Rozmaitości
PIXABAY.COM
PIXABAY.COM

Dużo kleszczy i ukąszeń

Rozmowa z dr n. med. Grażyną Semczuk z Poradni Chorób Zakaźnych Instytutu Medycyny Wsi w Lublinie, wojewódzkim konsultantem ds. chorób zakaźnych.

Pani Doktor, co zmieniło się, jeśli chodzi o choroby odkleszczowe, w ostatnich latach?

Zdecydowanie więcej pacjentów zgłasza się do poradni w celu konsultacji niż leczenia. Są to osoby, które albo same podejrzewają, że mogą chorować na boreliozę, albo zostały skierowane przez lekarza rodzinnego. Znaczny procent tej grupy stanowią rolnicy, ponieważ Instytut Medycyny Wsi, w którym pracuję, z założenia jest centrum leczenia dla tej grupy zawodowej.

Oczywiście leśnicy i rolnicy są na pierwszych miejscach listy osób narażonych na kontakt z kleszczami. Pracują blisko przyrody prawie przez okrągły rok i w ich przypadku choroby odkleszczowe są wpisane na listę chorób zawodowych. Kleszcze – bardzo odporne, żywotne i zdolne do przetrwania w trudnych warunkach – są obecnie aktywne do późnej jesieni i od bardzo wczesnej wiosny, a bywa że do ukąszeń dochodzi też zimą.

 

Inna jest świadomość przeciętnego Polaka nt. zagrożeń związanych z kleszczami niż jeszcze kilka lat temu?

Wiedza pacjentów o kleszczach i chorobach odkleszczowych jest naprawdę niezła, co jest efektem licznych programów diagnostyczno-edukacyjnych realizowanych dla różnych grup zawodowych, szczególnie dotyczących boreliozy.

Co ważne, i w ubiegłym, i w tym roku mamy wyraźnie więcej zachorowań na kleszczowe zapalenie mózgu. To choroba zupełnie inna, o krótkim okresie wylęgania, wirusowa, leczona tylko objawowo. W boreliozie leczenie jest celowane na bakterię, mamy antybiotyki o wysokiej skuteczności. Zdarzają się, oczywiście, oporności i pacjenci, u których leczenie nie przynosi poprawy, jednak przewlekłych borelioz jest w tej chwili znacznie mniej niż kiedyś. A to dlatego, że się ją wykrywa na wczesnym etapie, że pacjenci szybko konsultują niepokojące objawy i że rozpropagowana jest profilaktyka poekspozycyjna. Myślę, że mocno przesadzona, ale powoduje, że boreliozy nie ma aż tak dużo, jak wcześniej.

 

Mamy do czynienia z nadrozpoznawalnością boreliozy?

Potwierdzeniem tego jest fakt, że dość często wykluczamy boreliozę u kierowanych do nas pacjentów. Okazuje się w trakcie badań, że to, na co chorują, to np. zapalenie zwyrodnieniowe stawów. Są zdziwieni, bo leczeni byli na boreliozę. Nasi pacjenci czasami są przekonani, że borelioza to choroba nie do wyleczenia i że z dolegliwościami będą się zmagali do końca życia. Najczęściej jest do wyleczenia – o ile jest leczona właściwie.

 

A zna Pani przypadki, kiedy borelioza, mówiąc kolokwialnie, zrujnowała komuś życie?

To w ogóle trudna choroba ze względu na to, że przypadków ukąszeń przez kleszcze jest bardzo dużo, a nie każde skutkuje zakażeniem. Wykrywając w organizmie pacjenta obecność przeciwciał, nie wiemy do końca, czy wiąże się to z czynną boreliozą, czy stanowi tzw. pamięć immunologiczną po chorobie przebytej jakiś czas temu. Rozpoznanie boreliozy tylko na podstawie obrazu klinicznego, dolegliwości jest trudne, bo z takimi objawami może przebiegać wiele chorób układu ruchu, tkanki łącznej, układu nerwowego. Jeżeli jednak faktycznie mamy do czynienia z boreliozą, a pacjent trafia do nas późno – zwykle doszło już do uszkodzeń w obrębie układu nerwowego czy narządu ruchu, albo w psychice – i ma on prawo czuć się bardzo źle. Niestety na tym etapie ich dolegliwości niekoniecznie reagują na leczenie – nawet objawowe. Boreliozę leczy się dobrze tuż po wykryciu zakażenia, rzadko dochodzi do nawrotów. Jeśli chory trafia do nas późno, już ze zmianami w stawach związanymi z zapaleniem boreliozowym czy zmianami w tkance skórnej, ze zmianami ocznymi albo demienilizacyjnymi w układzie nerwowym, rzeczywiście dają one spore dolegliwości. Pacjent może czuć się tak źle, że określenie „choroba zrujnowała mi życie” jest w jego odczuciu adekwatne do sytuacji.

