W poszukiwaniu kandydata
Myślę, że każdy choć raz oglądał film, w którym główny bohater rozbrajał jakiś skonstruowany w domowych warunkach ładunek wybuchowy.
Śmiałek podejmujący się tego przedsięwzięcia nie był zazwyczaj specem w dziedzinie, z którą przyszło mu się zmierzyć, i na wykonanie zadania miał niewiele czasu. Jeśli przeciął nieodpowiedni kabelek albo zwarł ze sobą nie te druciki, następowało wielkie bum. Dziś w podobnej sytuacji - sytuacji nie do pozazdroszczenia - znalazł się prezes Jarosław Kaczyński. Szef PiS-u musi właśnie wskazać najlepszego kandydata swojego ugrupowania, który stanie do wiosennej rywalizacji o stanowisko głowy państwa.
Śmiałek podejmujący się tego przedsięwzięcia nie był zazwyczaj specem w dziedzinie, z którą przyszło mu się zmierzyć, i na wykonanie zadania miał niewiele czasu. Jeśli przeciął nieodpowiedni kabelek albo zwarł ze sobą nie te druciki, następowało wielkie bum. Dziś w podobnej sytuacji - sytuacji nie do pozazdroszczenia - znalazł się prezes Jarosław Kaczyński. Szef PiS-u musi właśnie wskazać najlepszego kandydata swojego ugrupowania, który stanie do wiosennej rywalizacji o stanowisko głowy państwa.
Jeśli się pomyli, to na jego barki spadnie odpowiedzialność za wielkie bum. Bum, które będzie skutkowało – jak oznajmił, zacierając ręce z radości, Grzegorz Schetyna – ostatecznym domknięciem się systemu. W skrócie oznacza to tyle i aż tyle, że wszystkie blokowane dziś wetem przez prezydenta Andrzeja Dudę projekty w krótkim czasie staną się obowiązującym prawem. ...
Leszek Sawicki