Nietrafiona inwestycja
Pod koniec października przeglądającej strony internetowe kobiecie wyświetliła się reklama przynoszących duże zyski inwestycji w kryptowaluty. Skuszona wizją łatwego zarobku 38-latka wypełniła formularz kontaktowy, podając m.in. numer swojego telefonu komórkowego. 30 minut później z mieszkanką powiatu skontaktowała się „menedżerka” firmy. Po zaprezentowaniu oferty wysłała na jej adres mailowy wiadomość z linkiem, w którym znajdowały się dalsze instrukcje. Pierwszym krokiem było zainstalowanie i zalogowanie się w aplikacji Traderoom oraz otworzenie portfela inwestycyjnego. W kolejnych dniach „menedżerka” prosiła kobietę o wpłaty na wskazane konta najpierw 200 zł, a następnie 1 tys. zł. Po kilku dniach z 38-latką skontaktował się mężczyzna podający się za doradcę giełdowego. Z przekazanych przez niego informacji wynikało, że w portfelu kryptowalutowym kobiety znajduje się już 20 tys. zł, które po dziesięciu dniach będą mogły być przelane na jej konto. Podczas rozmowy 38-latka podała nieznajomemu numer swojego konta bankowego, na które miały trafić zarobione pieniądze, oraz zainstalowała na telefonie aplikację KuCoin (do wymiany krypto walut) oraz TeamViewer QuickSupport (do zdalnego sterowania pulpitu), udostępniając jednocześnie wszystkie dane umożliwiające zdalne sterowanie jej urządzeniem. Po pewnym czasie „doradca” poinformował kobietę, że zgromadzonych pieniędzy nie można wypłacić, gdyż są „zamrożone”. Aby je odblokować, należało wpłacić 20,5 tys. zł. Ponieważ 38-latka posiadała jedynie 5 tys. zł, mężczyzna polecił jej wpłacić pieniądze na konto, po czym – gdy środki zostały już zaksięgowane – wspólnie z nieświadomą zagrożenia kobietą, za pośrednictwem zdalnego pulpitu dokonał przelewu na rachunek zarejestrowany w Wielkiej Brytanii. W kolejnych dniach „doradca” jeszcze kilka razy kontaktował się ze swoją klientką, polecając jej m.in. logować się na konto bankowe. Mężczyzna pomógł jej również zaciągnąć pożyczkę w wysokości 8 tys. zł, a pozyskane w ten sposób pieniądze przelać na swoje konto. Kiedy po kilku tygodniach 38-latka otrzymała pismo z banku informujące, że pewna osoba domaga się zwrotu 900 zł, kobieta zorientowała się, że padła ofiarą oszustów. W ubiegłym tygodniu pokrzywdzona o sprawie powiadomiła policję.
MLS