Diecezja

Modlitwa, rozmowa i raper w sutannie

W sobotę 20 kwietnia przy parafii katedralnej w Siedlcach odbędzie się tegoroczna edycja Kongresu Służby Liturgicznej Diecezji Siedleckiej.

Gościem specjalnym będzie rapujący ksiądz - Jakub Bartczak. Kongres - będący spotkaniem osób zaangażowanych w życie liturgiczne swoich parafii - organizuje diecezjalne duszpasterstwo służby liturgicznej. W tym roku odbędzie się na terenie parafii katedralnej. - O ile koczowisko ministranckie - organizowane zawsze w terminie zbieżnym z końcem roku szkolnego - jest spotkaniem o charakterze bardziej rekreacyjnym, kongres to wydarzenie typowo formacyjne.

W tym roku uczestnikom kongresu towarzyszyć będzie hasło: „Człowieku, czytaj Pismo Święte” – mówi ks. Łukasz Kwasowiec, diecezjalny duszpasterz służby liturgicznej. Dodaje, że słowa hasła pochodzą z piosenki napisanej i wykonywanej przez ks. J. Bartczaka, kapłana archidiecezji wrocławskiej, zajmującego się też tworzeniem muzyki hiphopowej. – W centrum naszej uwagi będzie słowo Boże, zastanowimy się nad tym, jak jest ważne w życiu każdego chrześcijanina, a tym bardziej – w życiu osób zaangażowanych w służbę przy ołtarzu – dodaje ks. Łukasz.

 

Bóg jest działa!

Kongres rozpocznie o 9.30 wspólne odśpiewanie hymnu ministrantów – „Króluj nam, Chryste”. Konferencja, którą wygłosi ks. kan. Mariusz Zaniewicz, dyrektor wydziału duszpasterskiego w siedleckiej kurii, dotyczyć będzie tematu spotkania, czyli słowa Bożego. Warto podkreślić, że podczas gdy trwać będzie konferencja, w Centrum Duszpastersko-Charytatywnym odbędzie się spotkanie księdza biskupa z duszpasterzami odpowiedzialnymi za formację ministrantów. O 10.30 ruszy panel dyskusyjny, w którym obok reprezentantów młodzieży z różnych wspólnot i formacji weźmie udział ks. J. Bartczak. Centralnym punktem spotkania będzie Eucharystia o 12.00 pod przewodnictwem biskupa siedleckiego. O 13.30 na scenie pojawi się ks. J. Bartczak, a hiphopowe rytmy przeplatane będą jego świadectwem.

Zgłoszenia do udziału przyjmowane są do 17 kwietnia. Dokonują tego księża – opiekunowie służby liturgicznej w poszczególnych parafiach, poprzez formularz na stronie duszpasterstwa: www.ddsl.siedlce.pl. 

Służba, która uczy i wychowuje

PYTAMY Ks. Łukasza Kwasowca, diecezjalnego duszpasterza służby liturgicznej

 

Od niespełna roku pracuje Ksiądz w Siedlcach. Jakie zmiany pociągnęło to za sobą?

Jest ich dość dużo. Od września ubiegłego roku jestem katechetą w Zespole Szkół Ponadpodstawowych nr 6. To ogromny przeskok: w poprzedniej parafii uczyłem w szkole podstawowej, w klasach od piątej do ósmej, teraz pracuję w technikum. Wbrew obiegowym opiniom, że uczniom nic się nie chce – z tą nieco starszą młodzieżą pracuje się naprawdę dobrze. Oczywiście trzeba znaleźć nić porozumienia, a przede wszystkim czas na poznanie się, ale jestem pozytywnie zaskoczony.

 

Prowadzenie służby liturgicznej w miejskiej parafii, i to tak eksponowanej jak parafia katedralna, różni się od prowadzenia ministrantów w Grębkowie, gdzie posługiwał Ksiądz wcześniej?

