Muzyka to potęga
Program tego tygodnia był bogaty, a artystyczne menu - bo mówimy o muzycznej i duchowej uczcie - ułożone tak, że każde z wydarzeń miało swój niepowtarzalny charakter i klimat. Odbiorcy to docenili, czego potwierdzeniem była frekwencja na koncertach i szczery aplauz. „Dni” zainaugurował w niedzielę 19 listopada chór Psalmodia z Krakowa pod dyrygenturą prof. dr. hab. Włodzimierza Siedlika. Przed zebranymi w kościele św. Stanisława BM zaprezentował się w programie wykonanym a’cappella oraz z towarzyszeniem organów.
Kolejnego dnia w kościele garnizonowym z koncertem adwentowo-bożonarodzeniowym wystąpił Zespół Wokalny Muzyki Dawnej Ambitus z Katowic pod dyrekcją prof. dr hab. Krystyny Krzyżanowskiej-Łobody oraz zespół instrumentalny. Wybrzmiały kompozycje twórców późnego renesansu i wczesnego baroku.
Środa 22 listopada w związku z liturgicznym wspomnieniem św. Cecylii dedykowana była muzykom kościelnym naszej diecezji. Na program zjazdu złożyły się: Msza św. w ich intencji, konferencja oraz dwa seminaria.
W środę w ramach „Dni” w kościele w Opolu Starym gościła schola Wyższego Seminarium Diecezji Siedleckiej, wyśpiewując nieszpory ku czci św. Cecylii, zaś w czwartek w kościele w Niwiskach odbyło się nabożeństwo muzyczne ku czci św. Jozafata. Scenerią piątkowego wydarzenia była sala koncertowa wydziału humanistycznego siedleckiego uniwersytetu, w której wystąpili ojciec z synem Adam i Maciej Bankowie – organy i kontrabas oraz Rafał Ślusarczyk – instrumenty dęte. W finałowym koncercie w kościele Bożego Ciała zaprezentowała się Narodowa Młodzieżowa Orkiestra Symfoniczna Nadiia (Nadzieja) z Charkowa na Ukrainie pod batutą Jurka Dybała.
Do chrześcijańskich korzeni
Słuchacze doceniają to wielkie wydarzenie muzyczne. – Trzeba podkreślić, że w przypadku Dni Muzyki Kościelnej mamy do czynienia z koncertami na wysokim poziomie, które są dostępne dla wszystkich bezpłatnie. Poza tym jest to doskonała forma i okazja, aby przypomnieć, że ogromny dorobek intelektualny, artystyczny Europy i świata ma swoje korzenie w chrześcijaństwie, a wiara od wieków inspirowała i wspierała geniusz człowieka – mówi Mikołaj Ciombor, organista siedleckiej parafii Miłosierdzia Bożego.
– Spotkanie z muzyką wykonywaną na żywo przez znakomitych artystów to doskonały sposób na uwielbienie Pana Boga – podkreśla alumn siedleckiego WSD Bartosz Grzywacz, porównując udział w koncertach do modlitwy. Taki wymiar miało dla niego zwłaszcza spotkanie z wystąpieniem Psalmodii. – Repertuar stanowiły pieśni kościelne i części stałe Mszy św., stąd też potraktowałem koncert jako jedną wielką modlitwę do Boga za wstawiennictwem Matki Najświętszej, do której większość pieśni się odnosiła – stwierdza.
Główny organizator DMK – ks. dr Piotr Radzikowski, przewodniczący Komisji ds. Diecezjalnej Muzyki Kościelnej, tłumaczy, że założeniem każdej edycji jest muzyczna różnorodność. Publiczność ma okazję słuchać muzyki wokalnej, instrumentalnej oraz wokalno-instrumentalnej pochodzącej z różnych epok, w wykonaniu wspaniałych artystów. – Tegoroczne kreacje muzyczne nie zawiodły, stały na naprawdę wysokim poziomie, niosły potężną porcję wrażeń muzyczno-duchowych. Cieszę się, że idea DMK spotyka się z zainteresowaniem i przychylnym odbiorem. Wdzięczny jestem wszystkim, którzy wspierają ich organizację. Przed nami teraz czas podsumowań i… powoli trzeba planować już czwartą edycję DMK – mówi ks. dr P. Radzikowski.
Głównymi Organizatorami DMK byli: Fundacja im. Św. Jana Pawła II „Fides et Ars”, Komisja ds. Muzyki Kościelnej DS i Duszpasterstwo Środowisk Twórczych DS; partnerem wydarzenia – Samorząd Województwa Mazowieckiego, a darczyńcą: Fundacja PGE. Finałowy koncert wsparł grant samorządu miasta Siedlce przyznany przez prezydenta.
Piękna koncertowa temperatura
PYTAMY prof. Krystynę Krzyżanowską Łobodę, pracownika naukowego Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiej w Katowicach, dyrygenta zespołu wokalnego Ambitus.
M.in. za sprawą koncertu „Gaude et laetare” Dni Muzyki Kościelnej pozostaną w pamięci siedleckiej publiczności jako muzyczne święto. Często można usłyszeć Państwa podczas podobnych wydarzeń?
