Rozmaitości
pixabay.com
pixabay.com

Zima w sadzie

Bielenie drzewek owocowych to jeden z ważniejszych zabiegów, które każdy sadownik powinien wykonać zimą, aby cieszyć się na wiosnę zdrowymi i dorodnymi plonami. Zabezpiecza on rośliny przed wahaniami temperatur i zapobiega uszkodzeniom kory. Kiedy i jak go przeprowadzać?

Z pewnością każdy ogrodnik i działkowiec słyszał o bieleniu drzew owocowych, ale wielu uważa, że to przeżytek, ponieważ stosowali je nasi dziadkowie. - Rzeczywiście może metoda ta ma kilkadziesiąt lat, ale skoro coś może pomóc roślinom, warto po to sięgać i w XXI w., tym bardziej że obecnie borykamy się ze zmianami klimatu i niestabilnością pogody. Poza tym, skoro część profesjonalnych sadowników nadal chroni swoje rośliny w sadach towarowych poprzez bielenie, korzystajmy z ich doświadczeń.

Wszak oni wiedzą, co robią – twierdzi prof. Paweł Bereś z Instytutu Ochrony Roślin – Państwowego Instytutu Badawczego, pasjonat roślin i zapalony ogrodnik, a zarazem redaktor naczelny portalu „Działka i Ogród Naszą Pasją”.

 

Dlaczego akurat biały?

Białe pnie wyglądają urokliwie, jednak nie o estetykę tu chodzi, ale o ochronę roślin przed czynnikami pogodowymi. – Aby to zrozumieć, trzeba wrócić do lekcji fizyki, a konkretnie do zjawiska odbijania i pochłaniania promieni świetlnych. Światło słoneczne to energia. Jak wiadomo, składa się z wielu barw (widmo świetlne). Przykładowo: kolor zielony odbija zieleń, pochłaniając inne barwy, żółty – odbija żółty i wchłania resztę itd. Z życia codziennego wiadomo też, że kolor czarny bardzo się nagrzewa, a dzieje się to dlatego, iż pochłania wszystkie barwy. Odwrotnie jest z bielą, która powstaje z mieszaniny różnych barw, odbija bowiem światło każdego koloru i dlatego białe choćby samochody wolniej się nagrzewają w odróżnieniu od tych o ciemnym lakierze, zwłaszcza czarnym – wyjaśnia P. Bereś, precyzując, że właśnie to zjawisko w praktyce wykorzystali ogrodnicy: pnie większości roślin są brązowe, czasem niemal czarne, zatem pod wpływem promieni słonecznych szybciej się nagrzewają niż te w kolorze jaśniejszym, np. brzozy.

Zatem biały kolor ma chronić delikatne i wrażliwe pnie drzew przed skokami temperatur. Najtrudniejszy okres trwa od stycznia do marca. W tym czasie zdarzają się słoneczne dni. Pnie drzew wówczas się nagrzewają, a nocą szybko wychładzają, co jest dla nich bardzo niekorzystne. – Takie zjawisko może wywoływać krążenie soków w roślinie i ich pobudzenie do przedwczesnej wegetacji. Skoki temperatur powodują rozmarzanie i zamarzanie wody, w tym przypadku mikrokropel. Woda – lód – woda – lód, czyli rozprężanie i zmniejszanie powierzchni cząsteczek wody powoduje mechaniczne działanie, a to może uszkadzać słabsze tkanki kory i drewna, zwłaszcza u młodych bądź chorych roślin – tłumaczy ekspert, zwracając uwagę, że wprawdzie w ostatnich latach obserwujemy bardzo ciepłe zimy, to koniec tej pory roku i początek wiosny lubią nas zaskoczyć mrozami. Wówczas mogą już krążyć po roślinach soki i niekiedy dochodzi do uszkodzeń mrozowych rozhartowanych roślin, zwłaszcza gatunków wrażliwych.

 

Drzewa też chorują

– Każdy, kto ma doświadczenie w uprawie drzew owocowych, wie, jak trudnym przeciwnikiem są choroby drewna, w tym kory. Niestety, do ich powstawania w dużej mierze przyczyniają się warunki pogodowe, np. uszkodzenia mrozowe, ale także obecność patogenów i szkodników w ogrodzie czy niewłaściwa pielęgnacja roślin. Mam tu na myśli złe cięcie, nieodkażanie sekatora, niepielęgnowanie miejsca po cięciu, gdy widać, że roślina ma problem z samoczynnym zabliźnianiem rany – mówi prof. Bereś, podkreślając, iż wszelkie uszkodzenia mechaniczne pni i gałęzi to droga, jaką wykorzystują groźni sprawcy chorób, jak: raka bakteryjnego i kory drzew owocowych, raka powierzchniowego oraz kory drzew ziarnkowych, w przypadku jabłoni – zgorzeli kory, czarnego raka i cytosporozy, a także zamierania gruszy, złośliwego raka czereśni, leukostomozy drzew pestkowych, srebrzystości liści drzew, zarazy ogniowej czy też zgnilizny pierścieniowej podstawy pnia drzew owocowych. – Niekiedy drzewo odpowiednio wcześniej daje sygnały, że coś złego się dzieje, choćby poprzez różnego rodzaju wycieki soków, ale także gumy. Ponadto kora może zmieniać barwę, często się łuszczy i odpada, pojawiają się pęknięcia, w tym w tkance drewna. W spękaniach kory chorych drzew, ale także i w zamierających pędach lokują się zarodniki grzybów saprafitycznych i pasożytniczych wywołujących jeszcze większą degradację w tkankach np. opieńki miodowej, huby siarkowej, huby ogniowej, hubki różnobarwnej czy gruzełka cynobrowego – wylicza ekspert, podkreślając, iż nie trzeba być lekarzem drzew, aby wiedzieć, jak groźne są dla nich wymienione choroby. W dodatku walka z nimi jest niezwykle trudna, dlatego profilaktyka ma tak ogromne znaczenie. – Z tego też powodu bielenie drzew ma swój sens, mimo że część osób uważa ten zabieg za staroświecki – dodaje.

