Przed rocznicą
Wojna w Ukrainie trwa już ponad 600 dni i nic nie zapowiada jej rychłego końca. Na mapie konfliktów pojawiła się Strefa Gazy, która zresztą jest na tej mapie od wielu lat, bo przecież brak wojny nie oznacza jeszcze czasu pokoju, a w tamtym rejonie naszego świata stan wojny tli się tak naprawdę od wielu, wielu lat. W europejskich krajach mamy demonstracje, spokojne i mniej spokojne, zagrożenie terrorystyczne i rosnące z dnia na dzień problemy z imigracją. W takim właśnie niespokojnym czasie będziemy przeżywać swoje Narodowe Święto Niepodległości.
To bezdyskusyjnie bardzo ważne święto, szczególnie teraz, gdy państwowość zaczyna niebezpiecznie rozpływać się w tajemnym pojęciu federalizacji Europy. Jak zwykle przy okazji tego święta będziemy mówić wiele o tych pokoleniach Polaków, którzy dla wolnej ojczyzny gotowi byli do największych poświęceń. O imiennych i bezimiennych bohaterach, których odwaga, ofiara i poświęcenie budzą podziw, szacunek i wdzięczność. O tych, którzy za wolność i Polskę walczyli, ginęli w kolejnych powstaniach. Przy tej okazji warto jednak również szukać odpowiedzi na pytanie o przyczyny, dla których jedno z najpotężniejszych państw XVI-wiecznej Europy w ciągu 200 lat straciło całkowicie swoją wielkość i znaczenie. Wiadomo: odwieczni wrogowie, zaborcy, wojny, konflikty… To wszystko przyszło z zewnątrz, ale nie brakowało też zdrad, kłótni, walk o przywileje. O tym też nie wolno zapominać i milczeć. Jednym z fundamentów wolności jest przecież prawda, a prawda bywa czasem również bolesna.
To spojrzenie w historię powinno nam pomóc unikać błędów popełnionych w przeszłości. Przecież podobno uczymy się na błędach, wyciągamy wnioski. Czasem trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że historia rzeczywiście kołem się toczy i pewne fakty, zdarzenia czy sytuacje zdają się powracać, a błędy powtarzać – wbrew rozumowi i logice. Dzisiaj znowu tak często postrzegamy wolność przede wszystkim przez pryzmat przywilejów i przysługujących nam praw, a przecież nie ma wolności bez ofiary i to też dosyć jednoznacznie wynika z naszej historii.
Cóż my tak naprawdę wiemy o tamtych latach narodowej niewoli, tragedii i cierpienia? Przecież najdoskonalsza nawet znajomość postaci, dat i historycznych faktów nie sprawi, że wyjdziemy poza granice naszego komfortowego świata, w którym jest nam tak wygodnie i doskonale, że miejsca na ofiarę i poświęcenie pozostaje w nim raczej niezbyt wiele. W dodatku to mało modna przecież postawa, często obśmiana i wykpiona przy rozmaitych okazjach. Bóg, honor, ojczyzna, naród, patriotyzm… Jedni od razu wietrzą w tych słowach zapachy faszyzmu, inni z kolei szastają nimi bez żadnego opamiętania, zapominając, że słowo – szczególnie, gdy przychodzi zbyt często i zbyt łatwo – powszednieje i może tylko słowem pozostać.
Janusz Eleryk