Historia
Muzeum Treblinka
Muzeum Treblinka

Miejsce, które powinno łączyć

Do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wpłynęło pismo, w którym dr hab. Elżbieta Janicka żąda m.in. usunięcia z terenu Muzeum Treblinka krzyży oraz pomnika „rzekomego polskiego Sprawiedliwego”.

Memorandum - jak zatytułowano dokument - poprzedziła publikacja w „Gazecie Wyborczej” artykułu pt. „Negacjonizm po polsku”, w którym E. Janicka, badaczka antysemityzmu i Zagłady, nie tylko pisze o „tłumach okolicznych mieszkańców z butelkami wody w dłoniach, w nadziei na złoto i brylanty”, ale też że „dawne śmiertelne targowisko przypomina dzisiaj powierzchnię reklamową”.

Z kolei w „Memorandum” wskazuje, iż w artykule przedstawiła „negacjonistyczne, antysemickie wzory narracji wpisywane w (…) przestrzeń przez Muzeum Treblinka”.

Edward Kopówka, dyrektor Muzeum Treblinka, przyznaje, że otrzymał za pośrednictwem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Memorandum” autorstwa E. Janickiej. – Odpowiedź na zarzuty przesłałem za pośrednictwem MKiDN – tłumaczy, dodając, że na razie nie podjęto żadnych działań w sprawach poruszanych w tym piśmie.

 

Usunąć!

A wynika z niego, że autorka żąda „usunięcia ingerencji stanowiących najbardziej brutalne pogwałcenie prawdy historycznej”, czyli m.in. pomnika „rzekomego polskiego Sprawiedliwego” w miejscu dawnej stacji kolejowej we wsi Treblinka. Mowa o Janie Maletce, który został upamiętniony przez Instytut Pileckiego w ramach programu „Zawołani po imieniu” – mającego przywołać sylwetki Polaków zabitych przez Niemców za pomoc Żydom w czasie II wojny światowej.

I.Janicka pisze również o konieczności usunięcia napisów „Jedwabne” i „Radziłłów” na głazach znajdujących się na terenie byłego obozu zagłady Żydów Treblinka II, ponieważ stanowi to „ingerencję w oryginalny projekt Haupta, Duszeńki i Strynkiewicza”. Podkreśla przy tym konieczność uzyskania odpowiedzi na pytanie: „jak postępować z gminami, które w znacznej – niekiedy w większej – części były mordowane w rodzinnych miejscowościach przy współudziale (a niekiedy wyłącznie) przez polskich chrześcijan, a jedynie pozostała część ich członkiń i członków poniosła śmierć w Treblince”.

O wykucie wspomnianych nazw „Jedwabne” i „Radziłłów” w 1993 r. poprosił Benjamin Majerczak – sekretarz generalny Związku Żydów Polskich w Izraelu, wskazując, że będzie to „uzupełnienie listy miast i miasteczek, z których deportowano Żydów do obozu śmierci w Treblince”. Decyzję, by pozwolić na powieszanie tej listy i nanosić nazwy miejscowości na kolejne głazy pod konkretnymi warunkami, podjęła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

 

Usunąć krzyże!

W piśmie pojawia się również wezwanie do „natychmiastowego wycofania z rozpowszechniania wydanej przez Muzeum Treblinka książki «Pamięć o Zagładzie zapisana w wierszach» (pisaliśmy o niej w nr. 12/24) zawierającej – prócz „negacjonistycznej okładki” – m.in. „negacjonistyczny” wiersz „Holokaust Polaków”.

Wśród punktów, jakie składają się na „Memorandum”, wiele dotyczy obecności krzyża w przestrzeni Treblinki i wyprowadzenia uroczystości rzymskokatolickich. E. Janicka żąda usunięcia 300 krzyży ustawionych w miejscu zakopania ponad 10 tys. żydowskich ofiar obozu pracy Treblinka I oraz prowadzącej do tego drogi krzyżowej złożonej z 14 krzyży, „wyjaśnienia statusu krucyfiksu wystawionego (…) obok oryginalnej steli z 1964 r. z napisem «Treblinka Hitlerowski obóz zagłady» przy wjeździe na teren Muzeum Treblinka. (…) Usunięcia wymaga także krzyż lastriko wystawiony niedaleko miejsca, w którym od toru kolejowego Małkinia – Siedlce odbijała bocznica wiodąca do obozu śmierci”.

