Aktualności
Świat pustych magazynów?

Świat pustych magazynów?

Słowo Boże jest lustrem - wystarczy je przyłożyć do rzeczywistości, by zobaczyć ją taką, jaką jest. Wydaje się, że współczesny świat zatraca się w ślepym pędzie kierowanym poprawnością polityczną i piarem.

A my wraz z nim. Zewnętrzność jest ważna, prognoza społecznego odbioru i szacowane efekty działań. Kłamstwo, szantaż, zdrada, chowanie się za prawem to tylko środki w drodze do celu. Często na zewnątrz wszystko wygląda dobrze, poprawnie – erozja zżera organizm/strukturę od środka. Ciekawe, że im bardziej zaawansowany jest jej proces, tym intensywniej wzbiera pragnienie zamaskowania owego stanu rzeczy. I wtedy choroba robi się jeszcze gorsza, a stan „pacjenta” beznadziejny.

Świetnym komentarzem do powyższych słów jest tekst nieznanego autora (może znany wielu czytelnikom z kaznodziejskiego przepowiadania, ale wart przypomnienia). Ktoś tak diagnozuje nasz świat: „Poszerzamy autostrady, ale horyzonty mamy raczej coraz węższe. Budujemy coraz większe domy, ale coraz mniejsze rodziny. Coraz więcej mamy ekspertów w różnych dziedzinach, ale i więcej problemów. Coraz skuteczniejszą mamy medycynę, ale czujemy się coraz gorzej. Potrafimy już dodać kilka lat do naszego życia, ale nie życia do naszych lat. Potrafimy też przebyć drogę z Ziemi na Księżyc i z powrotem, a tak często mamy kłopot z przejściem na drugą stronę ulicy, by porozmawiać z sąsiadem. Oczyściliśmy powietrze, ale zanieczyściliśmy dusze. Nauczyliśmy się spieszyć, a nie czekać. Potrafiliśmy podwoić nasze dochody, ale i rozwodów też jest przynajmniej dwa razy więcej. W takich żyjemy czasach: piękniejszych budynków, ale rozdartych rodzin, szybkich podróży, jednorazowych pieluch i równie łatwo wymiennych poglądów, jednonocnych przystanków i pigułek, które potrafią wszystko, od pobudzania do uciszania, w tym uciszania na zawsze. To są czasy, kiedy każdy człowiek ma jakby mnóstwo rzeczy na wystawie, ale pustki w magazynie. Tak rzeczywiście jest – i z czego tu się cieszyć?”.

Jezus proponuje receptę na współczesny trąd: to spojrzenie w głąb siebie, dostrzeżenie źródła kryzysu. I szukanie uzdrowienia najpierw tam. Bez piarowskich sztuczek i chęci faryzejskiego ukrywania cuchnącej już niekiedy rozkładem rany.

„To, co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym”. Prawda. Świetnie słowa Jezusa po latach skomentuje św. Jakub w swoim liście: „Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz” (Jk 4,1-3). I zarazem wskazuje remedium na oczyszczenie duszy z nagromadzonych tam toksyn: „Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was. Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się do was. Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, ludzie chwiejni! Uznajcie waszą nędzę, smućcie się i płaczcie! […] Uniżcie się przed Panem, a wywyższy was” (w. 7-10).

Mamy nad czym myśleć.

Siedlanowski Ks. Paweł