
Bezcenne fotografie
Archiwalne zdjęcia znajdziemy w albumach naszych rodziców czy dziadków, te w formie elektronicznej udostępnia m.in. Instytut Pamięci Narodowej. Dawne fotografie przekazują szerokiemu gronu internautów biblioteki, domy kultury, muzea. Robią to również osoby zainteresowane historią swoich miejscowości i utrwalaniem dziedzictwa kulturowego małych ojczyzn. „Zajmuję się skanowaniem starych fotografii, aby ocalić od zapomnienia” - w taki sposób zaprezentował swój facebookowy profil mieszkaniec Sławatycz.
Udostępnia na nim czarno-białe zdjęcia pokazujące życie codzienne mieszkańców tej nadbużańskiej wioski oraz jej okolic: spotkania rodzinne, prace domowe i polowe, uroczystości kościelne. – Zobaczymy na tych fotografiach czasy, które bezpowrotnie odeszły, i ludzi, których już nie ma – mówi Sławomir Pruniewicz.
Aby zachować uchwyconą w kadrze przed kilkudziesięciu laty rzeczywistość, postanowił skanować zdjęcia. – Obchodziłem wszystkie domy po kolei, rozmawiałem z sąsiadami o dawnych dziejach Sławatycz. Prosiłem jednocześnie o udostępnienie fotografii, które mieszkańcy chętnie mi przekazywali. Oczywiście jedynie je wypożyczałem, aby następnie móc je zeskanować. Przyznam, że posiadam tysiące tych odbitek, prawie wszystkie rodziny z mojej miejscowości i okolicznych wiosek mogą odnaleźć na skanach swoich przodków – opowiada S. Pruniewicz
Na stronie „Nadbużańskie Sławatycze i okolice w starej fotografii” nie zabrakło upamiętnienia rodziny Pruniewiczów. Znalazły się więc zdjęcia dziadków pana Sławomira: Janiny z domu Melcher i Jana, prababci Pauliny z domu Chwedoniuk żyjącej w latach 1866-1922, stryjenki Ireny z domu Jasińskiej – nauczycielki w Kuzawce w latach 50 czy fotografii z lat 80 zrobionej przy okazji wspólnego muzykowania z udziałem Ireny Kozioł, Janusza, Bogdana oraz autora profilu. Pan Sławomir pokazał miejscowe budownictwo, m.in. posterunek policji z lat 30, Dom Ludowy z końca lat 40, który spłonął w styczniu 1960 r., zdjęcie z nieistniejącym już domem przy ul. Włodawskiej z lat 60 oraz most z lat 70. – Spory zbiór skanów prezentuję na FB od 2017 r., fotografie można także oglądać w roczniku „Nadbużańskie Sławatycze” – mówi S. Pruniewicz.
Historyczna Sosnowica
Na prezentowanych w sieci zdjęciach niektórzy odnajdują swoich przodków. – Spotykam się z komentarzami osób, które rozpoznały krewnych. Z dumą podkreślają swoje pokrewieństwo. Piszą: „To mój kochany tatuś”, „To mój dziadek” – mówi J. Armaciński, autor profilu „Historyczna Sosnowica” na FB. – Kiedyś wyczytałem w rejestrze zbrodni hitlerowskich, że w Sosnowicy Niemcy rozstrzelali niejakiego Antoniego Dawidka. Zbierając później informacje na temat tutejszej Ochotniczej Straży Pożarnej, natrafiłem na grupowe zdjęcie strażaków. Starsza pani, która mi je udostępniła, wskazując na jednego z nich, powiedziała ze wzruszeniem, że to jej wujek Antoni Dawidek. Szybko skojarzyłem, o kogo chodzi. Nawiązała się dłuższa rozmowa, dzięki której dowiedziałem się m.in., gdzie jest pochowany – opowiada J. Armaciński.
Jedno ze zdjęć, noszące datę 3 maja 1938 r., ukazuje drużynę Ochotniczej Straży Pożarnej na tle jej siedziby – oficyny północnej dworu Sosnowskich. Armaciński zamieścił pod nim wpis: „W dwudziestoleciu międzywojennym święto 3 maja było w Sosnowicy obchodzone bardzo hucznie. W obchodach rocznicy uczestniczyła orkiestra. Nad bębnem siedzi kapelmistrz orkiestry Stanisław Armaciński, który dwa lata później został aresztowany przez gestapo i zamordowany w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz. Po lewej stronie z bębenkiem na kocu siedzi jego syn Henio – późniejszy kapelmistrz powojennej już orkiestry. Po prawej córka Józia z trzeciomajowym kotylionem”. OSP, która we wrześniu 2024 r. obchodziła 100-lecie powołania, posiada spory dorobek fotograficzny. Część znalazła się na stronie „Historyczna Sosnowica”.
