Historia i pasja zamknięte w znaczku
Co roku 6 stycznia filateliści obchodzą swoje święto. Dzień ten upamiętnia powołanie w 1893 r. Klubu Filatelistów. Mimo upływu lat znaczki, datowniki czy unikatowe koperty nadal są cenne dla kolekcjonerów, a z biegiem lat zwiększają swoją wartość. Kto z nas choć raz nie przeglądał klasera ze znaczkami? Zwykle prezentują one wybitne osobistości, dokumentują ważne wydarzenia historyczne, kulturalne, naukowe czy sportowe. Filateliści kolekcjonują znaczki czyste i stemplowane, ale także i inne przedmioty związane z pocztą. Cennym dokumentem historycznym i kulturowym są tzw. całości pocztowe, na które składają się kompletna koperta i list składany.
Także kartka pocztowa ze znaczkiem i stemplem pocztowym. Najbardziej wartościowe pochodzą z czasów wojennych czy okresu zaborów.
A wśród filatelistów nie brakuje pasjonatów historii. Jednym z nich jest regionalista, kolekcjoner, przewodnik turystyczny, prezes oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego we Włodawie Mieczysław Tokarski. Jego zainteresowanie historią zaczęło się w szkole średniej, kiedy zdobył drugie miejsce w konkursie ogłoszonym z okazji 100-lecia powstania styczniowego. W nagrodę otrzymał powieść Jana Dobraczyńskiego o Romualdzie Traugucie – dyktatorze zrywu niepodległościowego. Od tamtej pory ciekawość historyczna nie zmalała ani trochę. Wręcz przeciwnie – działalność w klubie filatelistycznym, w którą zaangażował się, będąc już dorosłym człowiekiem, jeszcze ją podsyciła. – Zbierałem znaczki poświęcone powstaniom narodowym, pocztówki, widokówki, stemple okolicznościowe, książki, monety i medale. Do tej pory zamawiam na Poczcie Polskiej abonament filatelistyczny, uzupełniając w ten sposób moje zbiory. Kiedyś we Włodawie wykupywało go ok. 300 osób, traktując jako inwestycję, lokatę kapitału. Moje aspiracje były inne: chciałem przede wszystkim poszerzać swoją wiedzę historyczną – twierdzi filatelista.
Sentyment ważniejszy niż pieniądze
Kolekcje M. Tokarskiego prezentowane były na wystawach – ostatnio w 2023 r. na organizowanej przez Miejską Bibliotekę Publiczną we Włodawie z okazji 160-lecia powstania styczniowego. Jest szczęśliwym posiadaczem cennych znaczków pocztowych związanych z narodowymi zrywami wydanych w okresie międzywojennym. Interesuje się również ochroną przyrody, co ma wyraz w filatelistycznych zbiorach. Jest także posiadaczem kartek i stempli okolicznościowych dotyczących dziejów miasta, m.in. z postacią Krystyny Krahelskiej, która w latach 1943-44 mieszkała we Włodawie.
Przed kilkudziesięciu laty zbieranie znaczków było bardzo popularnym hobby. W szufladach wielu domów z pewnością można znaleźć wartościowe egzemplarze. I choć można byłoby za nie otrzymać pewnie całkiem niezłą sumkę, ich właściciele nigdy ich nie sprzedadzą. Sentyment jest ważniejszy niż pieniądze, zwłaszcza gdy kolekcję filatelistyczna budowało się latami.
