Inny wymiar życia
To tak, jakbyście rzucili kryształ na podłogę i próbowali go złożyć w całość - mówił prof. dr hab. n. med. Tadeusz Parnowski - psychiatra, psychogeriatria, prezes zarządu Polskiej Organizacji Alzheimerowskiej. Prof. T. Parnowski gościł 9 października w Medycznej Szkole Policealnej im. prof. Zbigniewa Religi w Siedlcach na zaproszenie Siedleckiego Stowarzyszenia Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera. Podczas spotkania wygłosił wykład „Przyczyny zaburzeń zachowania w demencji oraz metod radzenia sobie z nimi”. Na początku zwrócił uwagę, że początek demencji jest podstępny. Bliscy chorego zwykle zaczynają szukać pomocy wtedy, gdy dochodzi do skrajnie dziwnych sytuacji.
Np. żona budzi się rano i pyta męża: „co pan robi w moim łóżku?”. Albo mężczyzna wychodzi wynieść śmieci, a po dwóch godzinach z pustym wiadrem puka do mieszkania córki na drugim końcu miasta. – To wczesne etapy. W późniejszych chorzy mają kłopoty z wysławianiem się, budową zdań, nie wybierają się też tak daleko – mówił. Tłumacząc zaburzenia pracy mózgu, do autostrady porównał sieć neuronową, którą pędzą neuroprzekaźniki odpowiadające za nasz jestestwo. – Co się będzie działo, jeśli pojawi się toksyczne białko, które leży u podstaw Alzheimera? Neuroprzekaźnik zostanie blokowany. Jeśli to dopamina, jej brak objawi się apatią, niezadowoleniem; w przypadku serotoniny – depresją, a brak acetylocholiny objawi się zaburzeniami pamięci. W postępującej chorobie zaburzone są wszystkie neuroprzekaźniki: jedne jeszcze działają, drugie nie, trzecie w znikomym stopniu. Dlatego chory robi rzeczy alogiczne, niezrozumiałe dla zdrowej osoby – tłumaczył profesor.
Mowa trawa
Subiektywne zaburzenia pamięci, jakie pojawiają się z biegiem lat, nie muszą być chorobą, jednak z czasem przeradzają się w łagodne zaburzenia funkcji poznawczych. U części osób są one również związane z wiekiem, ale u innych stanowią początek otępienia. – Na każdym etapie jego objawy są różne, związane z progresją choroby. Na początku występuje depresja, po części uwarunkowana psychologicznie: osoba wie, że coś się z nią dzieje, próbuje jakoś się ratować, np. robi notatki, ale potem nie potrafi ich odczytać albo nie wie, co z nimi zrobić – wyjaśniał prof. T. Parnowski. Depresji często towarzyszą apatia, lęk i drażliwość spowodowane tym, co czuje chory. Po pierwsze nie do końca rozumie on, co się do niego mówi. Po drugie, jak chce odpowiedzieć, nie może znaleźć słowa, zaczyna się wstydzić, w końcu milczeć. Przestaje się komunikować, bo słowa tracą dla niego swój kontekst społeczny, przestają mieć znaczenie, a mowie zaczyna brakować ciągu logicznego. – U chorego pamięć jest poszatkowana, stąd zbitki słów, aż do takich, których nie da się zrozumieć. W choroby Alzhaimera problemy z kontaktowaniem się, przekazywaniem informacji i jej rozumieniem nasilają się, a wraz z nimi nasilają się problemy z zachowaniem. Chory nie rozumie, jak więc ma się nie denerwować? To tak, jakbyście mówili do tej osoby w obcym języku – ona nie rozumie. A tego z kolei nie jest w stanie zrozumieć opiekun – mówił prelegent.
Zamknięte koło
W procesie otępiennym dochodzi do uszkodzenia dwóch zasadniczych części mózgu: kory przedczołowej oraz czołowej. – Ponieważ obie te struktury uszkodzone są przez stały, nasilający się proces, zaburzenia zachowania są częstsze. Im głębsze otępienie, tym więcej zaburzeń zachowania, bo chory mniej rozumie, co dzieje się z nim i wokół niego – mówił profesor. Może się to przejawiać niechęcią do mówienia, jedzenia, leków, ale też czynnościami agresywnymi: pluciem, odpychaniem, rzucaniem przedmiotami, zanieczyszczaniem się. Osoba, która całe życie była aniołem, nagle staje się drażliwa, czepliwa, złośliwa. Psychiatra wyjaśnił też, że leki, które uspokajają, zaburzają przy okazji funkcje poznawcze, ponieważ hamują aktywność mózgu. Jeśli chory je przyjmuje, a dodatkowo leczony jest na inne chorzenia, zaburzenia pamięci narastają.
Kim jest pani w lustrze?
Jako dwa główne źródła zaburzeń w chorobach otępiennych prof. T. Parnowski wymienił czynniki środowiskowe oraz medyczne.
