Na pierwszej linii frontu
Błąd. To nie przyszło nowe, a jedynie powróciło stare - z całym dziedzictwem ponurej historii. Dobrze znane z drugiego półwiecza XX w. W ową tendencję wpisuje się hasło: „Kapelani, won ze szpitali!”. Argumenty - jak to w naszej postkolonialnej rzeczywistości: zgrane, nużąco powtarzalne i podobne do siebie - analogiczne, jak w przypadku kontestacji lekcji religii w szkołach czy finansowania remontu zabytków, dzieł prowadzonych przez Kościół.
No bo… kapelanów jest za dużo. Kosztują, a przecież pieniądze, które otrzymują, można by przeznaczyć na psychologów. Jeśli Kościół chce prowadzić opiekę duchową np. w szpitalu, niech ją sam finansuje. Trzeba zreformować prawo, aby dokonać rzeczywistego rozdziału państwa od Kościoła. Itd., itp.
Medialny jazgot jest na tyle intensywny, że wielu ludzi zaczyna mu ulegać. A lewackie hasło „Kapelani, won ze szpitali!” zaczyna zdobywać posłuch wśród części Polaków.
Zatem pozostawmy na chwilę emocje i włączmy rozum.
Prawo o kapelanach
Konstytucja RP w art. 53 ust. 1 zapewnia każdemu obywatelowi wolność sumienia i religii, zaś ust. 2 ustawy zasadniczej mówi, że wolność religii obejmuje „prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują”. W podobnym tonie wypowiada się Konkordat. Art. 17 ust. ...
Ks. Paweł Siedlanowski