Kultura

Historia w szkle

W zabytkowej wieży ciśnień w centrum wsi czynna jest wystawa pamiątek po hucie szkła „Nadbużanka”, która przez ponad 70 lat była wizytówką tego zakątka ziemi włodawskiej.

W sobotę 13 kwietnia, po uroczystej sesji podsumowującej mijającą kadencję samorządu gminy Wola Uhruska, miało miejsce otwarcie i poświęcenie zrewitalizowanego centrum Woli z budynkiem dworca PKP, wieżą ciśnień oraz skwerem z fontanną. Częścią wydarzenia zatytułowanego „Nadbużańskie skarby Woli Uhruskiej” była inauguracja wystawy eksponatów związanych z hutą.

Zaprezentowano na niej głównie szkła, które składały się na bogaty asortyment wytwarzany w „Nadbużance”. Na wystawie pokazano również mundur strażaka Ochotniczej Straży Pożarnej, która działała przy hucie, i dwa zdjęcia jej założycieli z 1921 r.

 

Z sygnaturą „HN”

„Nadbużankę powołało do życia w 1922 r. 50 pracowników huty w sąsiadującym z Wolą Józefowie. W większości byli to niemieccy majstrowie. Za własne pieniądze, z których utworzyli fundusz, pobudowali pod Wolą pierwszą drewnianą halę, która stała się zaczątkiem huty nazwanej: „Fabryka Szkła Spółka Robotnicza Nadbużanka Uhrusk, Ziemia Siedlecka”. Piasek szklarski pozyskiwano w kopalni przy hucie. Inne surowce do wyrobu szkła i węgiel do opalania pieców dostarczane były koleją. Ze stacji przewożono je do huty wozami zaprzężonymi w konie. W pobliżu powstała osada – również nazwana Nadbużanką, której pierwszymi mieszkańcami byli udziałowcy huty.

Fabryka od początku prosperowała dobrze. Rozbudowywała się i modernizowała. Piece zaczęto opalać gazem ze zgazowanego węgla, dobudowano bocznicę kolejową. Produkowała to, na co było największe zapotrzebowanie w kraju. Zaczynała od szkła aptecznego i butelek monopolowych. Po II wojnie światowej wytwarzano duże ilości szyb. Wyjeżdżały stąd tony szklanek i kieliszków, kryształy, kufle na piwo, syfony, pływaki do sieci rybackich, izolatory elektryczne, wkłady do termosów i wiele innych. Wyroby przedwojenne opatrzone były sygnaturą „Huta Szklana Nadbużanka”. Późniejsze wyróżnia stempel „HN” lub rzadszy – „N-ka” umieszczane np. na denku butelek.

 

Kruche wspomnienia

Przedmioty zebrane na wystawie dużo mówią i o historii huty, i o pasji kilku osób, które dokumentują jej dzieje, zbierają pamiątki i pielęgnują pamięć o „Nadbużance”. To Zbigniew Lipert – wnuk jednego z pierwszych właścicieli huty i wieloletni jej pracownik, oraz Piotr Kańczugowski i Katarzyna Wnuk – którzy hutę pamiętają i wiedzą o niej dużo dzięki swoim dziadkom. Połączyło ich marzenie o utworzeniu w Woli Uhruskiej muzeum. Od kilku lat zbierają wszystko, co ma związek z hutą: szkło, narzędzia, dokumenty, zdjęcia. Część odnaleźli w swoich rodzinach, wiele przekazali im mieszkańcy Woli. Kopalnią skarbów są też pchle targi w całej Polsce i internetowe aukcje. W archiwach udało im się odnaleźć całą dokumentację. O tym, jak działają, można przeczytać na facebookowym profilu „Huta Szklana Robotnicza Nadbużanka” moderowanym przez P. Kańczugowskiego. W latach 2021-2022 pasjonaci huckiej historii realizowali projekt „Historia zapisana w szkle”. W jego ramach m.in. nagrany został film ze wspomnieniami byłych pracowników huty. Uroczysty pokaz miał miejsce podczas festynu zorganizowanego w czerwcu 2022 r. – z okazji 100-lecia powstania huty.

