Rozmaitości
PIXABAY.COM
PIXABAY.COM

Jutro będą żniwa

Nigdy nie jest za wcześnie, by przypominać o bezpieczeństwie przy pracy. A ponieważ przed rolnikami sezon żniw, warto zwrócić uwagę na kilka ważnych zasad, których przestrzeganie jest ceną spokoju.

Sielski obraz zbierania zbóż siłą ludzkich rąk to już przeszłość. Zmieniła się technologia, skrócił czas pracy, ale obowiązki pozostały takie same: koszenie, suszenie, prasowanie, zwożenie słomy, a następnie zmagazynowanie jej w pomieszczeniach gospodarczych.

Prosta sprawa?

Nasi dziadkowie sami, niepytani o zdanie, przyznaliby dzisiaj, że sprzęt, jakiego używało się „za nich”, to przeżytek. I że teraz koszenie czy zwózka słomy to pestka – bo na pola wyjeżdżają współcześnie bardzo specjalistyczne i wydajne: ciągniki i przyczepy rolnicze, kombajny zbożowe, prasy wysokiego stopnia zgniotu, prasy owijające. Maszyny usprawniają zbiór, ale bywa, że usypiają czujność, czemu sprzyja narzucone tempo, żar lejący się z nieba, duchota i zmęczenie. Często do wypadków, i to bardzo ciężkich, dochodzi przypadkowo. Oto przykład. Na pomoście kombajnu może przebywać tylko kombajnista obsługujący ten sprzęt. Ale rolnicy często wchodzą na pomost – albo na drabinkę prowadzącą na niego – „dla ciekawości” lub żeby popatrzeć, czy koszenie idzie prawidłowo. Jeśli kombajn wjedzie na jakąkolwiek nierówność na polu, jak miedza czy bruzda, bardzo łatwo o upadek z wysokości – prosto pod koła kombajnu.

 

Pozory mylą

Jak wynika z raportu o wypadkach przy pracy rolniczej przygotowanego przez Placówkę Terenową Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Siedlcach, w pierwszych pięciu miesiącach 2024 r. na podlegającym jej obszarze doszło do 168 wypadków. Te z udziałem maszyn stanowią niespełna 13% tej liczby. Niewiele? Tylko na pozór, ponieważ dotyczą zdarzeń, które zwykle są najgroźniejsze w skutkach – ich efektem jest utrata życia, zdrowia albo trwały jego uszczerbek. W zestawieniu dotyczącym rodzaju maszyn związanych ze zdarzeniami królują ciągniki (12 wypadków). Do końca maja tylko dwa wypadki opatrzono kwalifikatorem „maszyny do zbioru siana, słomy i zielonek”; doszło do nich bezpośrednio przy pracy na polu. Oby w sezonie żniwnym, który przed nami, te rubryki nie zapełniły się kolejnymi cyframi.

Kombajnista zauważył, że zagotowała się woda w chłodnicy. Bez chwili zastanowienia wziął się za jej uzupełnianie. Skutki nieprzemyślanego kroku były nieprzyjemne. Kiedy odkręcał korek w chłodnicy, para wybuchła i boleśnie poparzyła nie tylko rękę, ale także twarz kombajnisty. A można było zrobić to inaczej. Gdy nastąpi zagotowanie wody w chłodnicy, co pokazują odpowiednie wskaźniki na tablicy kombajnu, należy maszynę pozostawić na postoju na wolnych obrotach aż ostygnie chłodnica i silnik i dopiero wtedy można odkręcić korek chłodnicy i uzupełnić wodę.

***

Pewien rolnik obsługiwał prasę wysokiego stopnia zgniotu z aparatem wiążącym. Gdy skończył się sznurek, zatrzymał prasę, ale napęd pozostawił włączony na wolnych obrotach. Kiedy prawą ręką wkładał kłębek sznurka do specjalnego pojemnika, nieoczekiwanie lewa ręka dostała się w aparat wiążący. Rolnik stracił lewą rękę. Powszechnie obowiązującą zasadą bezpieczeństwa jest, by wszelkich prac przy obsłudze czy naprawie tego typu maszyn dokonywać przy wyłączonym silniku. 

Oczy dookoła głowy

PYTAMY Marka Zająca, kierownika Samodzielnego Referatu Prewencji, Rehabilitacji i Orzecznictwa Lekarskiego siedleckiej placówki terenowej Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.

 

Żniwa nadal są okresem, który pod względem narażenia rolników na wypadki powinien spędzać sen z powiek?

