Setka Milanowa
LKS Milanów powstał 1923 r., a więc obchodzicie w tym roku piękny jubileusz 100-lecia istnienia.
Zgadza się. Planowaliśmy zorganizować w tym roku uroczystości jubileuszowe, ale, niestety, różne okoliczności sprawiły, że przełożyliśmy je na maj 2024 r. Musimy jako zarząd klubu i społeczność milanowska mocno się zorganizować, aby planowane uroczystości dobrze upamiętniły jubileusz i wszystko dobrze wypadło. Będziemy starali się zaprosić grono ludzi związanych z piłką na przestrzeni minionego okresu i godnie uczcić to 100-lecie. Jest to wydarzenie nietuzinkowe, bo, jeżeli chodzi o województwo lubelskie, to klubów z taką tradycją jest mało.
Czy od początku swojego istnienia LKS Milanów zajmował się tylko piłką nożną, czy były też uprawiane inne dyscypliny?
Z historii źródłowej ,,Milanów wieś podlaska’’ spisanej przez znanego w naszej miejscowości Antoniego Smolińskiego wynika, że ludzie spotykali się na różnych zajęciach sportowych. Inicjatorem, który zachęcił społeczność Milanowa do takich działań, był pan Zygacz. Przybył do nas z Warszawy i zaszczepił w naszej społeczności na początku lat 20 ubiegłego wieku ducha sportu. Od tamtej pory ludzie gromadzili się na placach, terenach przy torach kolejowych, gdzie rozgrywali mecze piłkarskie i to zakorzeniło się w społeczności Milanowa. Pierwsze spotkanie piłkarskie rozegrano w 1923 r., co uznano za datę powstania klubu.
Czy w ciągu tych 100 lat można wyróżnić jakiś okres, w którym klub odnosił największe sukcesy?
Mamy informacje, że przed II wojną światową były rozgrywane mecze z Radzyniem, Parczewem, Siedlcami, Łukowem, Brześciem, Baranowiczami. Jeżeli chodzi o wyniki, to trudno znaleźć informacje na ten temat. Była też w naszym klubie prężnie działająca sekcja lekkoatletyczna. Jednak piłka nożna od lat jest priorytetem i do dzisiaj funkcjonuje w naszej społeczności. Tradycje lekkoatletyczne również są kontynuowane. Nasz klubowy kolega Marian Surowiec uczestniczy w imprezach biegowych na długich dystansach nie tylko na terenie województwa, ale też kraju oraz w zawodach międzynarodowych. Tak więc reprezentujemy nasz klub nie tylko na arenie lokalnej, ale również szerszej.
Mówimy o historii LKS Milanów, a jak wygląda teraźniejszość klubu?
Obecnie mamy cztery trenujące grupy. Najmłodszym zespołem są żacy z 15 zawodnikami, w tym dwiema dziewczynkami. Następnie młodzicy, w skład których wchodzi 21 chłopców i dwie dziewczynki. Oba te zespoły prowadzi Patryk Czuryło, a pomaga mu koleżanka pedagog Martyna Pawlak. Kolejnym zespołem są juniorzy w składzie 24-osobowym, których trenerem jest Piotr Witkowski. No i pierwsza drużyna seniorów z kadrą 31-zawodników, której szkoleniowcem jest Daniel Syta. Wszystkie zespoły uczestniczą w rozgrywkach prowadzonych przez Oddział Lubelskiego Związku Piłki Nożnej w Białej Podlaskiej.
Drużyna seniorów występuje w bialskopodlaskiej klasie okręgowej i, jak na razie, spisuje się przeciętnie – jest bliżej ogona ligowej tabeli niż jej czołówki. Są szanse na więcej czy to szczyt aktualnych możliwości zespołu?
Mamy trochę kłopotów kadrowych, ale myślę, że każdy zespół z tym się boryka. W drużynie są ludzie, którzy uczą się, pracują i trudno im jest godzić to z uprawianiem sportu. Podam przykład naszego byłego bramkarza, który wyjechał do pracy za granicę, gdyż ma rodzinę i małe dzieci. Co do naszej pozycji w tabeli, jest to efekt tego, że mamy bardzo młody zespół, do którego wprowadziliśmy juniorów. Średnia wieku to 19-20 lat. W związku z tym brakuje nam doświadczenia i ogrania. Uważam jednak, że w najbliższym czasie będzie to procentowało. Przed nami runda wiosenna, gdzie zawsze lepiej się prezentowaliśmy.
A jaką dysponujecie infrastrukturą sportową?
Mamy do dyspozycji oświetlone pełnowymiarowe boisko, możemy więc prowadzić zajęcia wieczorem. Do tego jest orlik i hala sportowa. Jeżeli chodzi o seniorów, to spotykamy się na treningach dwa razy w tygodniu, tak jak pozostałe grupy. Do tego dochodzą, oczywiście, mecze mistrzowskie.
Czy w perspektywie najbliższych sezonów myślicie o włączeniu się do walki o IV ligę? Czy mając na uwadze uwarunkowania finansowe, organizacyjne i bazowe, nie ma na to szans?
Aktualnie naszym miejscem jest liga okręgowa. Chyba że pojawiliby się odpowiedni sponsorzy, jak firma Agrotex, która widnieje w nazwie klubu. Oprócz niej wspiera nas Investmil. Pozyskujemy także pieniądze z różnych programów ministerstwa sporu. Mamy też zieloną gwiazdkę szkółek piłkarskich nadawaną przez PZPN, skąd otrzymujemy pieniądze na wynagrodzenie trenerów pracujących z młodzieżą. Posiadane środki są zbyt małe, by myśleć o rozgrywkach IV-ligowych, gdzie koszty są wysokie.
Pomaga też pewnie samorząd?
Oczywiście. Przede wszystkim urząd gminy, który jest naszym głównym sponsorem. W tym roku z budżetu przeznaczył dla klubu 80 tys. zł. Teraz dochodzą do mnie informacje, że wójt nas wspomoże nieco wyższą dotacją, nie wiem jeszcze, jaką konkretnie. Jednak to wraz wszystko za mało, bo rosną koszty. Na razie wystarcza nam pieniędzy, ale, by zrobić krok do przodu, to trzeba ich więcej. Co do wyższych aspiracji sportowych, to trzeba mieć przede wszystkim zawodników, którzy będą reprezentowali odpowiednią jakość.
Gratulując pięknego jubileuszu 100-lecia, czego życzyć klubowi i Panu na dalsze lata?
Mnie to głównie zdrowia. Jestem już troszkę wiekowy, więc trzeba życzyć zmiany pokoleniowej, bo taka musi nadejść i ktoś powinien przejąć stery.
Dziękuję za rozmowę.
Andrzej Materski