Region

Walczą z wątpliwą inwestycją

Mieszkańcy gminy Tuczna protestują przeciwko budowie biogazowni w miejscowości Mazanówka. O inwestycji dowiedzieli się w styczniu tego roku, choć decyzja środowiskowa została podpisana… w marcu 2024 r.

Dopominają się, by wójt zablokował dalsze procedury. Podkreślają, że w sprawie inwestycji nie było żadnych konsultacji. Zorganizowali spotkanie, ślą petycje do włodarza i zbierają podpisy osób sprzeciwiających się budowie biogazowni. Według dostępnych informacji w Mazanówce ma powstać biogazownia o mocy 2 MW.

Będzie ona nastawiona na produkcję biometanu pozyskiwanego m.in. z odpadów zwierzęcych i padłych sztuk. W ciągu doby ma przetwarzać ok. 100 t tego typu materiału. Według dokumentacji biogazownię od najbliższych zabudowań będzie dzielić tylko 600 m.

Mieszkańcy żądają od wójta natychmiastowego wstrzymania postępowania w sprawie wydania decyzji o warunkach zabudowy dla inwestycji. Zaznaczają, że o wszystkim dowiedzieli się 20 stycznia tego roku na zebraniu wiejskim, choć postępowanie administracyjne w sprawie uzyskania decyzji środowiskowej rozpoczęło się 8 grudnia 2023 r. Decyzja została wydana w marcu ubiegłego roku. Włodarz podkreśla, że to rezultat pozytywnych opinii sanepidu, Wód Polskich i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

 

Brak komunikacji

Mieszkańcy twierdzą, że nie mieli możliwości wglądu do dokumentacji ani zadawania pytań o działanie biogazowni. Zarzucają władzom gminy, że informacja o wydaniu decyzji środowiskowej pojawiła się tylko w BIP-ie oraz na tablicy informacyjnej urzędu gminy. Tymczasem – ich zdaniem – takie wiadomości powinny być rozwieszone w całej gminie, ponieważ dużą część społeczności stanowią osoby starsze, które nie korzystają z internetu ani nie bywają w urzędzie. Przyznają jednocześnie, że z prasy dowiedzieli się, że podobne biogazownie inwestor chciał już stworzyć m.in. w gminach Hanna i Dorohusk, ale dzięki protestom mieszkańców zostały one zablkowane.

Mieszkańcy gminy Tuczna obawiają się negatywnych skutków dla środowiska i zdrowia, jakie może nieść ze sobą biogazownia. „Jesteśmy bardzo zaniepokojeni, że władze gminy Tuczna przed wydaniem decyzji środowiskowej nie nałożyły na inwestora obowiązku przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko dla planowanej inwestycji. (…) W karcie informacyjnej przedsięwzięcia brak jest informacji na temat tego, jaka będzie emisja gazów spalinowych pochodzących ze spalania biogazu w silnikach gazowych i czy nie będzie ona zagrażała zdrowiu mieszkańców” – piszą w petycji mieszkańcy Żuków.

 

Uzasadnione obawy

Zdaniem protestujących biogazownia przyczyni się także to spadku ceny okolicznych gruntów ornych i działek. Boją się skażenia wody i ziemi oraz hałasu emitowanego przez ciepłownię. Zwracają uwagę, że ciężkie pojazdy, które będą przywozić odpady i wywozić biogaz, zniszczą wąskie, słabe wiejskie drogi i stworzą zagrożenie dla pieszych i miejscowego ruchu. 

Sprawa biogazowni została poruszona podczas lutowej sesji rady gminy. Wójt Zygmunt Litwiniuk poinformował radnych i zgromadzonych przedstawicieli gminy, że projekt związany z budową biogazowni został przedłożony do analizy prof. dr. hab. Jackowi Dachowi z pracowni ekotechnologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – Okazało się, że ta biogazowania nie może być nazwana rolniczą, jak wynika z przedstawionego opisu. Będzie to biogazownia typowo przemysłowa, nastawiona na produkcję biometanu, która obecnie jest bardzo opłacalna. Ma wytwarzać także energię elektryczną i ciepło. Od początku tej inwestycji przyglądałem się jej z niedowierzaniem, bo w miejscu, w którym jest planowana, nie istnieją możliwości przyłączenia, jeśli idzie o energię elektryczną i ciepło. Chodzi więc tylko o sam biometan, który będzie skraplany i pewnie wywożony do Niemiec, gdzie mają dobre ceny – mówił wójt. 

 

Okiem eksperta

Z. Litwiniuk zaznaczył, że analiza prof. J. Dacha pozwoli gminie przeprowadzić procedurę od nowa i unieważnić decyzję, która już została wydana. – Opis inwestycji był niezgodny z prawdą. Niestety ani sanepid, ani RDOŚ nie zauważyły tych nieścisłości i wydały decyzje pozytywne, nawet bez nakazu przeprowadzenia analizy oceny oddziaływania na środowisko, choć wymaga jej już biogazownia o mocy 0,5 MW. Dzięki analizie dowiedzieliśmy się, że aby przedsięwzięcie było opłacalne, jego moc musi wynosić co najmniej 2,4 MW. Inwestor zakładał więc stopniowe powiększanie mocy. Zaskakujące jest też to, że załadunek i przeładunek produktów miałyby odbywać się pod chmurką – wyliczał włodarz. Zaznaczał, iż sam prosił radnych, by zaczęli organizować protesty, bo jak pokazuje przykład innych gmin, sprzeciw społeczeństwa ma sens i pomaga w blokowaniu szkodliwych inwestycji. 

 

Zostaliśmy oszukani

– Nie było tajemnicą, że na Kalichowszczyźnie sprzedano czy wydzierżawiono działkę pod biogazownię. Niestety inwestor wprowadził nas w błąd, bo wnioskował o biogazownię która jest przyjazna dla środowiska, a z oceny eksperta wynika, że będzie to „przemysłówka”. Od początku jestem przeciwny tej inwestycji, ale gmina miała obowiązek wszcząć postępowanie. Stawiam na Tuczną z czystym powietrzem, zieloną, przyjazną, z rozbudowaną infrastrukturą turystyczną. Taka jest moja wizja naszej gminy – deklarował Z. Litwiniuk, podkreślając że zgadza się z treścią wszystkich petycji. – Myślę, że wspólnie stworzymy front, który zablokuje tę inwestycję. Mamy dokument, na którym możemy się oprzeć. Musimy postępować zgodnie z prawem i nie możemy popełnić żadnego błędu. Decyzja środowiskowa nie jest decyzją uznaniową wójta. Została poparta kompletem orzeczeń wszystkich organów nadzorczych, które nie dostrzegły zagrożenia. Teraz mamy opinię eksperta wskazującą na to, że zostaliśmy oszukani – tłumaczył włodarz.

Mieszkańcy gminy ciągle zbierają podpisy pod petycją o zablokowanie inwestycji. W dniu sesji zgromadzili ich ponad pół tysiąca. 

AWAW