne są lekiem i to takim, którego żadna tabletka nie zastąpi. Powinny być wprowadzane stopniowo. Pacjentów po zawale wysyłamy do sanatorium, gdzie pod okiem kardiologów i fizjoterapeutów mają kontrolowaną i zwiększaną aktywność fizyczną. Często proponujemy rehabilitację w trybie dziennym, tzn. pacjent przychodzi na 2-3 godziny do szpitala i ćwiczy pod kierunkiem fizjoterapeuty. Pacjenci zazwyczaj korzystają z takich możliwości. Ponad połowa stosuje się do zaleceń kardiologa. Zdarza się też, paradoksalnie, że osoba po zawale jest bardziej aktywna niż przed, co ma pozytywny wpływ na jakość jej życia – zaznacza kardiolog.
Od października 2017 r. M. Kociuk, jako główny koordynator, nadzoruje w bialskim szpitalu realizację świadczenia „KOS-zawał”. Obejmuje ono diagnostykę zawału, terapię, opiekę specjalistyczną i rehabilitację kardiologiczną w okresie 12 miesięcy. – To gwarancja bardzo dokładnej opieki – podkreśla lekarka. – Pacjent ma zapewnione minimum cztery wizyty u specjalisty, dostęp do badań laboratoryjnych, echa serca – dodaje.
W ostrej fazie choroby większość osób postanawia poprawę, obiecuje sobie prowadzenie zdrowego stylu życia, regularne kontrole lekarskie i regularne branie zaleconych leków. Niestety, niektórzy pacjenci zapominają o tych postanowieniach. Są i tacy, którzy przerywają stosowanie medykamentów, co, niestety, może doprowadzić do wystąpienia kolejnego zawału serca lub do innych problemów zdrowotnych. Dlatego tak ważna jest wiedza na temat postępowania po zawale. To zadanie zarówno dla samych pacjentów, jak i osób z najbliższego otoczenia.
Joanna Szubstarska