Kultura
Michał Maliszewski/kochamradzyn.pl
Michał Maliszewski/kochamradzyn.pl

Haluszki, Apacze i kosmos

Słowacja to nie tylko narty, Tatralandia czy piwo.

To kraj o ciekawej i skomplikowanej historii, którego mieszkańcy wciąż leczą się z czeskiego kompleksu, mają zadziwiające kulinarne gusta, a na hasło, że Janosik nie był Słowakiem, reagują dość nerwowo. O tym, jak wygląda kraj z drugiej strony Tatr, opowiadał w sali kameralnej Radzyńskiego Ośrodka Kultury gość 54 edycji Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami Łukasz Grzesiczak. - Dziennikarz, publicysta, fact-checker, czyli osoba weryfikująca prawdziwość wypowiedzi np. polityków. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim, stypendysta rządu Republiki Słowackiej w Instytucie Politologii Słowackiej Akademii Nauk w Bratysławie.

Studiował na Uniwersytecie Śląskim w Opawie i Uniwersytecie Karola w Pradze. Pracuje w serwisie Demagog i współpracuje z polskimi gazetami, gdzie pisze o Słowacji. W 2023 r. ukazała się jego książka pt. „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki” – przedstawił bohatera spotkania Robert Mazurek, prezes Radzyńskiego Stowarzyszenia „Podróżnik”, które było organizatorem wydarzenia.

 

Ta druga

Jak przyznał Ł. Grzesiczak jego pierwszą miłością wcale nie była Słowacja, ale Czechy. Z czasem jednak poznał ich mniej atrakcyjną siostrę, „tę drugą”, jak często mówi się o naszej południowej sąsiadce, i postanowił napisać o niej książkę. – Jestem dziennikarzem. Wydaje mi się, że każdy z nas posiada kompleks wobec pisarzy i marzy, by stworzyć coś swojego. Ja też tak miałem – opowiadał. Pomysł na temat narodził się stąd, że kiedy mieszkał w Słowacji, przekonał się, jak bardzo kraj ten jest niedoceniany. – Niewielu Polaków interesuje się Słowacją, kojarzą ją głownie z Tatrami. Inaczej jest z Czechami. Jeździmy na weekendy do Pragi, czytamy książki Bohumila Hrabala czy Milana Kundery, znamy filmy Miloša Formana, Jiříma Menzla. Rozumiem to, bo sam mieszkałem blisko granicy czechosłowackiej. Jednak im więcej jako czechofil zagłębiałem się w Czechy, tym bardziej zacząłem poznawać Słowację. Dlatego wpadłem na pomysł, że opowiem o tym kraju przez pryzmat jego sąsiadów – mówił.

Pierwotnie tytuł książki miał brzmieć „Słowacja. Ta druga”, ale w tym czasie na rynku pojawiła się biografia brytyjskiego księcia Harry’ego pt. „Ten drugi”, więc wydawnictwo uznało, że trzeba wymyślić coś innego, intrygującego. I o ile haluszki, czyli kluseczki z bryndzą i skwarkami, to tradycyjna potrawa słowacka, o tyle Apacze i kosmos raczej nie kojarzą się z tym krajem. – Miało być chwytliwie, więc przypomniałem sobie opowieść mojego kolegi Kanadyjczyka, który w słowackiej stolicy założył i prowadzi z powodzeniem od wielu lat kawiarnię-antykwariat Next Apache. Kiedy jeszcze w XX w. przyjechał do Bratysławy, na ulicach ciągle słyszał „nech sa páči”, czyli „proszę bardzo”. Wypowiadane na jednym oddechu dla nieobytego z językiem słowackim obcokrajowca brzmiało jak „next Apache” – wyjaśnił Ł. Grzesiczak., stąd Apacze w podtytule. Natomiast kosmos nawiązuje do lotu pierwszego Słowaka w kosmos. – O tym, że Czesi mieli Vladimira Remka, który był pierwszym Czechem w przestrzeni kosmicznej, wiedziałem, lecz o Słowaku nie słyszałem. Tymczasem okazało się, że po rozpadzie Czechosłowacji w 1993 r. wszystko, co czechosłowackie zostało uznane za czeskie, a Słowacy zostali z niczym, choć przecież wspólnie budowali kraj. W latach 90 Rosjanie w ramach spłaty długu wobec Słowacji, zaproponowali, że wyślą obywatela tego kraju w kosmos. A że ówczesny prezydent Vladimir Mečiar chciał, by o jego ojczyźnie i rządach dowiedział się świat, zgodził się na ten pomysł – mówił gość spotkania.

