Diecezja

Nowa pielgrzymkowa rodzina

Pan Bóg dał wspaniałych ludzi, dobrą pogodę, zdrowie i siły. To On jest źródłem wielu łask, jakich doświadczyliśmy w drodze.

Myślę, że założenia pielgrzymkowe udało się zrealizować w stu procentach - podkreśla ks. Bogumił Lempkowski, kierownik I Rowerowej Pielgrzymki Diecezji Siedleckiej na Jasną Górę. Rowerowi pielgrzymi wyruszyli z Siedlec we wtorek 16 lipca, ok. 9.00 - po Mszy św. sprawowanej w katedrze o 7.00 i śniadaniu w Centrum Charytatywno-Duszpasterskim. Na Jasną Górę dotarli w niedzielę 21 lipca, ok. 9.30. 93 uczestników pielgrzymki jechało w siedmiu grupach. Pierwszą stanowił sztab dowodzący na czele z kierownikiem ks. Bogumiłem Lempkowskim i ks. Mariuszem Telaczyńskim.

Kolejne tworzyły ok. 15-osobowe zespoły jadące z przewodnikami. Hasłem I Rowerowej Pielgrzymki Diecezji Siedleckiej na Jasną Górę były słowa, które towarzyszyć będą w tym roku uczestnikom 44 Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej – „Jestem dzieckiem Boga”.
Główny organizator ks. B. Lempkowski pierwszą edycję pielgrzymki na dwóch kołach nazwał – tuż przed startem z Siedlec – historyczną. W niedzielnym poście – pod zdjęciem całej grupy na tle jasnogórskiego klasztoru – napisał: „Pan Bóg jest wielki. Pierwsza Rowerowa Pielgrzymka Diecezji Siedleckiej dojechała do końca. Otwiera ona nowy piękny rozdział w historii naszej diecezji. Po 358 km dotarliśmy do tronu Naszej Matki i Królowej. Dziś odprawiłem Mszę św. w intencji pielgrzymów i wszystkich życzliwych i wspierających pielgrzymkę. Niech Pan Bóg wynagrodzi wszelkie otrzymane dobro. Pan Bóg wie”.

Nowe dzieło jak wyzwanie
– W moim przypadku pielgrzymowanie zaczęło się 29 stycznia wieczorem, po spotkaniu z bp. Kazimierzem Gurdą, który właśnie wtedy poprosił mnie o zorganizowanie takiego przedsięwzięcia – zaznacza ks. Bogumił, proszony o podsumowanie pielgrzymki. Jak dotąd kierował wieloma rowerowymi wyprawami. Doświadczenie zdobywał też jako współorganizator Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej z Warszawy do Częstochowy, która liczyła 300 osób. – O ile tam byłem jedną z wielu osób współtworzących sztab ludzi odpowiedzialnych za różne elementy pielgrzymki, tutaj wszystko robiłem sam: opracowanie loga, zapisy, kwatermistrzostwo, podpisywanie umów ze szkołami, w których mieliśmy noclegi, wysyłanie pism do 14 komend policji na trasie, projekt koszulki i zamawianie koszulek dla pielgrzymów, redakcja książeczki dla pielgrzymów. Oczywiście pomoc oferowało mi wiele osób, jednak ze względu na to, że była to pierwsza edycja pielgrzymki o randze diecezjalnej, chciałem zrobić to sam, żeby dopilnować wszystkiego. Już w przyszłym roku chętnie podzielę się poszczególnymi zadaniami z innymi – wyjaśnia.

