Kompostowanie się opłaca
W większości krajów Unii Europejskiej kompostowanie jest dość powszechną praktyką, a u nas dopiero staje się popularne. Coraz więcej gmin w trosce o środowisko zachęca mieszkańców do zakładania kompostowników, gwarantując ulgi w opłatach za wywóz śmieci, a wśród działkowców to wręcz obowiązek. Dlaczego warto mieć kompostownik? Kompost to darmowe podłoże ogrodnicze pełne mikro- i makroorganizmów, które każdy z nas jest w stanie samodzielnie sobie wyprodukować.
Niekiedy nosi nazwę biohumusu bądź wermikompostu. Kompost jest często określany mianem „czarnego złota” i nie ma to nic wspólnego z węglem. Chodzi bowiem o docenienie jego jakości, z której chętnie korzystają rośliny uprawiane w ogrodach. Żadna ziemia, np. dostępna w marketach ogrodniczych, nie dorówna dobrze zrobionemu, kilkuletniemu i pełnemu życia biologicznego kompostowi. To jeden z najcenniejszych domowych nawozów organicznych.
Jakie warunki muszą spełniać kompostowniki, aby to „czarne złoto” wyprodukować?
Powinny pozwalać gromadzić materię organiczną o odpowiedniej ilości, zapewniać dostęp do niej powietrza, wilgoci, a także naturalnie występujących mikro- i makroorganizmów, które są potrzebne do tego, by z resztek roślinnych powstał kompost. Dobrze jeśli dno kompostownika ma bezpośredni kontakt z naturalnym podłożem, co sprzyja jego odsączaniu, podsiąkaniu, a także migracji różnych stworzeń bytujących w glebie i kompoście pomiędzy tymi dwoma „światami”. Kompostowniki można samemu zbudować np. z desek, palet, cegły albo kupić gotowce.
Dlaczego kompost jest dobrym nawozem?
Na przeważającym obszarze kraju gleba charakteryzuje się bardzo ubogą warstwą próchniczną, a jest ona kluczowa dla uzyskiwania zadowalających plonów. Próchnica to nic innego jak mieszanina substancji organicznych i mineralno-organicznych. Zawiera głównie szczątki roślin i zwierząt, które rozkładają mikro- i makroorganizmy glebowe. Próchnica bierze udział w powstawaniu struktury gruzełkowatej gleby, zatrzymuje i uwalnia wodę roślinom (gromadzi nawet pięciokrotnie więcej wody niż ważą jej cząstki), poprawia stosunki powietrzno-wodne, stanowi rezerwuar składników odżywczych dla roślin w formie przyswajalnej, a także jest miejscem życia wielu organizmów, które wchodzą w skład tzw. żywej gleby. W materii organicznej lepiej rozwijają się mikroorganizmy wchodzące we współpracę z roślinami, np. grzyby mykoryzowe. Próchnica ma duży wpływ na odczyn gleby (pH). A związki próchniczne, jakie w niej się znajdują, wpływają na fizjologię roślin.
Wiele gleb, na których się gospodaruje, ma nie więcej niż 1-2% zawartości próchnicy. To bardzo mało. Stąd tak ważne jest wspieranie procesów próchnicotwórczych, zasilając glebę w materię organiczną. Niestety, w ostatnich latach obserwujemy pozbywanie się jej z ogrodów, zwłaszcza zlokalizowanych w strefach miejskich oraz podmiejskich – wiele gospodarstw woli wrzucić je do worka na bioodpady zamiast przerobić na kompost i potem użyć we własnym ogrodzie. Nawet koszona trawa jest przekazywana do utylizacji przez służby komunalne. Co ciekawe, potem te same gospodarstwa bardzo często kupują w marketach gotową ziemię do uprawy roślin, w tym bazującą na torfie, który jest surowcem nadmiernie eksploatowanym. Tymczasem kompost to pierwszy krok do poprawy właściwości gleby. Najlepsza ziemia ogrodnicza i zarazem bionawóz. Tego nie kupi się w sklepie, tym bardziej, że w domowym kompoście są też choćby dżdżownice, a w workowanej ziemi kupnej ich nie ma.
Co należy kompostować, a czego nie?
Zasadniczo większość materii organicznej nadaje się do stworzenia biohumusu czy też wermikompostu (stworzonego przez dżdżownice). Są to wszelkie resztki roślinne z ogrodu powstałe w trakcie prac uprawowych czy wynikające z procesu wegetacyjnego, np. zrzucanie liści, owoców przed zimą. Tu warto rozwiać mit ogrodniczy związany z liśćmi orzecha włoskiego: tak, jak najbardziej można je kompostować, a uzyskany z nich kompost po kilku latach nie będzie zawierał żadnych fitozwiązków mogących ograniczać rozwój innych roślin. Już po roku kompostowania zwykle nie ma po nich śladu. Można zatem swobodnie kompostować i liście orzecha oraz inne liście, resztki warzyw, kwiatów i owoców, pocięte gałązki, korzenie roślin, ale także i chwasty. Jednak w ich przypadku warto zwrócić uwagę na to, aby nie były to rośliny z już zawiązanymi nasionami, gdyż te mogą zachowywać żywotność od roku do nawet ponad 40 lat. Do kompostu można również dodawać korę z drzew, trociny, zrębki, szyszki, igliwie, przy czym należy mieć na uwadze, że jak da się za dużo materii pochodzącej z roślin iglastych, to pH kompostu może być niskie, więc albo trzeba będzie je później podnieść nawozem wapniowym, albo wykorzystać pod rośliny kwaśnolubne. W ogrodach mających dużo roślin iglastych niekiedy tworzy się osobny kompost dla roślin kwaśnolubnych. Można też wyrzucać pozostałą po usunięciu z doniczek ziemię ogrodniczą.