 

Kolejne dowody zbrodni

To niejedyny tego typu „incydent” w naszym kraju. Pod koniec czerwca kierownictwo Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku usunęło z wystawy elementy odnoszące się do bł. rodziny Ulmów, rotmistrza Witolda Pileckiego oraz św. o. Mariana Kolbego, tłumacząc, że w ten sposób powróciło do pierwotnego kształtu wystawy głównej. Mimo licznych protestów Polaków, instytucji, a nawet głosów rządzących polityków, którzy uznali to za złe działanie, na razie obecna dyrekcja muzeum nie zmieniła decyzji.

Tymczasem na terenie muzeum w Treblince wciąż odkrywane są nowe dowody na zbrodnie, jakie miały miejsce podczas II wojny światowej. – Kilkanaście dni temu na terenie byłego obozu zagłady odnaleziono pozostałości fundamentów tzw. nowych komór gazowych – zdradza E. Kopówka. – Jest to bardzo ważne odkrycie dokonane przez zespół badawczy z Politechniki Warszawskiej. Z kolei od wiosny tego roku trwają prace budowlane przy wznoszeniu nowego budynku wystawienniczo-edukacyjnego. Jego ukończenie przewidziane jest na koniec 2025 r. – dodaje.

 


To brak wrażliwości historycznej

PYTAMY Dr. Rafała Leśkiewicza, rzecznika prasowego Instytutu Pamięci Narodowej.

 

Czy kogokolwiek w Instytucie Pamięci Narodowej dziwią działania w kwestiach pamięci historycznej, których świadkami jesteśmy w ostatnich tygodniach?

Przede wszystkim IPN stoi na straży pamięci narodowej oraz pamięci o ofiarach niemieckiego i sowieckiego systemu zagłady w okresie II wojny światowej. W ramach naszej ustawowej działalności prowadziliśmy śledztwo dotyczące popełnionych w Treblince przez Niemców zbrodni. Prokuratura IPN w styczniu 2022 r. przekazała władzom muzeum liczne artefakty, przedmioty odnalezione podczas prac archeologicznych w ramach toczonego postępowania. W 2023 r. zorganizowaliśmy wernisaż rzeźb Samuela Willenberga – więźnia Treblinki, który poprzez sztukę w bardzo przejmujący i sugestywny sposób przedstawił tragizm życia i śmierci w obozie zagłady.

Niemiecki obóz zagłady w Treblince był miejscem kaźni dokonywanej na ludności żydowskiej z całej Europy, w tym obywatelach Polski. To miejsce uświęcone męczeńską krwią niewinnych ofiar i nigdy – przenigdy – nie powinno być ono przedmiotem ideologicznego szantażu. To miejsce, które powinno łączyć poprzez pamięć o ofiarach zbrodniczej niemieckiej ideologii nazistowskiej winnej śmierci milionów ludzi.

 

Czy działania dotyczące Treblinki czy te w Muzeum II wojny światowej w Gdańsku to sygnał, że pewne elementy niepasujące obecnej władzy będą usuwane z przestrzeni upamiętniających wydarzenia historyczne?

Działania podjęte w ostatnim czasie przez kierownictwo Muzeum II Wojny Światowej, gdzie usunięto z wystawy stałej św. o. Maksymiliana Kolbego, Rodzinę Ulmów z Markowej i rtm. Witolda Pileckiego, to świadectwo braku wrażliwości historycznej i ignorancji. Takie działanie jest wbrew faktom historycznym. Na szczęście spotkało się z szerokim odzewem społecznym oraz reakcjami polityków z różnych opcji. Miejmy nadzieję, że usunięte postaci powrócą na wystawę stałą w krótkim czasie.

 

Powraca pytanie o chęć zlikwidowania instytucji, które stoją na straży polskiej historii i nie pozwalają pisać jej „na nowo”…

Przedstawiciele koalicji rządowej po dojściu do władzy zapowiadali likwidację IPN. Przypomnę, że to niezależna instytucja państwa polskiego, która skutecznie i z dużymi efektami realizuje działania edukacyjne i naukowe, archiwalne, lustracyjne, śledcze oraz poszukiwawcze i upamiętniające. To dzięki IPN udało się odnaleźć szczątki ponad 2,5 tys. ofiar obu systemów totalitarnych, a ponad 260 zidentyfikować, organizując im godny pochówek. To 94 km akt i ponad 4 tys. wydanych książek odkrywających nieznane fakty z historii Polski XX w. Efekty naszych prac mówią same za siebie. Niektórych ta niezależność i skuteczność uwiera, dlatego chcieliby likwidacji Instytutu. W tym roku zredukowano budżet IPN o 70 mln zł, co wpływa na nasze działania i realizację ustawowych zobowiązań. Mimo tego ze spokojem przyjmujemy głosy nawołujące do likwidacji i po prostu robimy swoje.

 

Dziękuję za rozmowę.

JAG