Zwrócił m.in. uwagę, że depresja zawsze wzmaga otępienie. Jeśli z jego powodu dana osoba chodzi mniej i wolniej, bo czuje się niepewnie, to gdy dołączy do tego depresja, przestaje chodzić w ogóle. Mówiąc o agresji, która dotyczy 30% cierpiących na demencję, podkreślił, że jest to wielki problem dla opiekuna ze względu na to, że nie rozumie on jej przyczyn. A mogą być nimi zaburzenia snu, ból, interakcje źle dobranych leków, zmiany w zachowaniu opiekuna czy zwykły ból zęba. Agresja może mieć charakter obrany przed prześladowcami, których „widzi” chory. Może on atakować opiekuna, bo go nie rozpoznał albo zdenerwował się z powodu jego gadulstwa. Opiekunowie muszą też liczyć się z wystąpieniem psychoz. Bywa, że chory „widzi” osoby z przeszłości, nieżyjących krewnych, zwierzęta, obcy dom. Może doświadczać tzw. urojeń błędnego rozpoznawania: rozmawia z postaciami, które widzi w telewizorze, i ze swoim odbiciem w lustrze, którego nie rozpoznaje, bo siebie pamięta tylko z młodości.
Syndrom zachodzącego słońca
Do zaburzeń świadomości najczęściej dochodzi u osób z tzw. otępieniem naczyniopochodnym. Chorzy z tej grupy rano są zwykle w lepszej kondycji ogólnej, rozmawiają, uśmiechają się. Popołudnie przynosi „syndrom zachodzącego słońca” – robią się milkliwi, myli im się dzień i data, stają się niespokojni, chcą do domu. W nocy następuje przymglenie świadomości – rozpoznają fragmenty rzeczywistości, wiedzą np. że są w domu, ale nie potrafią znaleźć łazienki. Dochodzą objawy wzrokowe, np. chory widzi krasnoludki albo groźne zwierzęta. Opowiada, że przychodzi do niego mama albo obcy ludzie. Jak mówił T. Parnowski, otępienie to jak wejście w inny wymiar. – Wymiar, w którym jest lęk, obawa, obcość i nierozumienie niczego, bo nic się nie składa. To tak, jakbyście rzucili kryształ na podłogę i próbowali go złożyć w całość – tłumaczył.
Herbaty zamiast pretensji
Gość siedleckiego „Medyka” zauważył, że stabilność w życiu chorego na demencję jest podstawą spokoju i dobrego samopoczucia. To, co dzieje się wokół: hałas, obcy ludzie, nowe miejsca, otwarte przestrzenie, zbyt wysoka albo niska temperatura w mieszkaniu, silnie na niego oddziałuje, prowadząc do zaburzeń. Podał też praktyczne wskazówki dla opiekunów. Mówił m.in. o ułatwieniach w mieszkaniu; likwidowanie progów, zastąpienie wanny brodzikiem, a kuchenki gazowej elektryczną służy bezpieczeństwu chorego. Na jego pamięć stymulująco będą działały zegarki, kalendarze czy choćby postawiona na widoku butelka z wodą i kartka z napisem: „wypij mnie”. Zachęcał do formułowania prostych komunikatów.
Prosił też, by we wszelkiego rodzaju sytuacjach trudnych powściągnąć emocje. – Z chorym nie należy się kłócić. Raczej spróbować zmienić temat, odwrócić uwagę, dać szklankę herbaty, przytulić i pocałować – a nie stać w odległości i machać rękami. Bo emocje do końca choroby są obecne, mózg rozpoznaje je prawidłowo – podkreślał profesor.
Opiekun – osoba kluczowa
– Jeśli chory przestaje jeść, nie oznacza to, że nie chce, tylko być może ma problemy z połykaniem – mówił prelegent, podkreślając, że opiekun, szukając przyczyn „dziwnych” zachowań chorego, zawsze musi myśleć szerzej, tj. zakładać, że może nią być zwykły ból, zimne nogi, podwyższona temperatura – objawy innych chorób, jak nadciśnienie, cukrzyca, miażdżyca, niewydolność serca, zespół kruchości, zapalanie dróg moczowych. – Krok po kroku należy sprawdzić, co się w nim dzieje – radził, akcentując, że opiekun jest osoba kluczową w opiece.
Na koniec prof. Parnowski zwrócił uwagę, że opiekunowie osób z demencją zmagają się z sytuacjami, które ich przerastają, żyją w poczuciu wstydu, nie proszą o pomoc. Kochają swojego chorego, chcą się nim opiekować, ale nie dają rady. Jak im pomóc? – Nie ma co czekać, aż opiekun poprosi o pomoc. Powiedz: mogę co drugi dzień wpaść na godzinkę i posiedzieć z twoją żoną. Zaproponuj konkret: podwiezienie na pocztę, zrobienie zakupów, obiadu. Taka forma pomocy nie uzależnia i nie powoduje, że czuje się pomniejszony. Propozycja rzucona „ot tak sobie” ma większą wagę niż długie rozmowy – tłumaczył.
LI