Kiedyś było inaczej
Wiesław Orzyłowski z Siedlec znaczki zbiera nieprzerwanie od ponad 70 lat. Tuż przed 15 urodzinami zakupił na poczcie swoją pierwszą serię i tak zrodziła się pasja. – Czuję się filatelistą – wyznaje. – Kiedyś znaczek miał bawić, uczyć, a nawet umacniać przyjaźń między narodami. Gromadziłem, wymieniałem, a korespondentów miałem niemal w całej Europie. Polegało to na tym, że czytałem pisma filatelistyczne, na łamach których umieszczane były całe szpalty ogłoszeń typu „kupię, sprzedam, wymienię” wraz z podanymi adresami kolekcjonerów. Korzystając z tego, pisałem listy, wysyłając, zgodnie z życzeniem ogłoszeniodawcy, polskie znaczki np. do Niemiec czy Hiszpanii. Nabywałem w ten sposób zagraniczne. Dziś prenumeruję ukazujące się od 1954 r. pismo Polskiego Związku Filatelistów „Filatelista”. Jednak ogłoszeń w nim nie ma – przyznaje z żalem.
Zainteresowanie młodych ludzi zbieraniem znaczków i innych walorów filatelistycznych – kopert, kart pocztowych, stempli – jest niewielkie. – Nie wiem, komu pozostawię swoje klasery – mówi W. Orzyłowski. – Nie widzę, aby ktoś z rodziny zachwycał się moją kolekcją. Kiedyś było zupełnie inaczej. Rezygnowało się z pójścia do kina czy na lody, aby kupić znaczki. Jedni zbierali takie z rysunkami kwiatów, zwierząt, inni – wszystkie. Ja natomiast stawiałem na kosmos, sport i malarstwo. Posiadam również m.in. cenne ze względu na walory filatelistyczne listy jeńców wojennych ze stalagów i oflagów. W moim domu znajdują się także wydawane z okazji rocznic 40 zbiory kopernikańskie nie tylko z Polski, ale i świata. Z czasem też zacząłem kolekcjonować pocztówki, monety i autografy – wspomina siedlczanin.
Najcenniejsze są te z defektami
Jednak dzisiaj niektórzy chcą znaczkami po prostu handlować i na nich zarabiać, zwłaszcza że część z nich jest naprawdę wartościowa. Okazuje się, że najcenniejsze znaczki nie muszą być piękne, idealne. Ważna jest ich unikatowość, błędy w druku, zmieniony kolor. Takich kolekcjonerzy szukają najbardziej, jak np. znaczek wydany w 1956 r. z okazji Igrzysk Olimpijskich w Melbourne i przedstawiający bokserów, który wydrukowano do góry nogami.
Połączenie nowoczesności z tradycją
Wielu kolekcjonerów szuka też nowości. Zapewnia je Poczta Polska. 8 grudnia 2023 r., z okazji 70-lecia Apelu jasnogórskiego, do obiegu wszedł znaczek z obliczem Matki Bożej Częstochowskiej w nakładzie 126 tys. sztuk.
Oryginalnym pomysłem była emisja pod koniec 2022 r. pierwszego w Polsce kryptoznaczka. – Obserwujemy rynek zagraniczny i zauważyliśmy, że inne poczty zaczynają emitować znaczki w wersji cyfrowej. Stąd pomysł, aby i u nas stworzyć taki projekt – mówi kierownik w biurze współpracy międzynarodowej i filatelistyki Poczty Polskiej Beata Ekler. – Ma on wersję fizyczną, jest to tradycyjny znak opłaty pocztowej z dołączonym tokenem NFT, czyli cyfrową jednostką. Poczta wydała cztery kategorie kryptoznaczków powiązanych z grudniową emisją „Polska w Kosmosie” oraz dodatkowy znaczek wyłącznie w formie tokena NFT. Wersję tradycyjną kryptoznaczka kolekcjoner może przechowywać w klaserze, a wersję cyfrową – w kryptoklaserze. Jest to połączenie nowoczesności z tradycją, co było założeniem projektu. Młode osoby zainteresowały się nim, a przy okazji odkryły dawne formy kolekcjonowania, nawiązały się znajomości i przyjaźnie międzypokoleniowe. Natomiast tradycyjni filateliści poczuli powiew świeżości i przełamali barierę technologiczną, wchodząc w świat cyfrowy – dodaje.
JS