Zapłacisz nam za… balkon
O kilkanaście procent mają wzrosnąć opłaty i podatki lokalne. Inflacja i wzrost płacy minimalnej też zrobią swoje - w drugim z przykładów za głowę łapać się będą pracodawcy. W Nowy Rok wejdzie w życie podatek od plastiku. Pobiorą go przedsiębiorcy prowadzący handel oraz punkty gastronomiczne. Pobiorą go, rzecz jasna, od klientów, którzy zechcą kupić produkty z tworzyw sztucznych. W przyszłym roku kończy się działanie tarczy antyinflacyjnej, a to spowoduje powrót 5% stawki VAT na żywność. Jaki będzie tego efekt? Taki, że wzrosną ceny podstawowych produktów: mleka, wędliny czy serów. A to jeszcze nie wszystko...
Spokojnego czasu nie mają także lokalne samorządy. Skrupulatnie liczą, ile straciły przez reformy podatkowe, i przekonują, że rządowa rekompensata to tylko kropla w morzu potrzeb. Muszą wykonać niezłą ekwilibrystykę, by dopiąć budżety. Z tego powodu coraz śmielej sięgają po obligacje albo – jak siedlecki magistrat – wpadają na pomysł, aby przesuwać terminy płatności składek do ZUS-u czy za wywóz śmieci. Ciężko? To zapewne dlatego lokalne władze dostały zielone światło na wprowadzanie własnych opłat mogących być zastrzykiem środków do budżetu.
Tym tropem poszedł właśnie Poznań, który kilkanaście dni temu, przy zgodzie rady miasta, wprowadził podatek od… balkonów. Nowe opłaty będą dotyczyły budynków wzniesionych po wejściu w życie uchwały, w których balkony wystają nad miejskim chodnikiem. Z największymi opłatami będą musiały liczyć się osoby, które kupią mieszkanie z balkonem położonym do 2,5 m wysokości nad ziemią. Zarząd Dróg Miejskich w Poznaniu wyjaśnia, że nowy podatek wynika ze zmian stawek opłat za zajęcia pasa drogowego. Należność ma być odpowiedzią na ostatnie wyroki sądów, w których stwierdzono, że pasem drogowym jest nie tylko chodnik czy jezdnia, ale również przestrzeń nad jezdnią.
Nowa opłata to chyba ukłon w stronę deweloperów, którzy coraz gęściej stawiają bloki. Kwestią czasu jest, kiedy jakiś balkon wejdzie faktycznie w oś jezdni. Ciekawe tylko, czy w ofercie znajdą się mieszkania bez balkonów, żeby ulżyć przyszłym właścicielom, albo bloki budowane od… trzeciego piętra, bo wtedy opłaty będą niższe. Albo czy zdemontowane zostaną balkony w mieszkaniach, których właściciele będą ociągać się z zapłatą?
Ten cały podatek to absurd? Ależ skąd! Przecież już teraz w wielu blokach opłaty za windę liczone są od powierzchni lokalu, a nie liczby osób go zamieszkujących. Ponoszą je też mieszkańcy parteru.
A teraz najlepsze. Poznań nie jest pierwszym polskim miastem, w którym podjęto podobną decyzję. Opłaty za posiadanie balkonu wprowadziły już m.in.: Lublin, Kraków oraz Gliwice. Czy za nimi pójdą kolejne miasta? Ponoć przyszły rok ma być czasem czyszczenia naszych kieszeni…
Kinga Ochnio