Obserwator codziennego życia
Autor zamieszczonych w nim zdjęć to wieloletni nauczyciel wychowania fizycznego, człowiek aktywny sportowo, szczególnie w biegach narciarskich. Do tego gawędziarz oraz zapamiętały fotograf dokumentalista. Album powstał dzięki fotografiom przekazanym w darze Archiwum Państwowemu przez G. Rostka, który na ponad 4 tys. zdjęć uchwycił obraz Siedlec na przestrzeni kilkudziesięciu lat. - W publikacji będącej pokłosiem wystawy, która odbyła się w grudniu ubiegłego roku, znalazło się 200 fotografii.
Jest to nikły procent tego, co przekazał nam pan Grzegorz. Są to zdjęcia Siedlec począwszy od lat 80 ubiegłego wieku po dwa pierwsze dziesięciolecia XXI w. Już dziś jest to niezwykle cenne źródło historyczne, a wraz z upływem lat jego wartość będzie rosła – zauważył dr Grzegorz Welik, dyrektor Archiwum Państwowego, podczas promocji albumu, która odbyła się 19 października.
Wielu obiektów uchwyconych na fotografiach – jak stadion przy Wojskowej, kładka nad torami, kamienice między ul. Sienkiewicza i Pułaskiego czy dawny szpital na tyłach hali targowej – już nie ma. Inne, jak pałac Ogińskich, zdołały odzyskać dawny blask. – Na co dzień nie zauważamy tych zmian. Wystarczy spojrzeć przez okno w holu naszego Archiwum. Widać bramę uczelni, która od niespełna miesiąca nazywa się Uniwersytet w Siedlcach. A w albumie znalazła się piękna fotografia bramy, na której jest napis Akademia Podlaska. Kto dziś to jeszcze pamięta? A za 100 lat? U nas zdjęcia trzyma się wieczyście – podkreślił G. Welik.
W odpowiednim miejscu i czasie
Autor fotografii zapuszczał się m.in. w różne zaułki i podwórka znane jako miejsca w Siedlcach, gdzie lepiej nie wchodzić nawet bez aparatu fotograficznego. Dzięki temu możemy zobaczyć zdjęcia kamienic i podwórek, bram i zakamarków, które być może nie są reprezentacyjne, ale za to pokazane z wielką dokumentacyjną pasją. G. Rostek docierał też w inne miejsca i to w odpowiednim czasie, gdzie próżno było szukać profesjonalnych fotografów. – Zamknięcie czy otwarcie jakiegoś obiektu jest zazwyczaj obfotografowane przez profesjonalnych dziennikarzy, co potem można znaleźć w archiwach gazet. Ale już to, co uporczywie fotografował pan Grzegorz, czyli sam proces budowy, obiekty otoczone rusztowaniami, rozkopane jezdnie, chodniki, nie jest w kręgu zainteresowań dziennikarzy, ale właśnie amatorów czy właścicieli obiektów – zaznaczył dyrektor AP.
Zwrócił również uwagę na to, że zdjęcia przekazane przez G. Rostka są dokładnie opisane. – Jeśli ktoś chce przekazać Archiwum Państwowemu swoje zbiory, ważne, aby napisał, co albo kto jest na zdjęciu, oraz kiedy zostało zrobione. Dziś pamiętamy, że dworzec kolejowy został wyremontowany w 2023 r., ale za 50 lat to już nie będzie takie oczywiste. A pan Grzegorz dokładnie opisuje zdjęcia ołówkiem, a nie długopisem, co jest równie ważne, bo można zniszczyć fotografie – podkreślił G. Welik.
Podobnie jak Gancwol
G. Rostek mówi o sobie mówi, że zalicza się do osób, które nie potrafią usiedzieć w miejscu. – Aparat noszę w kieszeni. Patrzę, jak ludzie ładnie wyglądają i robię zdjęcia. Nie mogę spać, żeby kogoś nie sfotografować. Zauważam detale i od razu myślę, żeby wyjąć aparat fotograficzny. To nie tyle pasja fotografowania, co chęć obserwowania, co dzieje się wokół – tłumaczył podczas spotkania. Przypomniał o przedwojennym znanym fotografie Adolfie Gancwolu, który nie ograniczał się jedynie do portretów, ale fotografował ważne uroczystości, architekturę Siedlec i okolic, mieszkańców miasta. – Moi rodzice, którzy pobrali się na początku ubiegłego wieku, mają zdjęcie ślubne jego autorstwa. W latach 1910-1920 w Siedlcach było dziewięć zakładów fotograficznych, ale tylko Gancwol zrobił zdjęcia miasta. To wyjątkowe źródło dla badań historycznych. Do dziś są one powielane, rozpowszechniane, wiszą w wielu instytucjach. Nikt inny w tym czasie nie zrobił podobnych zdjęć – zauważył G. Rostek.
Więcej niż dom
Pan Grzegorz na pomysł, aby swoje zbiory przekazać do AP, wpadł po obejrzeniu filmu „Powstanie Warszawskie”, w całości złożonego z dokumentalnych materiałów archiwalnych. – Pojechałem do Warszawy, do wytwórni filmowej zapytać, czy za 100 lat będzie można zrobić film o Siedlcach. Odpowiedzieli, że technika idzie tak do przodu, że wystarczą dwa zdjęcia i będziemy wiedzieli, jak dawniej wyglądały Siedlce – opowiadał G. Rostek. – Dlatego swoje kroki skierowałem do Archiwum Państwowego, aby za kilkadziesiąt czy więcej lat mieszkańcy mogli zobaczyć, jak było kiedyś. To mój schowek – zaznaczył G. Rostek. Przyznał, że ma już gotowy materiał na kolejną wystawę, a być może i album: to zdjęcia ludzi, którzy przez ostatnie kilkadziesiąt lat działali w siedleckim sporcie, samorządzie, kulturze i innych obszarach życia społecznego. A także… sfotografowane drzwi w mieście. Tych zdjęć w kolekcji G. Rostka jest już 180. – Siedlce są dla mnie więcej niż domem – podsumował.
Promocję albumu wzbogacił występ uczniów z Liceum Ogólnokształcącego im. het. S. Żółkiewskiego, którzy przypomnieli słowa Stefana Żeromskiego o Siedlcach zamieszczone na kartach „Przedwiośnia”. Recytowali również wiersze Agnieszki Zdanowskiej poświęcone miastu. Deklamacji towarzyszyła muzyka w wykonaniu Emilii Baryckiej – skrzypce i Adrianny Lewczuk – gitara.