Region

Już nie będzie bezimiennym bohaterem

Po 72 latach od śmierci z rąk ubeków z honorami w rodzinnej mogile spoczął Józef Boś ps. Lot, żołnierz niezłomny.

Jego szczątki odnalazło trzy lata temu w bezimiennym grobie na szczecińskim cmentarzu Biuro Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej. Boś urodził się 19 września 1924 r. w Boninie (gmina Sarnaki). Uczestnik konspiracji niepodległościowej, współpracował z grupą kpt. Wojska Polskiego i Armii Krajowej Władysława Łukasiuka ps. Młot. W obawie przed aresztowaniem wyjechał w 1947 r. na Pomorze Zachodnie.

Jednak w 1948 r. został zatrzymany przez funkcjonariuszy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Gryficach. Po ucieczce z konwoju ukrywał się przez kolejne cztery lata, działając przeciwko kolektywizacji wsi. Przeprowadzał akcje propagandowe i ulotkowe przeciwko tworzeniu w Polsce sowchozów i kołchozów. Utrudniał ich funkcjonowanie poprzez niszczenie należącego do tych spółdzielni mienia, a rolnikom tłumaczył konsekwencje tworzenia takiej formy własności ziemi. W wielu wsiach obejmujących teren jego działania nigdy nie zdołano utworzyć Państwowych Gospodarstw Rolnych ani zmusić rolników do wstąpienia do spółdzielni.

„Lot” został zamordowany 11 września 1952 r. w zasadce przeprowadzonej przez funkcjonariuszy szczecińskiej bezpieki w lesie pod Krzepocinem, w pobliżu bunkra, gdzie się ukrywał. Miejsce pochówku J. Bosia przez 70 lat pozostawało nieznane, bowiem jego ciało zakopano w nieoznaczonej mogile. W trakcie śledztwa wzięto pod lupę kilkanaście cmentarzy, w tym w Krzepocinie, Kamieniu Pomorskim i w Szczecinie. Odnaleziono świadka, który jako dziecko zapamiętał, że 11 września 1952 r. ciało Bosia funkcjonariusze wieźli na otwartej skrzyni ciężarówki w kierunku Szczecina. Dlatego śledczy przeprowadził m.in. analizę wszystkich wersji ksiąg cmentarnych Cmentarza Centralnego w Szczecinie, zdjęć lotniczych tej nekropolii z 1948 i 1955 r. dostępnych w Wojskowym Biurze Historycznym, dokumentów ze szczecińskiego urzędu miasta, a także materiałów wojskowych. Powołany został biegły dendrolog, który określił wieku drzew rosnących w miejsce ewentualnego pochówku. Te działania dały podstawę do wyznaczenia określonego miejsce do sprawdzenia na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. Spod jednej z mogił wyjęto szczątki mężczyzny odpowiadające – w opinii biegłego antropologa – cechom J. Bosia. Nosiły ślady postrzałów. Znaleziono dwa pociski od pepeszy PPSz-41 oraz m.in. pasek skórzany do spodni. Przeprowadzone przez genetyków z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu badania ostatecznie potwierdziły, że odnaleziony został „Lot”.

 

Jego ofiara nie poszła na marne

We wtorek 4 czerwca w Konstantynowie odbył się państwowy pogrzeb J. Bosia z asystą wojskową, udziałem przedstawicieli m.in. Instytutu Pamięci Narodowej, Prezydenta RP, pocztów sztandarowych, posłów, władz samorządowych, m.in. gmin Sarnaki i Konstantynów. Uroczystości rozpoczęła Msza św. w kościele pw. św. Elżbiety Węgierskiej, rodzinnej parafii żołnierza niezłomnego. Eucharystii przewodniczył proboszcz ks. Sławomir Groszek. Homilię wygłosił ks. ppłk Tomasz Paroń, proboszcz parafii wojskowej w Sieradzu.

– Uczestnicząc w tym pogrzebie, nie tylko wracamy do tamtego okresu, ale można powiedzieć, że zamykamy klamrą walkę o niepodległość, którą zaczęło tamto pokolenie, a dokończyło pokolenie Solidarności – zauważył dr Robert Derewenda, dyrektor oddziału IPN w Lublinie, w przemówieniu wygłoszonym po liturgii. – Wyjątkowe było to, że J. Boś z jednej strony walczył, oczywiście, z bronią w ręku o wolną suwerenną Rzeczpospolitą, z drugiej – nie zgadzał się w późniejszych latach na sowietyzację Polski, chociażby poprzez wprowadzanie kołchozów, sowchozów, poprzez wprowadzanie państwowych gospodarstw rolnych – dodał.

Dramatyczne losy J. Bosia przypomniał szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Lech Parell. – Gdy zginął w 1952 r. podczas ubeckiej obławy miał zaledwie 28 lat. Jego życie zostało nie tylko przerwane, ale skazano go również na zapomnienie. Spoczął na w bezimiennym grobie. Taki był właśnie los wielu zamordowanych ofiar stalinowskiego terroru. Dzięki wieloletnim poszukiwaniom i zaangażowaniu pracowników IPN-u nie jest już jednym z bezimiennych bohaterów spoczywających w dołach śmierci. Dziś możemy przywołać jego imię, uczcić go tym pochówkiem. Najważniejsze jednak jest to, że jego ofiara nie poszła na marne, ponieważ możemy żyć w wolnej Polsce – podkreślił.

 

Ojczyzna nie zapomina

Po Mszy św. kondukt żałobny w asyście orkiestry wojskowej z Siedlec przeszedł na miejscowy cmentarz, gdzie szczątki J. Bosia złożono w rodzinnym grobie.

– Na pewno z góry spogląda i się cieszy. Tutaj są pochowani jego dziadkowie i brat Jan, który był żołnierzem AK i WiN. To podniosła i ważna uroczystość – podkreślił bratanek żołnierza niezłomnego Stanisław Boś.

Zastępca dyrektora Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN Andrzej Cisek odczytał na cmentarzu list dr. hab. Krzysztofa Szwagrzyka, zastępcy prezesa IPN -u. – Działalność „Lota” stanowiła dla ówczesnej władzy ogromne zagrożenie. Do jego schwytania skierowano znaczne ilości funkcjonariuszy bezpieki oraz żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Dzisiejsze uroczystości pokazują, że ojczyzna nie zapomina o swoich żołnierzach. Polska choć w niewielkim stopniu, spłaca dług wdzięczności swojemu oddanemu synowi – zaznaczył wiceprezes IPN-u.

DY