 

O ile borelioza jest już względnie przez nasze społeczeństwo znana, „oswojona”, to mniej wiemy o kleszczowym zapaleniu mózgu. Co może zaniepokoić i jakie objawy tej choroby powiązać należy z ukąszeniem przez kleszcza?

To choroba o krótkim, trwającym od kilku dni do tygodnia okresie wylęgania. Może przebiegać skąpoobjawowo, a spowodować znaczne uszkodzenia, jednak – szczęście w nieszczęściu – zwykle mocno daje o sobie znać, co pozwala szybko zareagować. Przypominające infekcję grypową: bóle mięśni, głowy, gorączka, złe samopoczucie, osłabienie to pierwszy moment, który chory powinien powiązać z ukąszeniem kleszcza. Po kilku dniach od tych objawów wstępnych zaczynają się objawy neurologiczne zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych i/lub zapalenia mózgu. Mogą być to nudności z wymiotami, zaburzenia widzenia i równowagi, zawroty i silne bóle głowy, zaburzenia w sile mięśniowej, problemy z mówieniem. Są one tak wyraźne, że zmuszają pacjenta do zgłoszenia się do lekarza, który kieruje go do oddziału neurologicznego bądź zakaźnego. Tutaj zaczynamy od badań serologicznych i pobrania płynu mózgowo-rdzeniowego, żeby potwierdzić zakażenie.

 

Jak postępuje się z kleszczowym zapaleniem mózgu?

Leczymy je tylko objawowo, czyli staramy się neutralizować objawy, zmniejszając dolegliwości. Nie mamy natomiast leczenia przyczynowego, tj. działającego na wirus kleszczowego zapalenia mózgu. Wyniki leczenia bywają różne. Często daje się pacjenta wyleczyć, choć okres rekonwalescencji jest zwykle długi, ale bywa i tak, że proces zapalny w oponach czy w mózgu pozostawia trwałe następstwa. Jeśli chodzi o tę chorobę, jako profilaktykę zalecamy szczepionki, które dają świetną pamięć immunologiczną, są pewne i sprawdzone. U nas jest to szczepienie zalecane, natomiast są kraje, w których jest obowiązek szczepienia przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu.

 

Co jest istotne w profilaktyce chorób odkleszczowych – szczególnie w przypadku osób mających na co dzień kontakt z naturą, jak rolnicy czy leśnicy?

W okresie aktywności kleszczy zalecane jest zakładanie jaśniejszych ubrań. Idąc do lasu, na łąkę, w miejsca porośnięte krzewami, zakładamy spodnie i wyższe obuwie pozwalające na włożenie nogawek w cholewki, bluzę czy kurtkę z długimi rękawami i czapkę. Można stosować dostępne na rynku preparaty, które zapobiegają ukąszeniom przez kleszcze, tylko warto pamiętać, że skrapiamy nimi ubranie, a nie skórę, bo to środki silnie drażniące. Warto też sięgać po naturalne środki, które odstraszają kleszcze, jak olejek eukaliptusowy czy goździkowy.

 

Jak postępować z kleszczem? W jaki sposób prowadzić samoobserwację, żeby zareagować na czas, szukając pomocy u lekarza?

Każdego dnia, idąc pod prysznic, po zdjęciu ubrania uważnie trzeba obejrzeć swoje ciało. Sposób postępowania z kleszczem jest bardzo prosty: należy wyjąć go pęsetą i zdezynfekować skórę w miejscu ukąszenia. Jeżeli część kleszcza pozostała w skórze, obserwujemy to miejsce – w razie wyraźnego stanu zapalnego czy bólu, potrzebna jest interwencja chirurga. Obserwacja skóry zalecana jest po każdym wyjęciu kleszcza. Po kilku dniach do dwóch tygodni może pojawić się tzw. rumień boreliozowy. Nigdy nie pojawi się natychmiast, natomiast bezpośrednio po wyjęciu kleszcza możemy zaobserwować zaczerwienienie, które jest odczynem alergiczno-toksycznym na jady owadzie. Typowy rumień boreliozowy pojawia się z opóźnieniem, jest bezbolesny, nie daje żadnych dolegliwości i wyraźnie widać poszerzanie się jego obramowania z dnia na dzień. Wtedy bezwzględnie trzeba się zgłosić do lekarza. Dodam, że rumień nie musi wystąpić w miejscu ukąszenia.

 

Dziękuję za rozmowę.