Życie jak Ewangelia
- mówił bp Grzegorz Suchodolski podczas Mszy pogrzebowej najstarszego wiekiem i święceniami kapłana diecezji siedleckiej. Ostatnie pożegnanie śp. ks. prałata Aleksandra Kucharczuka miało miejsce w jego rodzinnej parafii św. Wojciecha w Górkach 8 lutego. Eucharystii przewodniczył bp G. Suchodolski. Na początku Mszy św. zaznaczył, że pogrzeb kapłana jest okazją, by modlić się o nowe powołania, o tych, którzy będą - tak jak ksiądz prałat - wiernymi szafarzami sakramentów świętych, głosicielami Bożego słowa i budowniczymi wspólnoty Kościoła.
Zawierzył Panu
– Odkrywając księgę życia ks. prałata Aleksandra, odkrywamy tak naprawdę żywą Ewangelię, bo był człowiekiem całkowicie oddanym, zawierzonym Panu Bogu – powiedział biskup, odwołując się do lat dzieciństwa i dorastania zmarłego, kiedy w jego sercu rodziło się otwarcie na głos Pana Boga, czego owocem było wstąpienie do seminarium. – Zabrakło zaledwie trzech miesięcy, żeby przeżywał ze swoimi bliskimi 70 rocznicę święceń kapłańskich. Rzadko się doczekuje takiego jubileuszu. Pan Bóg zaprosił go do siebie, na swoją liturgię. I również jesteśmy Panu za to wdzięczni, bo wiemy, że będzie tam już bez żadnego bólu i rozproszeń służył Temu, którego wybrał na całe życie – dodał. Powiedział też, że jeżeli powierzyliśmy siebie Panu Bogu, On jest z nami zawsze, nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomi. Bogaty biogram kapłańskiego życia ks. Aleksandra dowodzi, że Jezus nigdy go nie opuścił, chociaż czasy, w których przyszło mu posługiwać – najpierw lata powojenne, potem okres stalinowski i komunistyczny – nie były łatwe ani dla przeciętnych ludzi, ani dla kapłana, który chciał się angażować i poświęcać, spalając siebie w całkowitej służbie Jezusowi Chrystusowi.
Otwarty na Ducha Bożego
Wymieniając placówki duszpasterskie, w których posługiwał śp. ks. Aleksander, kaznodzieja zacytował list, jaki wystosowalido biskupa parafianie z Maciejowic, prosząc, żeby nie zabierał im kapłana, bo jest gorliwym katechetą, zorganizował chór, przygarnia dzieci i młodzież do Kościóła. – Jedność ks. Aleksandra z wiernymi była jednością trwałą, uwidocznioną i we wspólnej modlitwie, i w przeżywaniu wspólnej liturgii, ale też w czynnościach zwykłego towarzyszenia ludziom w przestrzeniach nieliturgicznych. Dziękujemy dzisiaj za to, że czytając notatki z jego biogramu kapłańskiego, czytamy żywą Ewangelię. Dla każdego z nas, kapłanów, to wskazówka, że ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi i że nigdy nie jesteśmy sami na żadnym etapie życia. Bóg nas prowadzi do ludzi, bo po to nas powołał, byśmy Jego Ewangelię nieśli konkretnym rodzinom, konkretnym wspólnotom.Tyle jest w nas kapłaństwa, ile wewnętrznego żaru, gorliwości i daru dla innych. Być bezinteresownym darem dla drugiego – to istota kapłaństwa.
Biskup podkreślił zaangażowanie ks. Aleksandra w szerzenie i promocję kultu bł. Męczenników z Pratulina, jak i fakt, że odszedł w 150 rocznicę ich męczeństwa. Przywołał też osobiste wspomnienia ze spotkań ze śp. ks. Aleksandrem. – Żegnamy kapłana gorliwego, oddanego Panu Bogu, ludziom, wiernego Kościołowi. Szanował stan kapłański. Na spotkania w Domu Księży Emerytów zawsze zakładał sutannę kanonicką – tak sobie cenił kapłaństwo. I nie chodziło o godności. Młodszym księżom dawał wyraźne świadectwo, że kapłan jest kimś wielkim w swoim wybraniu, w swojej posłudze i swoim życiu. Dzisiaj mu za to świadectwo dziękujemy. A nade wszystko Bogu dziękujemy, że czyniąc go swoim sługą, pozwolił głosić słowo Boże w tak wielu wspólnotach parafialnych i budować żywy Kościół wszędzie tam, gdzie go posłał – mówił biskup.
Wielu zawdzięcza mu wiele
Ks. Jarosław Rękawek, dyrektor Domu Księży Emerytów, w którym zmarły spędził 22 ostatnie lata życia, przypomniał, że ks. Aleksander miał kilka miłości: m.in. do kapłaństwa, do rodziny i Kościoła na Wschodzie. Zawsze pogodny, wesoły, z pokorą przyjmował trudy choroby.
Proboszcz parafii w Samogoszczy ks. Bogusław Filipiuk, żegnając zmarłego, zaznaczył, że tutaj posługiwał najdłużej, bo 18 lat. Do dzisiaj parafianie wspominają jego zaangażowanie w katechezę, troskę o trzeźwość w rodzinach, umiejętność pięknego opowiadania o historii narodu i historii zbawienia, pracowitość. – W ciągu ostatnich 12 lat kilka razy dane mi było rozmawiać z księdzem prałatem. Z wielką radością wracał do Samogoszczy, wszystkich pamiętał, zawsze mówił, że to dobrzy i pobożni ludzie – mówił ks. B. Filipiuk. W 2013 r. w Samogoszczy brał udział w prymicji biskupiej o. Jacka Pyla. – Biskup Jacek łączy się z nami duchowo. Napisał w mailu, że ks. Aleksandrowi wiele jako kapłanowi zawdzięcza.W maju na Krymie odprawi Mszę św. gregoriańską – dodał. Zmarłego żegnali również: przedstawiciel Towarzystwa Przyjaciół Maciejowic i Polskiej Fundacji Kościuszkowców, w której działania zaangażowany był ks. Kucharczuk, proboszczowie parafii w Sobieniach Jeziorach i Górkach. Reprezentantka rodziny zauważyła, że dla najbliższych był nestorem i przewodnikiem, dla każdego miał czas, błogosławił, towarzyszył w najważniejszych w ich życiu wydarzeniach, uczył historii. Dziękowała też wszystkim, którzy towarzyszyli mu i opiekowali się nim w ostatnich latach, szczególnie s. Cezarei i ks. Stanisławowi.
LI