Maluję to, co uchwycę
ze. Udowadnia w ten sposób, że wiek to tylko liczba, a na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno. Początki odkrywania talentu artystycznego pana Zbigniewa sięgają lat szkolnych. W wieku ośmiu lat zafascynował się wyglądem… Stalina, którego fotografie znajdowały się w wielu instytucjach publicznych. - Malowałem go i rysowałem w każdy możliwy sposób, ale mój ojciec bardzo szybko wyjaśnił mi, że Stalin to łotr - wspomina Z. Jankowski. Po skończeniu szkoły podstawowej kontynuował naukę w Liceum Sztuk Plastycznych w Nałęczowie.
Na sztukę nie było czasu
– Był to bardzo szczęśliwy czas. Został jednak zakłócony przez chorobę taty, która sprawiła, że musiałem wrócić do domu, by pomoc w gospodarstwie. A były to czasy, gdy na wsi roboty było mnóstwo – mówi Jankowski, dodając, iż na malowanie i rysowanie zazwyczaj nie starczało czasu.
Po osiągnięciu pełnoletniości wyjechał do Bytomia do pracy w kopalni. Działał przy niej dom kultury, w którym organizowano zajęcia plastyczne. Pan Zbigniew uczęszczał na nie przez dwa lata.
– Po wypadku w kopalni, w którym zginęło czterech górników, postanowiłem zakończyć tę pracę. Trafiłem do wojska, zarabiałem pieniądze i dbałem o rodzinę. Założyłem firmę i malowałem ściany. Na sztukę wciąż nie było czasu – wspomina, dodając, że do tego potrzeba ciszy i spokoju, a w tamtym okresie życia miał ważniejsze sprawy. Na pasję czas przyszedł dopiero na emeryturze. Dziś lubi kopiować starych mistrzów malarskich, a także przenosić na płótno wykonane przez siebie zdjęcia.
Zapraszam do siebie
– Często maluję to, co uchwycę w kadrze podczas wycieczek rowerowych. Są to kwiaty, lasy, łąki, zwierzęta, a także znane z Międzyrzeca Podlaskiego zabudowania. Lubię ciepłe tony, dlatego chętnie tworzę jesienne krajobrazy – opowiada, dodając, że najczęściej sięga po farby olejne i akryle, a inspiracje czerpie z obserwacji świata.
Spod pędzla artysty w sumie wyszło kilkadziesiąt obrazów. – Mógłbym malować dzień i noc. Pomaga mi to zapomnieć o kłopotach i daje radość – twierdzi Z. Jankowski, który ma za sobą kilka wystaw, ale jego prace można oglądać w prywatnej galerii, którą stworzył na własne potrzeby w Misiach. – Choć jestem samoukiem, mam grono, którym podobają się moje obrazy. Wystawiam swoje prace wszędzie tam, gdzie mnie zapraszają, ale zapraszam też do siebie – podsumowuje.
Magdalena Frydrychowska