Nie tylko „wytopieni” rowerzyści
Gotowość do udziału w pielgrzymce zgłosili rowerzyści z całej diecezji. Zdecydowana większość to mieszkańcy Siedlec i okolic, były jednak również osoby m.in. z Łukowa, Kocka, Białej Podlaskiej, Terespola czy Komarówki Podlaskiej. Najmłodszy uczestnik miał siedem lat i pielgrzymował razem z tatą. Najstarszy uczestnik – rocznik 1947 – wybrał się w towarzystwie wnuka.
– Jechały osoby w różnym stanie zdrowia, w różnej kondycji, ale z ogromną siłą ducha. Tylko część to „wytopieni” rowerzyści – jak mówi się w tym środowisku na osoby z solidnym bagażem przejechanych kilometrów. Mieliśmy trochę młodzieży, chociaż większość tegorocznych uczestników to osoby dorosłe. Sprawdzili, jak to jest, teraz – jak mówili – będą zachęcać do udziału swoje dzieci i znajomych – relacjonuje ks. Bogumił. Jak dodaje, najbardziej cieszy go to, że w grupie blisko 100 osób w ciągu kilku dni udało się zbudować wspólnotę. – Sprawdza się teoria małych grup Roberta Baden-Powella [twórcy skautingu – przyp. red]. Osoby tworzące te małe społeczności mogły się dobrze poznać i ze sobą zintegrować. A poprzez wspólne stałe punkty dnia: modlitwę, Eucharystię, konferencje, wspólny śpiew i wieczorne apele – integrowali się wszyscy. Nie było większych problemów ani napięć. Grupa była bardzo zdyscyplinowana. Cóż dodać – jestem z moich pielgrzymów bardzo zadowolony – mówi kierownik I RPDP.
Pytany o to, czy w kolejnym roku wprowadzi korekty w organizacji, zaprzecza. – W pielgrzymowaniu ważny jest cel, ale celem jest również droga. Wychodzę też założenia, że lepszy jest niedosyt niż przesyt. Miałem obawy, ale rozwiali je sami pielgrzymi. Każdego dnia o 9.00 wyruszaliśmy w trasę licząca ok. 75 km, rozłożoną na etapy, z półtoragodzinną przerwą na obiad. Na nocleg dojeżdżaliśmy ok. 17.00. Do 20.00, kiedy rozpoczynała się konferencja formacyjna, był czas na odpoczynek, kąpiel, zakupy produktów na kolacje i śniadania, które pielgrzymi robili we własnym zakresie. Nie było gonitwy, pośpiechu – uzasadnia.

Dużo planów
Ostatni nocleg zaplanowany był w Mstowie, 15 km od Częstochowy. Wieczorem nastąpiło rozwiązanie pielgrzymki. W niedzielę, po starcie o 8.00, pielgrzymi przybyli ok. 10.00 na Jasną Górę i wzięli udział w Mszy św. o 11.00. Następnie, po spakowaniu rowerów na ciężarówkę, autobusami wyruszyli w drogę powrotną. Pożegnali się ok. 19.00 na parkingu przy stadionie Agencji Rozwoju Miasta w Siedlcach.
– I Rowerową Pielgrzymkę Diecezji Siedleckiej uważam za udaną. Czułem presję, że musi być dobrze przygotowana, ale dzisiaj wiem, że będę spał snem sprawiedliwego. To, że ksiądz biskup powierzył mi misję stworzenia pielgrzymki, odkryłem jako wolę Bożą. Pan Bóg dał wspaniałych ludzi, dobrą pogodę, zdrowie, siły. To On jest źródłem wielu łask, jakich doświadczyliśmy w drodze. Myślę, że założenia pielgrzymkowe udało się zrealizować w stu procentach – podkreśla ks. B. Lempkowski. – Liczę, i słyszałem takie deklaracje ze strony pielgrzymów, że stworzą pewną społeczność, która będzie włączać się w takie wydarzenia diecezjalne. Planów mamy dużo. Pierwsze popielgrzymkowe spotkanie zaplanowaliśmy tuż po wakacjach. Odbędzie się ono w niedzielę 1 września, po Mszy św. o 18.00, w kościele św. Stanisława w Siedlcach – podsumowuje.

„Ksiądz Bogumił nas tu zwołał”
Wśród pielgrzymów byli Beata i Grzegorz Krasuscy z podsiedleckiej parafii św. Mikołaja Biskupa w Pruszynie. – O pielgrzymce do Częstochowy marzyłam zawsze, wiedziałam jednak, że dojść nie dam rady. Kiedy usłyszeliśmy o tym, że będzie organizowana rowerowa, powiedzieliśmy: To coś dla nas. Jedziemy! – opowiada Beata.
Kiedy rozmawiamy chwilę po ich powrocie do Siedlec, przyznają, że czują niedosyt. – W sobotni wieczór, czyli w przeddzień zakończenia pielgrzymki, wszyscy zgodnie stwierdzili, że jechaliby dalej i dalej… Bo był to naprawdę dobry czas spędzony ze wspaniałymi ludźmi i z Bogiem. Dzięki codziennej Mszy św., wspólnej modlitwie i konferencjom – można tych kilka dni nazwać prawdziwymi rekolekcjami w drodze – dodaje Grzegorz. Mówią też o dobrej atmosferze, organizacji i dynamice, jaką miały te dni. Powstała nawet pielgrzymkowa schola, która talentem wykazała się, posługując do Mszy św., a inwencją – kiedy zaprezentowała ułożoną przez siebie piosenkę dedykowaną kierownikowi – z wpadającym w ucho refrenem: „Ksiądz Bogumił nas tu zwołał, Pan Bóg go powołał”.

LI