Tak, ponieważ to praca rozciągnięta w czasie i wieloetapowa. Wymaga użycia różnych maszyn i sprzętów, często angażuje całe rodziny. Od pierwszego pokosu do zamknięcia drzwi stodoły za ostatnią przyczepą słomy rolnicy powinni mieć trzeźwy umysł i oczy dookoła głowy, żeby właściwie ocenić zagrożenia czyhające na każdym kroku.

 

Dlaczego tematem wracającym i niezmiennie królującym podczas szkoleń rolniczych jest kwestia wyłączania maszyn przed ich obsługą w trakcie np. pracy na polu?

Ponieważ pracujące, wirujące, obracające się części czy elementy maszyn rolniczych niewyłączone we właściwym czasie stanowią przyczynę wielu wypadków. Rekordy bije nieosłonięty wałek przekaźnika mocy. Brak osłony powoduje, że ta obracająca się część zestawu sprzętowego „ciągnik – maszyna rolnicza” wprost czyha na przechodzące osoby, niekoniecznie te pracujące przy danej maszynie. Często dochodzi do okręcenia najpierw części ubrania, ręki, a nawet do wciągnięcia ciała danej osoby. To prawdziwe tragedie. Można im zapobiec, pamiętając o żelaznej regule BHP: pracować można tylko i wyłącznie z osłoniętym wałkiem przekaźnika mocy.

 

Czy są takie etapy pracy przy zbiorze zbóż, kiedy to już nie z winy maszyny, ale człowieka dochodzi do wypadku?

Może to być sprzątanie słomy z pola. Dobrze, że coraz częściej bele załadowywane i rozładowywane są w sposób mechaniczny, ponieważ w mniejszym stopniu naraża to rolników na wypadki. Ale słoma nadal jeszcze bywa przewożona przyczepami w postaci tzw. paczek czy klocków. Przy ich zbiorze zagrożenie wypadkowością pojawia się już na polu, szczególnie podczas podjeżdżania pod zgromadzone w odstępach paczki słomy. Pola nie są przecież wyrównane, przyczepa ciągnika gwałtowanie może podskoczyć na nierównościach i wypadek gotowy – osoba układająca słomę na przyczepie nagle ląduje na ściernisku, doznając różnego rodzaju urazów kończyn, żeber itp. 

 

Jak tego uniknąć?

Przede wszystkim osoba, która układa paczki słomy na przyczepie, powinna zawsze ustawiać na środku układanej pryzmy. Ważne, by podjeżdżanie odbywało się powoli, bez szarpania sprzętem. Traktorzysta bezwzględnie powinien każdorazowo krzyknąć, że już rusza. Załadowaną słomę należy zabezpieczyć na czas transportu za pomocą tzw. powązu, czyli drąga przełożonego wzdłuż ułożonego materiału objętościowego, mocno przyciśniętego na końcach za pomocą łańcuchów lub linek. Najlepszym rozwiązaniem jest stosowanie specjalnych taśm z samoczynnym naciągiem. Absolutnie niedopuszczalne jest przewożenie kogokolwiek na słomie.

 

Przyczepa ze słomą jest już w stodole, można zrobić „ufff”…

Jeszcze nie, ponieważ sam rozładunek też obarczony jest ryzykiem wypadku. Osoba układająca paczki w sąsieku powinna pamiętać o tym, by nie zbliżać się za bardzo do krawędzi ułożonych kostek słomy czy siana. Dobrym rozwiązaniem jest zabezpieczenie ich deskami lub żerdziami od strony klepiska. Kłania się tutaj także stosowanie drabin, a dokładnie – stosowanie bezpiecznych, atestowanych drabin. Mówię o tym, ponieważ choć jest to sprzęt prosty, upadek z byle jak skleconej drabiny bywa groźny w skutkach. Każda drabina powinna być wyposażona w metalowe zaczepy w górnej części podłużnic – tak, by można było zaczepić ją o stałe elementy budowli, co zapobiegnie jej osunięciu. Stopy podłużnic trzeba obić gumą albo wyposażyć w metalowe bolce. Ważne, by drabina była ustawiona pod kątem 65º pomiędzy podłożem a jej podłużnicami. Istotna jest długość drabiny. By bezpiecznie można było wchodzić i schodzić z wysoko ułożonych materiałów objętościowych czy też stropu obory, drabina powinna mieć taką długość, by przy ustawieniu pod kątem 65º wystawała ponad daną powierzchnią na ok. 70 cm.

 

Dziękuję za rozmowę.

Monika Lipińska