Szlakiem bieszczadzkich legend
Mieszkaniec Ryk od czterech lat - niemal w równych odstępach czasu - wydaje własną poezję. Po debiutanckim tomiku „Wyszedłem z siebie” i kolejnym pt. „Przed siebie” oraz zbiorze fraszek przyszedł czas na legendy.
– Miałem to szczęście, że kiedy byłem dzieckiem, oprócz tradycyjnych bajek mama opowiadała mi historie związane z moimi rodzinnymi Bieszczadami. Po wielu latach opowieści te odżyły w moich wspomnieniach i ożyły w książce „Biała dama z Sobienia i inne legendy Bieszczadu”. Wierzę, że dzięki nim czytelnik odbędzie niesamowitą podróż po pięknych Bieszczadach oraz odkryje tradycję i kulturę ludzi, którzy tam mieszkali i tworzyli – zaznacza A. Faluszczak.
Wymyślone i z życia wzięte
W tomiku znaleźć można 17 wierszy, 15 z nich to legendy. Bohaterką jednego z utworów jest tytułowa biała dama. – Ma ona związek z zamkiem w Sobieniu. W przeszłości była to znacząca twierdza odwiedzana przez
króla Władysława Jagiełłę, a później spalona przez Węgrów. Biała Dama, a właściwie Margarita, to żona kasztelana Kmity, którą ten za niewierność kazał zamurować właśnie w piwnicach tego zamku – opowiada autor.
Do równie tajemniczych należy legenda o Aleksie Doboszu. – Aleksy był harnasiem znanym głównie na Huculszczyźnie, ale zapuszczał się i w Bieszczady. Krążyły o nim opowieści, że walczył z Biesem. Postanowiłem to opisać. W moim wierszu wykorzystałem motyw burzy jako odgłos walki toczonej przez Dobosza – wyjaśnia poeta.
Są jednak i opowieści oparte na faktach. Jedną z nich jest wiersz o cudownym krzyżu. – Chodzi o XIII-wieczny zabytek znaleziony w źródle w XIX w. Dziś można go oglądać w muzeum diecezjalnym w Przemyślu. A pisząc wiersz, skupiłem się na ukazaniu samego momentu odnalezienia krzyża. Ukazałem tracącą wzrok kobietę, która odchodzi z domu, odpoczywa przy źródle, wyławia z niego krzyż i zostaje uzdrowiona – wyjaśnia A. Faluszczak.
Hołd dla kultury
Publikację uzupełniają niezwykłe ilustracje. Ich autorką jest pochodząca z Radzynia Podlaskiego, ale mieszkająca w gminie Ryki plastyczka, poetka i ilustratorka Agata Karpińska. – Moje ilustracje powstały z miłości do Bieszczad i są inspirowane tradycyjnymi motywami zdobniczymi z tamtejszych chat i przedmiotów codziennego użytku. Całość jest utrzymana w konwencji linorytu. Kolory zaś pochodzą z haftów Łemków i Bojków. Czerwony, niebieski i czarny – to życie, harmonia i stabilność – tłumaczy artystka. Każda ilustracja jest hołdem dla dziedzictwa kultury dawnych Bieszczad, a jednocześnie wnosi coś świeżego i współczesnego. Wykorzystane wzory mają nie tylko estetyczną wartość, ale także niosą ze sobą opowieści i znaczenia. – Mam nadzieję, że udało mi się oddać ducha tych tradycji. Zachęcam czytelników do zagłębiania się w te rysunki, bo nie da się ich w pełni zrozumieć przy pierwszym spojrzeniu. Gdy zatrzymamy się dłużej, można dojrzeć więcej szczegółów, a nawet postaci i przedmiotów ukrytych w tle rysunku – zdradza A. Karpińska.
Prace A. Karpińskiej można oglądać w galerii Centrum Kultury i Sportu w Rykach. Wystawa będzie czynna przez najbliższy miesiąc.
Tomasz Kępka