Kto śpiewa, modli się dwa razy
Telefon dzwoni co chwilę, messenger pełen gratulacji, ludzie zatrzymują go na ulicy - tak po finale „The Voice of Senior” wygląda życie T. Talarka z Garwolina. I choć programu nie wygrał, dla najbliższych, znajomych i mieszkańców miasta oraz powiatu, którzy kibicowali mu przez tygodnie trwania telewizyjnego show, to właśnie 72-latek jest zwycięzcą.
On sam mówi o sobie: „Jestem tylko pełnokrwistym muzycznym amatorem z wieloletnią praktyką” i dodaje, że bez śpiewu nie wyobraża sobie życia.
Od 60 lat na scenie
Wszystko zaczęło się, gdy mama kupiła małemu Tadeuszowi organki i zaczęła uczyć go gry na tym instrumencie. – Zassało po prostu. Potem wziąłem do ręki gitarę, a śpiewać zacząłem w liceum. Był taki konkurs „Wiosna mazowiecka”, podczas którego wystąpiłem wraz działającym przy domu kultury zespołem Melorytm. Zająłem drugie miejsce, ale, niestety, nie przeszedłem do kolejnego etapu. To wydarzenie zapadło mi w pamięć i zapoczątkowało współpracę ze wspomnianą grupą. Śpiewałem z nią po weselach, zabawach – wspomina T. Talarek.
Po maturze próbował dostać się na wydział wokalny wyższej szkoły muzycznej. – Konkurencja była zbyt duża – 25 czy 26 kandydatów na miejsce, a ja nie miałem nawet podstawowego wykształcenia muzycznego, żeby z nimi rywalizować – wyjaśnia.
Jednak porażki te nie podcięły skrzydeł panu Tadeuszowi. Od tamtej pory minęło 60 lat, a jego przygoda z muzyką trwa. ...
DY