Nie dajmy się
Przed nami znowu najważniejsze głosowanie od chwili ostatniego najważniejszego głosowania. Diagnoza ta zderza się jednak bezlitośnie z jakością kandydatów wystawionych na polityczny ring przez wszystkie ugrupowania. Najkrótsza odpowiedź na pytanie, który z nich - przed mającym nastąpić za na nieco ponad dwa miesiące otwarciem lokali wyborczych - prowadzi powalającą na kolana albo chociażby wyróżniającą się czymś niewielkim kampanię, brzmi: żaden!
Jeśli już na siłę – ale przy tym nieco złośliwie – chcielibyśmy szukać jakiejś oryginalności, to niewątpliwie w oczy rzuca się nieudolność, a momentami wręcz karykaturalność poczynań Rafała Trzaskowskiego. Pełniący funkcję włodarza Warszawy kandydat na prezydenta kraju od jakiegoś czasu stara się udawać faktycznie urzędującego Prezydenta RP. Ostatnio zwołał coś na wzór Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Wcześniej rodacy mieli wątpliwą okazję wysłuchać go w scenerii łudząco przypominającej prezydenckie orędzie. Nie wiem, kto mu doradza. Obawiam się, że mogą to być ci sami sabotażyści, którzy przed laty przyczynili się do „sukcesu” Bronisława Komorowskiego.
Na swój sposób oryginalny pozostaje także niedoszły czarny koń majowego głosowania Szymon Hołownia. Lider partii swojego imienia, jeden z przywódców „Trzeciej Drogi” oraz urzędujący marszałek Sejmu RP nie jest w stanie przekonać do siebie owych tysięcy wyborców, którzy jeszcze nie tak dawno zachwycali się jego ripostami i na stojąco bili brawa, gdy salę plenarną zamieniał w drugi TVN. Według różnych sondaży w deklarację o jego niezależności wierzy dziś zaledwie ok. 8% osób wybierających się wiosną do urn. Stąd też u znawcy i wielkiego zwolennika kultury politycznej można zaobserwować niezwykle nerwowe wzmożenie. Ostatnio jego ostrze zostało skierowane w stronę idącego jak burza po drugą lokatę na wyborczym podium Sławomira Mentzena, którego rotacyjny marszałek raczył nazwać pasożytem. Skąd ów przydomek? Jak pokazują bardziej szczegółowe badania, kandydat Konfederacji na masową skalę odbiera wyborców nie Karolowi Nawrockiemu, ale właśnie Szymonowi Hołowni.
A tak na marginesie. Sondażowe pompowanie Mentzena weszło w fazę groteski. Kandydat Konfederacji który – gdy się uważnie wsłuchamy w jego słowa – nie mówi nic innego, czego w minionych latach nie słyszeliśmy z ust Janusza Korwin-Mikkego wydaje się być osobą dużo łatwiejszą do atakowania i ewentualnego pokonania w drugiej turze wyborów. Dlatego staje się postacią coraz częściej uwielbianą przez mainstreamowe media. O zamianie lokat na podium raczej nie ma co marzyć, gdyż odruch dyscypliny – jak mawiał klasyk – pisowskiego ludu zadziała tradycyjnie w ostatniej chwili.
Póki co przedwyborczy zegar bije w równym tempie dla wszystkich. Warto jednak pamiętać, że kampania jest zawsze skierowana do grupy najbardziej niefrasobliwych i nierozgarniętych ludzi. To spektakl, w którym każda trudna kwestia zostaje sprowadzona do jednej chwytliwej frazy. To polityczne przedstawienie pozbawione konkretów. To wreszcie napisane pod publiczkę show. Zatem nie dajmy się zwieść, ogłupić i zmanipulować.
Leszek Sawicki