Tak naprawdę przedmioty tworzące ekspozycję w wieży ciśnień to niewielka część zbiorów. Powód? Brak decyzji w sprawie powołania muzeum w Woli Uhruskiej, której ustępujący wójt nie podjął.

Huta to my

PYTAMY Zbigniewa Liperta, emerytowanego technologa szkła, pasjonata historii „Nadbużanki”.

 

Jaki był kres huty szkła?

„Nadbużanka” funkcjonowała do początku lat 90, stopniowo redukując zatrudnienie i zwalniając obroty. Brakowało węgla, był kłopot z surowcami. Załoga – licząca w najlepszym okresie działalności huty ok. 700 pracowników – zmniejszyła się do ok. 200 osób. Budynki po hucie kupił prywatny właściciel z zamiarem uruchomienia w nich cegielni, ale pomysł upadł. W końcu niszczejące budynki sprzedano na rzecz Skarbu Państwa. Dzisiaj teren po „Nadbużance” należy do wojska.

 

Co Wola i jej mieszkańcy zawdzięczają „Nadbużance”?

Zanim powstał zakład, Wola Uhruska była niewielką wsią, na którą składało się kilka domów przy piaszczystej drodze i parę żydowskich sklepów. Wszystko otaczał sosnowy bór. Dzięki „Nadbużance”, która dawała pracę nie tylko wolakom, ale też mieszkańcom Bytynia czy Siedliszcza, przeobraziła się w wieś gminną z dużą szkołą, halą sportową, kościołem i parafią. Zatrudnić się w hucie – to było coś! Bardzo dobrze działała rada zakładowa i kasa pożyczkowo-zapomogowa. Organizowane były zabawy sylwestrowe dla pracowników. Powstało osiedle bloków zakładowych. Nasze dzieci przed świętami dostawały paczki, a latem wyjeżdżały na kolonie. Mieliśmy hucką orkiestrę, klub sportowy „Sokół” i świetlicę, gdzie kwitło życie kulturalne. Tutaj wyświetlano filmy dla dorosłych i bajki dla dzieci. Działał też teatr, w którym występowali pracownicy huty.

Pamięć o hucie jest dzisiaj żywa?

Oczywiście. Gdyby zapytać kogokolwiek na ulicy, okazałoby się, że w hucie pracował albo on, albo jego ojciec, ciocia czy dziadek. Albo – każde z nich, bo w hucie zatrudniane były całe rodziny. Huta skojarzyła też wiele małżeństw. A kiedy spotka się dwóch czy trzech byłych pracowników, to wspomnieniom nie ma końca. Można powiedzieć: huta to my.

 

Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie z Bugiem, naturalnymi plażami, pięknymi trasami rowerowymi to mekka dla turystów. Goszcząc w Woli, mogą dowiedzieć się o historii huty?

W skrócie można o niej przeczytać na tablicy informacyjnej, która ustawiona została na szlaku dydaktycznej ścieżki przyrodniczo-historycznej „Dolina Bugu”. Przetrwała też kapliczka pobudowana na osiedlu hutniczym, której uroczyste poświęcenie było w 1928 r. wielkim wydarzeniem. Zachowały się drewniane domy pierwszych osadników.

 

Wystawa szkieł cieszyła się dużym zainteresowaniem. Co dalej z eksponatami, dokumentami, wspomnieniami i wiedzą o „Nadbużance”?

Wystawa jest powodem do satysfakcji, ale czujemy niedosyt. Liczyliśmy, że jeden z wyremontowanych zabytkowych obiektów w centrum Woli docelowo przeznaczony zostanie na muzeum. Tak się nie stało. Szkoda, bo ludzie odwiedzający jakieś miejsca szukają lokalnych ciekawostek, tradycji, chcą poznać przeszłość. Muzeum dałoby im taką szansę. Mogliby obejrzeć szkła, ale też narzędzia, jakich używał np. dmuchacz szkła, czy zdjęcia, które mają nieocenioną wartość dokumentacyjną. Jak dotąd nie powstała żadna publikacja nt. zakładów tworzących Lubelskie Huty Szkła – a my mamy materiał na książkę. I wiele innych pomysłów, jak ożywić dawne dzieje.

 

Dziękuję za rozmowę.

LI