 

Czeski kompleks

Jak przyznał Ł. Grzesiczak, Słowacy to naród bardzo niedowartościowany. Na każdym kroku porównują się do Czechów. Wynika to z tego, że Słowacja była mniejszym, biedniejszym krajem w Czechosłowacji. Słowacy przez blisko 100 lat mieli poczucie, że rządzi nimi Praga, a Czesi ich wykorzystują. Z kolei ci drudzy twierdzili, że zamiast się rozwijać, muszą płacić za tę mniej zamożniejszą część kraju. – Dlatego Słowacy czuli po prostu, że nie są u siebie. A historia wybicia się na niepodległość tego kraju wiąże się z tzw. wojną o myślnik, czyli sporu o nazwę Czechosłowacji, który miał miejsce w 1990 r. Słowacja pragnęła, by odzwierciedlała ona równy i osobny status obu krajów – przypomniał gość spotkania, dodając, że po rozpadzie w 1993 r. Czesi przypisali sobie wszystkie sukcesy, np. czechosłowackie filmy, mimo że tworzone wspólnie, nazywane są czeskimi. Podobnie było z hokejem: reprezentacja Czech zajęła miejsce reprezentacji Czechosłowacji w klasyfikacji tej popularnej w obu krajach dyscypliny sportowej, natomiast Słowacja musiała zaczynać od zera, choć wielu czechosłowackich hokeistów było Słowakami. Ten sport – jak zaznaczył Ł. Grzesiczak – to zarówno dla jednych, jak i drugich niczym religia, więc sprawa dla Słowaków była szczególnie bolesna.

Dziś Słowacy powoli leczą się z tych kompleksów. Są dumni z drogi, jaką przeszli, i tego, że mają własne państwo. – Był to jeden z biedniejszych krajów w Grupie Wyszehradzkiej, tymczasem wszedł do NATO, Unii Europejskiej, ma euro. Jednym słowem: Słowacy czują, że coś im się udało dopiero wtedy, gdy mają coś, czego brakuje Czechom – podsumował gość Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami.

 

Podzielony kraj

Ł. Grzesiczak podzielił się też swoimi przemyśleniami dotyczącymi słowackiej sceny politycznej. Przybliżył postać kontrowersyjnego premiera Roberta Ficy, nawiązał do zabójstwa dziennikarza śledczego Jána Kuciaka, który pisał o korupcji na szczytach władzy, i jego narzeczonej Martiny Kušnírovej. – Bezpośrednio szefa rządu nie obarczono winą o to morderstwo, ale powszechny jest zarzut stworzenia przez rządzących mafijnych układów oraz klimatu, w którym ktoś mógł zlecić zabicie dziennikarza. Fala oburzenia i protestów pozbawiła Ficę władzy na rzecz prezydent Zuzanny Čaputovej i partii Progresywna Słowacja. Jednak jej rządy przypadły na trudny czas: pandemia, atak Rosji na Ukrainę, problemy z gazem. Naród nie był z nich zadowolony i w 2023 r. Fico wrócił do władzy. Z proeuropejskiego polityka zmienił się w populistę o prorosyjskich poglądach – opowiadał Ł. Grzesiczak, dodając, że obecnie kraj jest podzielony na wschód i Bratysławę, tak jak Polska „A” i Polska „B”.

 

Spór o Janosika

Nie mogło zabraknąć też opowieści o słowackiej kuchni, gdzie królują haluszki, i dość oryginalnych smakach Słowaków, którzy wybierają pikantne potrawy, ale jednocześnie potrafią dosładzać zupę pomidorową.

Wielu zaskoczył też pewnie fakt, że Janosik nie jest Polakiem. – Kiedy mówię, że uważamy go za naszego bohatera, Słowacy się oburzają. To konsekwencja wspomnianych kompleksów. Być może dlatego, że mają tak mało bohaterów, reagują nerwowo, gdy ktoś chce im ich zabrać – zauważył Ł. Grzesiczak.

Gość spotkania podkreślił, że w Słowacji polska kultura jest modna. Politycy chwalą się znajomością naszego języka, dziennikarze tamtejszych mediów czytają nasze gazety, książki polskich autorów, wielu młodych ludzi w ramach wymian studenckich zdobywa wiedzę na Uniwersytecie Warszawskim czy Uniwersytecie Jagiellońskim. Tymczasem – jak przyznał – dla Polaków Słowacja nie jest tak interesująca. Niewielu zna słowackich autorów, z których Ł. Grzesiczak szczególnie poleca Dominika Tatarkę i jego książkę „Wiklinowe fotele”. Poza tym kraj ten kojarzymy głównie z Tatrami, Tatralandią, piwem, podczas gdy ma on do zaoferowania o wiele więcej. – Wiem, że brzmi to banalnie, ale w Słowacji jest wszystko to, co chcemy znaleźć. Dla jednych będą to narciarskie trasy biegowe, stoki, mniejsze kolejki, dla drugich stare uzdrowiska jak Bardejovské Kúpele, gdzie kąpieli zażywała cesarzowa Sisi, a jeszcze dla innych Bratysława czy drugie co do wielkości miasto Koszyce albo Svidnik. To naprawdę ciekawy kraj – podsumował.

W ramach podziękowania Ł. Grzesiczak otrzymał tradycyjną już karykaturę, choć miało to miejsce nie tak jak do tej pory – na koniec spotkania, ale przed nim, a także pamiątkowy medal.

DY