Do głębi serca!
Ktoś miał taki kaprys i już. A może katastrofa samolotu na antypodach? Zginęli wszyscy pasażerowie i załoga. „To daleko od nas” - zapewne wielu myśli. Wojna na Ukrainie? To już zdecydowanie bliżej. Ale do wszystkiego przecież można przywyknąć. Nawet do informacji o kolejnych ofiarach, porwaniach dzieci, rozrywających na strzępy bloki mieszkalne, szkoły i szpitale rakietach. A może kolejne polityczne absurdy, codzienna medialna nawalanka? Też już nie.
Twardnieją nam serce i umysł. Nie słyszymy Boga, nie słyszymy człowieka. Nawet siebie samych coraz trudniej nam usłyszeć. Stąd ból i smutek duszy, agresja, pustka, wzajemna nienawiść. I coraz ciemniej wokół.
Kilka miesięcy temu w USA 17-latek Jonathan Lewis zmarł w szpitalu kilka dni po tym, jak został skatowany przez grupę 15 czarnoskórych nastolatków. Dlaczego? Stanął w obronie mniejszego kolegi, który został przez nich zaatakowany, okradziony i wrzucony do kontenera na śmieci. Pod filmem – nagranym kamerą przemysłową, na którym widać całe wydarzenie – pojawił się taki oto komentarz: „Nie ma ojców w domach. Nie ma Boga w szkołach. Nie ma prawa na ulicy! Właśnie tym kończy się wypieranie wartości w myśl ideologii «róbta, co chceta»”.
***
15 kwietnia 2019 r. spłonęła katedra Notre Dame – niedawno minęło pięć lat od tamtych wydarzeń. Światowe serwisy transmitowały tragedię na żywo. Kamery pokazywały ludzi pijących kawę i patrzących bezradnie na płomienie. ...
Siedlanowski Ks. Paweł