 

Niekoniecznie wiosną

Prof. P. Bereś przyznaje, że bielenie jest dla niektórych ogrodników formą dekoracji ogrodu i zasadniczo nie ma ku temu przeciwwskazań, ale nie należy wykonywać tego zabiegu wiosną. Może bowiem ograniczać start roślin, kiedy właśnie temperatura odgrywa bardzo ważną rolę w szybkim wznowieniu wegetacji. – Z tego powodu wiosną nie należy nanosić na pnie nowych warstw białego koloru – radzi redaktor naczelny portalu „Działka i Ogród Naszą Pasją”, odnosząc się jednocześnie do opinii niektórych sadowników jakoby bielenie było dobrym sposobem na schładzanie roślin w okresie suchego i gorącego lata. – Trzeba jednak wiedzieć, iż w tym czasie tracą one wodę nie przez pień, ale liście, gdyż to one są w głównej mierze odpowiedzialne za proces transpiracji. W dodatku często rozbudowana korona drzewek sama osłania pień, zacieniając go przed nagrzewaniem – zwraca uwagę.

 

Tylko wapno

Zatem kiedy bielić drzewka? Prof. Bereś radzi, by robić to zimą. Najlepszym momentem na wykonanie tego zabiegu jest grudzień lub styczeń, aby intensywnie biała kora pozostała do końca marca lub pierwszej połowy kwietnia.

– Proces bielenia jest banalnie prosty. Używamy do niego wapna palonego, najlepiej specjalnie przeznaczonego do tego celu. Mieszamy je z wodą, np. 2 kg wapna na 8-10 l wody, i dużym pędzlem nanosimy na pień – od jego nasady po rozgałęzienia. Czasami dodatkowo maluje się większe gałęzie, a do wapna dodaje nieco gliny, aby powstała gęstsza formulacja – tłumaczy, jak prawidłowo wykonać ten zabieg i przestrzega przed malowaniem drzew farbami olejnymi, nitro czy lateksowymi, np. do wnętrz lub elewacji. – Takie przypadki, niestety, się zdarzają. Pomalowanie kory farbami typowo chemicznymi przeznaczonymi do celów dekoracyjnych może przynieść więcej szkód niż pożytku, nie wspominając o zatruwaniu żywej tkanki chemią, jakiej pełne są takie farby – przypomina. Zdaniem prof. P. Beresia procesowi bielenia można poddać zarówno młode drzewka, jak i starsze – mające nawet kilkadziesiąt lat – egzemplarze. To w 100% bezpieczne dla roślin.

Bielenie nie jest jednak trwałe. Zatem trzeba mieć na uwadze, że być może zabieg trzeba będzie w ciągu zimy kilkukrotnie powtórzyć. W ostatnich latach w okresie zimy zamiast śniegu pada deszcz, a ten może zmywać wapno. Nie zagrozi ono glebie, bo jako produkt naturalny ma działanie zwiększające pH. Gdy jednak malujemy rośliny kwaśnolubne, warto się zastanowić, czy nie lepiej użyć jasnych osłonek na pnie zamiast bielenia, by nie doszło do podniesienia odczynu gleby, gdy wapno zostanie zmyte przez deszcz.

 

Sposób na szkodniki?

Czy wapnowanie zwalcza patogeny i szkodniki? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. – Prawdą jest, że część patogenów zimuje w postaci zarodników w zakamarkach kory. Są tam też choćby jaja niektórych szkodników, zatem gdy regularnie nanosi się warstwę wapna na te miejsca i fizycznie następuje kontakt jego z organizmem szkodliwym, to istnieje szansa, że część populacji może być ograniczona. Pamiętajmy jednak, iż celem bielenia jest głównie zapobieganie uszkodzeniom mrozowym. Wapno niekiedy było także polecane przy młodych nasadzeniach drzewek do odstraszania choćby gryzących pędy saren lub zajęcy, lecz o wiele skuteczniejsze jest zakładanie osłonek na pień, czy też siatek wokół drzew – twierdzi prof. P. Bereś, dopowiadając, że bielenie pni może częściowo ograniczać rozwijające się na nich glony czy mchy.

DY