Kto pyta…
- napisał 9 października abp Stanisław Gądecki w liście do papieża Franciszka. Dokument wywołał furię w środowisku polskich „postępowych” katolików. Co tak zdenerwowało np. jezuitę o. Jacka Prusaka - związanego m.in. z „Tygodnikiem Powszechnym” (katoprzybudówką „Gazety Wyborczej”) - zarzucającego abp. Gądeckiemu w ordynarny sposób chęć „reformowania” papieża i straszącego go prokuraturą (odsyłam do wpisu na fb o. Prusaka)? Na początek fakty, potem komentarz.
Bliskość Niemiec, przenikanie się kultur i religijności – choćby poprzez migrację, media – sprawiają, iż wielu katolików w Polsce zaczęło pytać: „Skoro Kościół niemiecki aprobuje pewne zachowania, praktyki, dlaczego nie ma miejsca dla nich u nas? Czy istnieją dwa Kościoły?”. Nic zatem dziwnego, że odpowiedzią na narastający chaos stał się dokument polskiego hierarchy. Bardzo pokorny, napisany w duchu synowskiego oddania, bez dydaktyzmu czy prób nacisku na Ojca Świętego.
„Świadomość siły, która tkwi w prawdzie, ożywia moją nadzieję wobec trwającego synodu, by nie był on w żaden sposób zmanipulowany i wykorzystany do autoryzacji niemieckich tez, otwarcie sprzecznych z nauczaniem Kościoła katolickiego” – pisze arcybiskup poznański w liście do Franciszka. Zwraca uwagę na niepokojący fakt: próba naprawy Kościoła (w wymiarze lokalnym, ale też powszechnym) przyjęła kształt rewolucji obyczajowej i prawnej – „wydaje się, że nie byłaby to rewolucja ewangeliczna, lecz raczej inspirowana ideologiami lewicowo-liberalnymi”. ...
Ks. Paweł Siedlanowski