Herody, szczodraki i brodacze
Oczywiste dla naszych dziadków i pradziadków, dziś już nieco zapomniane – choć czasami reaktywowane przez animatorów kultury.
We wsiach naszego regionu, ale czasem także i w miastach, można było spotkać kolędników. Chodzili oni od drugiego dnia świąt, a form kolędowania było niegdyś co niemiara. Głównym atrybutem kolędowania była najczęściej gwiazda. Chłopcy kolędowali z gwiazdą, za co otrzymywali pieniądze, jaja lub ciasto. Gwiazdy odznaczały się dużą różnorodnością konstrukcji i dekoracji. Szczególnie okazałe gwiazdy spotkać można było w okolicach Włodawy, Radzynia Podlaskiego i Białej Podlaskiej.
Często kolędnikom towarzyszyły też maszkary zwierząt. Chodzenie z kozą polegało na tym, że za kozę przebrany był chłopiec: przykryty był płachtą, w ręku trzymał kij, na którym osadzony był łeb kozy wystrugany z drewna lub buraka. Pysk pokryty był skórą zajęczą lub baranią, a na łbie znajdowały się rogi. Koza zabawiała zebranych, skacząc po izbie, kłapiąc szczęką, zaczepiała dziewczęta, a towarzyszący kozie chłopcy głosili: „Gdzie koza chodzi, tam się żytko rodzi, gdzie koza rogiem, tam żytko brogiem”. Kolędowano także z konikiem. Był to rodzaj przedstawienia, którego podstawowym składnikiem była maszkara konia, czasami przypominająca krakowskiego lajkonika. Konik tańczył, a w kulminacyjnym momencie upadał. Towarzyszący kolędnicy starali się go ożywić. Powstający konik symbolizował odrodzenie przyrody. Archaiczną formą kolędowania, znaną np. z Polskowoli, Rokitna czy Szóstki, było chodzenie z wężem. Atrybutem kolędników był noszony w kieszeni kożucha wąż zrobiony z drewna lub papieru. W izbie chłopcy śpiewali kolędy i podrzucali do góry składanego węża, który rozwijał się ponad głowami słuchających. W niektórych wsiach naszego regionu chłopcy chodzili z bocianem lub żurawiem. Na długim kiju osadzony był czerwony dziób, który zamykał się i otwierał przez pociągnięcie sznurka. Kolędnik naśladował klekotanie bociana i zaczepiał dziewczęta, a wszyscy śpiewali kolędy i składali życzenia.
Groźnie musiało wyglądać chodzenie z niedźwiedziem. Kolędnik przebierał się za misia: okręcany był grochowinami lub powrósłami ze słomy, a na twarzy miał maskę zrobioną ze skóry. Na łańcuchu prowadził go Żyd lub cudzoziemiec ze słomianym biczem w ręku. Towarzyszyła im muzyka. Niedźwiedź popisywał się przed gospodarzami, gonił za pannami i domagał się miodu lub wódki. W kulminacyjnym momencie miś przewracał się i po odpowiedniej kuracji odżywał, co symbolizowało odrodzenie życia. Na koniec gospodynie zdzierały z misia powrósła i podkładały je do gniazd kur i gęsi, żeby się dobrze niosły.
W Nowy Rok w okolicach Włodawy dziewczęta przebierały jedną spośród siebie za małpę. Na uniesione wysoko ręce zakładano długą białą zapaskę, która przykrywała całą postać, dłonie i ręce przykrywano kolorowymi paciorkami i wstążkami. Po wejściu do chałupy składały powinszowania, następnie jedna z dziewcząt kręciła się z małpą to w jedną, to w drugą stronę.
We wspomnienie św. Szczepana, w Nowy Rok lub wigilię Trzech Króli odbywało się szczodrowanie lub podłazy. Dzieci kolędowały rano, a młodzież i starsi wieczorami. Śpiew rozpoczynano przed domem, a po zaproszeniu przez gospodarza kontynuowano w izbie. Kolędnicy w mieszkaniu recytowali specjalny tekst, a w niektórych wsiach obsypywano się dodatkowo owsem, żytem lub pszenicą. Kolędników obdarowywano też wypiekanymi specjalnie na tę okazję szczodrakami.
Nie brakowało też herodów. Chłopcy przebierali się za króla Heroda, żyda, śmierć, feldmarszałka, czterech żołnierzy, diabła i anioła, turka, królową itp. Przedstawienie odbywało się w domach od drugiego dnia świąt do Trzech Króli. Podstawowym wątkiem tematycznym była zbrodnia króla Heroda i jego śmierć. Skróconą wersję herodów pokazywano także przy okazji prezentacji bożonarodzeniowych szopek.
W ostatnich dniach grudnia ulicami Sławatycz chodzili brodacze. Byli to chłopcy, którzy zakładali kożuchy włosem na zewnątrz, nosili maski zrobione z ciemnej skóry, na które naklejone były długie wąsy i broda z lnianego włosia. Broda symbolizować miała doświadczenie i dostojność. Na głowę wkładali wysokie, nawet 80-centymetrowe kapelusze ozdobione kolorowymi kwiatkami i wstążkami z bibuły. Nogi owijali słomą obwiązaną powrósłem, a w ręku trzymali długi kij. Brodacze śpiewali kolędy, a zebrane przy okazji pieniądze przeznaczane były zwykle dla biednych.
DR GRZEGORZ WELIK