Armaciński przekazuje również dużą dawkę informacji historycznych na temat żołnierzy podziemia niepodległościowego związanych z okolicami Parczewa, obrazując ich losy dawnymi zdjęciami.
Chętnie oglądane i komentowane
Od 2013 r. profil „Włodawa na starej fotografii” prowadzi na FB Daniel Piróg. Wprawdzie od 20 lat już tutaj nie mieszka, ale pamięta o ziemi rodzinnej i chce poznać ją jeszcze lepiej. Postanopwił wykorzystać do tego FB. – Początkowo bazowałem na zdjęciach pozyskanych od podmiotów publicznych. Wraz ze wzrostem popularności strony, coraz więcej zdjęć zacząłem otrzymywać od osób prywatnych – stwierdza.
Zdjęcie opublikowane 23 listopada 2016 r. pochodzi z archiwum Dariusza Ozimka. Przedstawia widok z wieży kościoła św. Ludwika we Włodawie w kierunku wschodnim. Fotografia wykonana w czasie okupacji to obraz powodzi. W centrum dostrzegamy duży budynek – młyn wodny Teofila Zalewskiego i Szulima Lemberga, natomiast w tle nieistniejące dziś zabudowania Włodawki – nadbużańskiego miasteczka obecnie znajdującego się w granicach Białorusi. Włodawka gości na profilu D. Piroga kilkakrotnie, m.in. na udostępnianych przez kolekcjonera i regionalistę Tomasza Guziaka fotografiach z lat 40. – Posiadam bardzo dużo zdjęć Włodawy, zwłaszcza z okresu II wojny światowej. W miarę możliwości kupuję kolejne na aukcjach internetowych czy u prywatnych kolekcjonerów. Większość jest na profilu „Włodawa na starej fotografii”, część była prezentowana na wystawie w MBP, pojawiały się one także w publikacjach IPN-u, a w przyszłości wszystkie zostaną opracowane i wydane w formie albumu – zaznacza T. Guziak.
D. Piróg ma świadomość, że czasami wystarczy jedno zdjęcie w sieci, żeby zaintrygować internautów i rozpocząć prawdziwe śledztwo. Przy fotce wstawionej 7 lipca 2023 r. napisał: „Dzisiejszy pakiet zdjęć przedstawiamy jako wstęp do dyskusji”. I dalej: „Most, znajdujący się na zdjęciach, trafiał już na łamy serwisu. Może uda nam się ostatecznie ustalić ramy czasowe i miejsce istnienia obiektu?”. Pod postem pojawiło się kilka komentarzy, jeden z nich ze wskazaniem, że przedstawiony obiekt nawiązuje do mapy związanej z bitwą pod Włodawą rozegraną w dniach 14-17 sierpnia 1915 r. W innym pojawiła się informacja: „Widać szyny na moście tymczasowym i zwalony obok most stały, a skoro widać szyny, to jest most kolejowy w Orchówku. Rok 1915, być może 1916, ale mało prawdopodobne. Wycofujące się wojska rosyjskie zniszczyły most kolejowy, po zajęciu terenu przez wojska Niemiec i Austro-Węgier przystąpiono do prowizorycznej odbudowy przeprawy”.
Dwa oblicza
W przypadku osób prywatnych udostępnianie materiałów w sieci ma dwa oblicza. Z jednej strony zainteresowanie internautów powoduje, że autor, szczególnie gdy jest znany z imienia i nazwiska, otrzymuje dużo komentarzy i zapytań, do których czuje się zobowiązany odnieść. Wiąże się to z dodatkową pracą badawczą. Ale jest i druga strona – dzięki udostępnianiu fotografii mieszkańcy mają szansę obejrzenia, jak wyglądał świat ich rodziców, dziadków, pradziadków. W stronę autorów takich elektronicznych zbiorów płyną podziękowania i gratulacje. Okazuje się, że naprawdę sporo osób jest zainteresowanych dziejami swojej rodziny, miejscowości, regionu, kraju.
Joanna Szubstarska