
Ku duchowemu zmartwychwstaniu
Kościół tradycyjnie zaprasza nas w Wielkim Poście do modlitwy, postu i jałmużny. Nie myślmy o tych rzeczywistościach jako nudnych i nieaktualnych. One naprawdę mogą być dla nas konkretnym narzędziem uświęcania się, nawracania i uzdrowienia. Bóg działa przez nie wielkie rzeczy w naszym życiu. Po co nam modlitwa? Przede wszystkim, aby słuchać i rozmawiać z Bogiem, który mówi do nas przez słowo Boże, przez Różaniec, a nawet przez pacierz.
Po co każdego dnia powtarzać Credo, przykazania, prawdy wiary czy warunki sakramentu pokuty? Bo nasze sklerotyczne serce zapomina o tym, na jakich zasadach powinniśmy funkcjonować, i ciągle rwie się ku temu, co nas niszczy i zniewala. Po co słowo Boże? Bo nie da się budować relacji z kimś, z kim nie rozmawiamy i kogo nie słuchamy. Ta zasada odnosi się także do linii „człowiek – Bóg”. Pan chce do nas mówić, pouczać nas, pocieszać, czasem strofować i czyni tak za każdym razem, gdy otwieramy Pismo Święte. To jeden z Jego sposobów na komunikację z nami. Po co Różaniec? Aby razem z Maryją popatrzeć na siebie i świat przez pryzmat tajemnic zbawienia. Po co Gorzkie żale czy Droga krzyżowa? Aby zobaczyć, że w ranach Chrystusa jest uzdrowienie naszej duszy i ciała.
Metoda Jezusa
A po co nam post? By poczuć głód – i to nie tylko ten fizyczny, po to, by zrobić miejsce na coś ważniejszego. Jezus mówił uczniom, że złego ducha można pokonać tylko modlitwą i postem. Pomyślmy o swoich pokusach, nałogach czy grzechach, z których nie umiemy się wyplątać. ...
Agnieszka Wawryniuk