A odpady kuchenne?
One również mogą trafiać do kompostownika. Należy jednak unikać kompostowania resztek zwierzęcych – mięsa czy kości. Chodzi o względy sanitarne, ponieważ takie pozostałości z kuchni mogą przyciągać niepożądanych gości, np. szczury, lisy itd. Bez problemu można jednak kompostować skorupki z jajek, które, zawierając dużo wapnia, podniosą pH, w tym rozluźniają strukturę kompostu. Padają często pytania, czy można wyrzucać odchody zwierząt domowych, np. od psów i kotów. Lepiej tego unikać, gdyż na odchodach mogą być czynniki chorobotwórcze, w tym pasożyty, a jeżeli zwierzęta są leczone – także resztki leków, w tym antybiotyków.
Zdarza się, że odkryte kompostowniki to miejsca rozwoju chwastów, które bujnie na nich rosną. Chcąc wytworzyć biohumus ekologiczny, nie należy zwalczać ich chemicznie, lecz jedynie mechanicznie. Ogólnie panuje zasada: zero chemii na kompostowniku.
Modnym rozwiązaniem jest ostatnio wrzucanie na kompost wszelkiego papieru – gazet czy kartonów. Trzeba jednak pamiętać, że jeżeli znajdują się na nich kleje, farby drukarskie i różne konserwanty, to wszystko przeniknie do kompostu, dlatego też trudno będzie go nazwać ekologicznym. Na kompostownik lepiej przeznaczać papier lub karton z certyfikatem bio, jeżeli taki się posiada. Warto wiedzieć, że dżdżownice uwielbiają karton jako pokarm i miejsce rozmnażania się. Kto celowo hoduje w kompostownikach dżdżownice kalifornijskie, powinien sporo im go dostarczać.
Cenny dodatek do kompostu stanowi np. pochodzący z grillów, ognisk czy kominków popiół, jednak jego zbyt duża ilość może zbytnio podnosić pH. Absolutnie pomijamy kwestię popiołu po spalaniu śmieci.
Wiele osób jednak rezygnuje z kompostowania w obawie przez przykrym zapachem i owadami.
To prawda – kompost jest bardzo atrakcyjnym siedliskiem dla różnych organizmów, zwłaszcza owadów. Wiele z nich zwabia unoszący się z rozkładającej się materii organicznej zapach. Jednak większość gatunków obecnych na kompostowniku to ważni goście – tutaj się odżywiają martwą materią organiczną, przyśpieszając jej rozkład, i szukają schronienia. Część eliminuje gatunki potencjalnie szkodliwe (ich jaja, larwy i formy dorosłe), napowietrza całą pryzmę oraz ją użyźnia. Coraz popularniejsze jest jednak celowe wpuszczanie do materii organicznej dżdżownic kompostowych, szczególnie dżdżownicy kalifornijskiej (kompostowca różowego). To specjalny gatunek, który żyje w płytkich warstwach materii organicznej i szybko ją przerabia. Ma to na celu przyśpieszenie procesu rozkładu materii organicznej. Dodatkowo można stosować różne biopreparaty mikrobiologiczne, które neutralizują nieprzyjemny zapach. Aby mikro- i makroorganizmy przyśpieszające kompostowanie lepiej zadziałały, pryzma powinna być stale wilgotna, napowietrzana oraz chroniona przed intensywnym słońcem. Niekiedy wbija się w nią kilka perforowanych rurek, które doprowadzają powietrze w głąb, aby nie rozwijały się tam mikroorganizmy beztlenowe. Regularne mieszanie pryzmy też temu pomaga.
Trzeba pamiętać także, że dobre warunki do kompostowania sprzyjają wzrostowi w nim temperatury, nawet powyżej 50°C. To bardzo ważne, gdyż wówczas kompost sam się sterylizuje – ginie część nasion chwastów, patogeny i niektóre szkodniki. Temperatura kompostu wzrasta w okresie największego jego „przerobu” przez organizmy glebowe.
Po jakim czasie kompost jest gotowy do użycia?
Z praktyki wynika, że cztero-pięcioletni jest już bardzo dobry do stosowania, pod warunkiem jednak iż był poprawnie przygotowany. Stosowanie przyspieszaczy kompostowania może skrócić czas jego produkcji do trzech-czterech lat, czasami dwóch. Ma on zazwyczaj barwę ciemnobrązową, tudzież czarną. Dojrzały kompost cechuje się jednolitą strukturą, bez widocznych fragmentów roślin, z których powstał. Wzięty do ręki rozpada się na grudki, nie brudzi. Ma przyjemny, leśny zapach, tzw. zapach ziemi. Jego pH powinno wynosić między 6,5 a 7 (wyjątek kompost z roślin zakwaszających glebę – ma pH niższe od 6). Taki kompost to prawdziwa bomba życia biologicznego i składników pokarmowych, której nie da się nigdzie kupić. Bardzo ważne jest to, że składniki odżywcze, jakie zawiera, są bardzo łatwo przyswajalne przez rośliny i nie ma tu problemu z przenawożeniem.
Dziękuję za rozmowę.
DY