Dyktator z misją
Tak rosyjski historyk Mikołaj Berg opisywał egzekucję ostatniego dyktatora powstania styczniowego Romualda Traugutta, który 160 lat temu został stracony na stokach warszawskiej cytadeli. Nie bał się śmierci, postrzegał ją w perspektywie Bożej. Tak jak całe swoje życie. Mam księdza - zdołał telegraficznym kodem przekazać swojemu współpracownikowi Marianowi Dubieckiemu, pukając w ścianę sąsiadującej z nim celi. To oznaczało jedno: rychłą egzekucję.
Zanim 5 sierpnia 1864 r. R. Traugutt stanął na szubienicy, złożył w ręce spowiednika ostatnią pamiątkę po żonie i dzieciach: ich fotografię, którą nosił w portfelu i nigdy się z nią nie rozstawał. Ucałował krzyż i spojrzał w niebo. Miał 38 lat.
Wybrał wojsko
Urodził się 16 stycznia 1826 r. w Szostakowie, miejscowości leżącej obecnie na Białorusi. Kiedy w wieku dwóch lat stracił mamę, jego wychowaniem zajęła się babka Justyna Błocka. To właśnie ona wywarła największy wpływ na kształtowanie się osobowości chłopca. Pokazała mu piękno wiary i jej sens, kierując jego młode serce ku marzeniom o wolnej Polsce.
Po ukończeniu gimnazjum w Świsłoczu zdał egzamin na junkra saperów, ale nie dostał się na wymarzone studia w Instytucie Inżynierów Dróg Komunikacyjnych w Petersburgu. Wybrał karierę wojskową. W 1845 r. rozpoczął naukę w szkole oficerskiej w Żelechowie. Tu dojrzewał, zdobywał zawód, stawiał pierwsze kroki na wysokiej drabinie awansu służbowego. W wolnym czasie sięgał po książkę, a nawet malował. Udzielał też korepetycji z matematyki, przyrody, języka polskiego oraz języków obcych.
Szczęśliwe lata w Żelechowie
W listopadzie 1847 r. zdał egzamin oficerski w Petersburgu. Po powrocie do Żelechowa otrzymał okolicznościowy urlop, który wykorzystał do odwiedzenia znajomych w Warszawie. Tam poznał swoją przyszłą żonę – Annę Pikiel, córkę jubilera, która była protestantką. ...
DY