Ruszyli w godzinie „W”
Stolicy bronili również ludzie związani z naszym regionem, którzy nagle, na rozkaz, stali się frontowymi żołnierzami, strzelcami, sanitariuszkami, łączniczkami. Wojenne losy rzuciły wielu mieszkańców regionu do stolicy. Jedni pojechali tam do szkoły, drudzy za pracą, inni znaleźli się przypadkiem. W zbiorach Muzeum Powstania Warszawskiego znaleźć można wspomnienia kilkudziesięciu osób, które, gdy wybiła godzina „W”, stanęły do walki. Jednym z powstańców warszawskich mających swe korzenie w Międzyrzecu Podlaskim i w Łukowie był Jan Ryszard Dębski ps. Szron.
Urodził się 28 marca 1921 r. w Międzyrzecu, ale szkołę podstawowa ukończył w Łukowie, gdzie przeprowadził się z rodziną. Z konspiracją zetknął się już w 1939 r. Brał udział w wielu akcjach zbrojnych. Po jednej z nich, uciekając przed gestapo, trafił do Warszawy, gdzie byli też inni łukowianie. Stamtąd przeprowadził się do Olszewnicy koło Kałuszyna. Pracował w służbie drogowej, a w międzyczasie woził ulotki, broń. Musiał też zmienić nazwisko na Nowicki. 1 sierpnia zastał go na ul. Książęcej. „Wiedzieliśmy, że się coś szykuje. Każdy się spodziewał, że to będzie koło 3 sierpnia albo dalej. Tymczasem to wybuchło dużo wcześniej, tak że nawet z Książęcej nie dostaliśmy się już do Żelaznej”. Wraz z oddziałem „Baszta”, w którym służył, przedostał się na ul. Czerniakowską. Udało mu się przeżyć bombardowanie, uciec Niemcom. Jego oddział miał jedynie cztery karabiny, ale bez amunicji. 28 sierpnia „Szron” trafił do niewoli. Najpierw do Mathausen, gdzie pracował w kamieniołomach, następnie do Linzu. Tam wysłano go do Reichswerke „Hermann Göring”, fabryki produkującej elementy do czołgów. Po wyzwoleniu obozu przez Amerykanów w sierpniu 1945 r. wrócił do Warszawy, a potem do Łukowa. „A myśmy cię pogrzebali!” – usłyszał do matki. Był prześladowany przez UB. W latach 1947-49 pełnił funkcję komendanta hufca harcerskiego w Łukowie. W 2012 r. ...
DY