W ciągu naszej historii, dość krótkiej, bo zaledwie kilkunastoletniej, tak naprawdę poza festiwalem w Czechach i Międzynarodowym Festiwalem im. G.G. Gorczyckiego związanym ze Śląskiem nie wyjeżdżaliśmy zbyt często. Koncert w Siedlcach to pierwsze nasze wystąpienie w Polsce z tak dalekim wyjazdem. Najczęściej występujemy u siebie, w akademii, albo w zaprzyjaźnionych placówkach – w Katowicach czy innych śląskich miastach. Ponieważ w ostatnich latach bazujemy na repertuarze sakralnym, zwykle występujemy w kościołach, gdzie muzyka tego typu dobrze brzmi, np. w kościele ewangelickim czy w Kościele Mariackim w Katowicach. Jeździmy też do Gliwic, do zaprzyjaźnionego kościoła akademickiego i katedry gliwickiej. Ze względów akustycznych wybieramy kościoły nie za duże, żeby akustycznie „zmieścił się” w nich program, jaki wykonują małe zespoły. Nasz jest zespołem dydaktycznym, złożonym ze studentów, a udział w nim ma charakter fakultatywny. W zależności od repertuaru występuje podczas koncertu 15-30 osób.
Według jakich założeń tworzony jest repertuar?
Zespół powstał, ponieważ studenci wokalistyki chcieli śpiewać muzykę dawną. Rektor zgodził się na powołanie takich zajęć – są wpisane w program studiów. Mam taką zasadę, że szukam utworów, które są mniej popularne, mniej nośne, sięgając do różnych kompozytorów. Robię to w porozumieniu z kierownikiem sekcji instrumentów dawnych, który decyduje o tym, jacy instrumentaliści wystąpią z grupą wokalną.
Przeplatanie utworów wokalnych z instrumentalnymi bardzo ubarwiło koncert w Siedlcach.
Taką zasadę wypracowałyśmy z kierującą zespołem instrumentalnym Anną Firlus. To najlepsza forma dla słuchaczy, ponieważ solowy występ instrumentalistów daje szansę poznać kolor instrumentów dawnych. Tu miała okazję pokazać się wiolonczela barokowa i flet barokowy, a potem pozytyw. Pozytyw w odróżnieniu od organów pozwala na zachowanie odpowiednich proporcji między instrumentem a niewielką liczbą wokalistów.
Wsłuchując się w śpiew, można odnieść wrażenie, że każdy z wykonawców w tej grupie mógłby być solistą…
W pewnym sensie tak jest. W dużych zespołach dynamika między głosami wygląda inaczej. W grupie dziesięcioosobowej niezależnie od wolumenu głosowego każdy był traktowany solistycznie.
Jest jakiś próg, po przekroczeniu którego koncertowanie staje się rutyną?
Nie – przede wszystkim dlatego, że jest to muzyka specjalistyczna. Tak dla wokalistów, jak i instrumentalistów za każdym razem jest to dla nich nowe doświadczenie. Poza tym muzyka dawna jest specyficzna, wykonywana inaczej – w tzw. stroju barokowym, co dla słuchacza nie ma znaczenia, a dla nas tak, ponieważ wymaga to przestawienia się, żeby „oswoić” ten sposób śpiewania. Tu o rutynie nie może być mowy – oni są na to za młodzi.
Z muzyką z wyższej półki warto wychodzić do publiczności niekoniecznie przygotowanej i mającej wiedzę?
Jeśli program jest wykonany przekonująco, muzyka dawna dobrze się sprzedaje. Zawsze się obawiam, czy jesteśmy na tyle przygotowani, żeby repertuar odpowiednio pokazać. Młodzi artyści tego się uczą, zdobywają doświadczenie, a zderzenie z publicznością jest najważniejszą oceną. Istotne jest nie to, jak ja ich ocenię, tylko kontakt artystów z ludźmi, dlatego tak bardzo zależy mi na tych projektach, które zakładają wystąpienie przed publicznością.
Jak koncertowało się Państwu w Siedlcach?
Po próbie miałam trochę obaw ze względu na wyraźny pogłos w kościele. Natomiast podczas koncertu, dzięki temu, że w pełni wypełniła go publiczność, co nas zaskoczyło, ale i ucieszyło, koncert śpiewało się bardzo dobrze.
Słuchało się równie dobrze. Było pięknie!
Jestem naprawdę szczęśliwa. Przeżywam każdy koncert, ale jestem zbyt zajętą osobą, żeby mieć czas na denerwowanie się. Bardzo się cieszę, że do naszego wystąpienia doszło. Wierzę, że to, co przeznaczone od Boga, to mnie nie minie. Robię to najlepiej, jak potrafię, ale mam też świadomość, że zawsze może być lepiej. W Siedlcach była piękna temperatura – w sensie koncertowym. Studenci bardzo się skoncentrowali, ale pokazali też emocje, co w tej muzyce jest niezwykle trudne, bo trzeba podać nie tylko dźwięki, ale przede wszystkim zrozumienie tekstu. Staramy się.
Dziękuję za rozmowę.
LI