W obecnej parafii dzieje się zdecydowanie więcej ze względu na jej rangę. To rzeczywiście parafia „na świeczniku” – tzn. w pewien sposób wzorcowa. Mamy dużo wydarzeń diecezjalnych, w których uczestniczą biskupi. W każdej innej taka sytuacja jest wydarzeniem okazjonalnym i zdarza się raz do roku, jeśli nie raz na kilka lat, natomiast w  katedrze Msza św. z biskupem to, można powiedzieć, chleb powszedni, więc przygotowanie służby liturgicznej musi być – i jest – zupełnie inne. Przyznam szczerze, że przychodząc tutaj, nie musiałem ministrantów niczego uczyć; to w większym stopniu oni mnie wprowadzali w specyfikę swojej służby. A posługują rewelacyjnie!

Gorzej jest natomiast z organizacją czasu. Chłopcy mają dużo zajęć w szkole i poza szkołą. Czasami trudno zebrać się czy to na spotkaniu formacyjnym, czy choćby po to, żeby pogadać, wyjść do pizzerii czy na boisko. No właśnie – minusem środowiska wielkomiejskiego jest trudność w zorganizowaniu boiska czy hali, żeby zagrać w piłkę. W mniejszych miejscowościach łatwiej się skrzyknąć i o wiele lepsza jest dostępność obiektów sportowych. 

 

O służbie liturgicznej naszej diecezji da się powiedzieć w liczbach?

Nie jest to proste, bo jej stan ciągle się zmienia. Szacunkowe dane ma z pewnością kuria diecezjalna, która na podstawie rocznych kwestionariuszy wypełnianych przez parafie może obliczyć, ilu jest ministrantów, ilu lektorów itd. Gdyby średnio przyjąć, że w każdej z parafii, których mamy w diecezji 250, jest dziesięciu ministrantów, wyszłoby 2,5 tys. Tyle że są parafie, w których przy ołtarzu posługuje 20, 30 czy więcej ministrantów, i takie, w których można ich policzyć na palcach jednej ręki.

 

Co jest obecnie barierą w prowadzeniu służby liturgicznej, z jaką mierzyć się muszą duszpasterze?

Przebić się przez ilość obowiązków, jakie ma młodzież. Często grafik chłopaków jest tak wypełniony korepetycjami, treningami, lekcjami języków obcych, że znalezienie czasu na zbiórkę i pogodzenie terminu z kalendarzem wszystkich graniczy z cudem. Czasami sami muszą dokonać wyboru. Zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli nastolatek musi np. zdecydować: trening piłki nożnej czy służba przy ołtarzu – wybierze piłkę. Duże znaczenie ma też grupa rówieśnicza i środowisko, w jakim funkcjonują, bo młodzi ludzie dużą uwagę przywiązują do opinii kolegów: „Czy nie będą się ze mnie śmiać, ze jestem ministrantem?”. Łatwiej być ministrantem, jeśli rodzice wspierają swoich synów – mobilizują, podwiozą na zbiórkę. Jeśli nie pokażą tego kierunku, nie podprowadzą do Kościoła, chłopcy szybciej się zniechęcą.

 

Czy fakt, że syn jest ministrantem, lektorem może być jakąś szansą dla rodziców?

Moment, kiedy dziecko dołącza do służby liturgicznej, na pewno jest szczególną okazją do tego, żeby rodzice bardziej się zaangażowali w życie Kościoła, zmobilizowali do regularnego udziału w Eucharystii, a przez to byli bliżej swego dziecka. Niestety bywa, że jest to szansa w jakiś sposób stracona, jeżeli np. rodzic – owszem – podwiezie syna do kościoła, ale zostaje w samochodzie albo jedzie załatwiać swoje sprawy.

 

Wiadomo, że przez służbę przy ołtarzu chłopcy dużo zyskują, jeśli chodzi o wiarę, modlitwę, świadome uczestnictwo w Mszy św. A jakie przełożenie ma ona na codzienne życie? 

Jestem przekonany, że uczy chłopaków odpowiedzialności, planowania czasu, dotrzymywania słowa, rzetelności. Mając wyznaczony dyżur, zbiórkę, czuwanie itd., ministrant jest nauczony, że trzeba pilnować terminów, pogodzić różne zajęcia. Jasne – nie są to rzeczy wielkie, od których zależy ich życie, ale też pozwalają one wykształcić dobre postawy i są bardzo wychowawcze. 

 

Dziękuję za rozmowę.

LI