
Spodziewaj się dobra
Na początku homilii zaznaczył, że aby doznać szeroko rozumianego uzdrowienia, trzeba najpierw przebaczyć nieprzyjaciołom, uporządkować swoje życiowe drogi, zwracać się do Pana Jezusa przy pomocy Ducha Świętego z zaangażowaniem wszystkich swoich sił i cierpliwie czekać, niekiedy nawet przez lata, ale z cnotą cierpliwości i nadziei.
– Jezus zapowiadał swoje cierpienie i śmierć. Nasze życie jest podobne. My też mamy swój Wielki Piątek, gdy przychodzi cierpienie, Wielką Sobotę, gdy zapada cisza i wydaje się, że Boga nie ma, bo nie odpowiada na nasze modlitwy. I Wielką Niedzielę, kiedy zwycięża życie – mówił ks. Łukasz.
Zaznaczał, że Bóg jest tym, który nas leczy, uzdrawia i podnosi. – On nie zsyła chorób, bo gdyby to robił, byłby tyranem; czasem jednak dopuszcza do nas cierpienie. Gdyby nie taki dopust, to nie byłbym kapłanem. W maju 2003 r. miałem wypadek na motorze. Byłem mocno połamany i w szpitalu zastanawiałem się, dlaczego nie zginąłem. 2 kwietnia 2005 r. znów tam trafiłem ze złamaną nogą. Z nudów włączyłem telewizor, w którym ciągle pokazywali papieża. Pielęgniarka powiedziała mi o jego śmierci, co skwitowałem słowami: „Był stary, to umarł”. Potem zacząłem płakać. Ne wiedziałem, co się ze mną dzieje. Zrodziło się we mnie pragnienie, by zostać księdzem, ale broniłem się przed tym. Mówiłem: „nie będę czarnym” – wspominał kapłan.
Miłość i krzyż
16 czerwca ks. Łukasz poszedł odwiedzić swego dziadka. ...
Agnieszka Wawryniuk